piątek, 20 lipca 2012

Rozdział trzeci

Mieszkamy w Londynie już od miesiąca. Zdążyłyśmy poznać już trochę miasto i sąsiadów. Każda z nas zaczęła naukę na swojej uczelni. Zatrudniłyśmy się z Karoliną, a raczej Caroline ( zaczęłyśmy mówić na siebie też tak, jak tutaj nas nazywają) w restauracji mojego wujka.




























Restauracja ma wielu klientów. Ludzie cenią ją przede wszystkim za to, że na zewnątrz jest bardzo romantycznie. Zawsze mnóstwo kwiatów, świeże powietrze. Można spokojnie napić się kawy lub wina i porozmawiać. Natomiast w środku jest nowocześnie. To miejsce stworzyła moja ciocia. Zawsze chciała mieć swoją restaurację i udało jej się. Potem zmarła a restauracją zajął się wujek. Nic w niej nie zmieniał. Chciał, żeby było tak jak wymyśliła sobie jego żona. Ta historia zawsze mnie wzrusza. Na pewno ciocia byłaby dumna, że wujkowi tak dobrze idzie z prowadzeniem tego biznesu.
Ale w końcu trzeba z czegoś żyć. Ja dodatkowo zaczęłam pomagać w sądzie w różnych sprawach, a Kaka dostawać pierwsze propozycje zrobienia sesji zdjęciowych.
Londyn jest cudowny. Uwielbiam wstawać rano, odsłaniać zasłony i siadać na parapecie. Tak też zrobiłam tego dnia. Odsłoniłam zasłony a do mojego pokoju wpadło światło. Zmrużyłam lekko oczy i uśmiechnęłam się. Uchyliłam okno, żeby wpuścić trochę świeżego powietrza. Zobaczyłam mój piękny widok na Big-Ben. Co prawda słynny zegar stał daleko, ale ważne, że było go widać. Pod moim balkonem usłyszałam wołanie jakiejś starszej pani:
- Proszę wejść do piekarni: najlepsze pieczywo w mieście- wołała zachęcając ludzi do wejścia.
- Naprawdę jest najlepsze- powiedziałam do siebie uśmiechnięta.
- Co robisz? - zapytała nagle Karolina wchodząc do pokoju.
- Chcesz, żebym zawału dostała?!- zapytałam przestraszona.
- Przepraszam Haneczko- uśmiechnęła się, a potem zajęła się wcinaniem bułki.
- Widzę, że byłaś w piekarni? To do ciebie nie podobne wstać tak szybko, żeby iść po pieczywo.Masz coś na sumieniu- zapytałam uśmiechając się podejrzliwie.
- Skądże- odpowiedziała zadowolona.
- Mam dzisiaj bardzo dobry humor- dodała po chwili.
- Doprawdy? A można wiedzieć z jakiego powodu?- zapytałam zaciekawiona.
- Czy zawsze musi być jakiś powód?- zapytała po chwili.
- Caroline, gadaj o co chodzi!?
- Jakąś godzinę temu zadzwoniła do mnie moja szefowa i powiedziała, że mogę dzisiaj zrobić profesjonalną, płatną sesję zdjęciową!!!- powiedziała zadowolona i posłała mi uśmiech.
- Ale super, a wiesz komu?- zapytałam podekscytowana.
-  Jakiś znajomy szefowej, piosenkarz chce sobie zrobić kilka zdjęć- odpowiedziała.
- A o której masz tą sesję?
- Za godzinę.
- Zabierzesz mnie ze sobą, prawda?- zapytałam z nadzieją
- Pewnie, że tak. Tylko kiedy masz ten egzamin?- zapytała.
- Dopiero o 16.00-posłałam jej uśmiech.
- Aha, to spokojnie się wyrobimy, a potem od razu pojedziesz na uczelnię. Zgoda?- zapytała.
- Pewnie, że tak- odpowiedziałam kierując się do kuchni na śniadanie.

Gdy już zjadłyśmy poszłam umyć zęby i odprawić codzienną poranną toaletę, włosy spięłam do góry w klamrę, lekko się pomalowałam i poszłam się ubrać. Weszłam do garderoby i wybrałam dość elegancki zestaw, ponieważ od razu po sesji musiałam jechać do szkoły na egzamin:




















Zamknęłyśmy mieszkanie i zjechałyśmy windą w dół. Na ulicy czekał na nas już pan John w swojej taksówce.
- Na pewno wszystko mamy?- zapytałam Karolę.
- Chyba tak- odpowiedziała niepewnie.
Po godzinie byłyśmy już w studiu. Caroline pokazała mi cały sprzęt i wszystkie sale, ponieważ miałyśmy jeszcze trochę czasu. Wszystko to zrobiło na mnie ogromne wrażenie. Ponieważ umówiona godzina się już zbliżała poszłyśmy do sali numer 34 B. Przyjaciółka przygotowała sprzęt i w tej chwili drzwi się otworzyły i do sali wszedł uśmiechnięty chłopak w koszulce w paski. Był to sam Louis Tomilson!!! Pani fotograf o mało nie zemdlała, ale przytrzymała się mnie co nie było najlepszym pomysłem bo ja też ledwo trzymałam się na nogach.
- Cześć jestem Louis- powiedział  do nas zadowolony.
- Ja jestem Caroline, a to moja przyjaciółka Hannah- przedstawiła nas serdecznie.
- Bardzo mi miło- odpowiedział.
W tej chwili telefon Karoliny zaczął dzwonić. Usłyszeliśmy znaną melodię: ''What Makes You Beautiful''.
- Przepraszam, muszę odebrać- powiedziała i odeszła na bok.
Chłopak się zaśmiał.
- Fajny dzwonek. Świetny zespół te One Direction. Przystojniacy. Szczególnie ten Lou to ciacho- zaśmiał się znowu.
- Masz rację. Mają talent- odpowiedziałam uśmiechając się.
- I są przystojni, prawda?- zapytał z nadzieją.
- Pewnie, że tak- odpowiedziałam mu pewnie.
- Wiedziałem, myślę, że to może być początek wspaniałej przyjaźni- powiedział przytulając mnie mocno.
- A gdzie masz resztę zespołu- zapytałam zaciekawiona.
- W domu. To będzie moja samodzielna sesja. Chciałbym potem wywołać te zdjęcia z sesji, wkleić do albumu. To będzie prezent dla mojej dziewczyny. Dam tam też nasze wspólne zdjęcia. I jak podoba ci się pomysł?- zapytał.
- Pewnie, że tak. Twoja dziewczyna będzie zachwycona- odpowiedziałam.
Wtedy właśnie przyszła Caroline. Lou opowiedział jej o swoim pomyśle, który bardzo jej się spodobał. Zaczęliśmy sesję. Ja trzymałam jakiś duży okrągły przedmiot, który nawet nie wiem do czego służył, a moja przyjaciółka robiła zdjęcia uśmiechniętemu Lou. Chciała, żeby były one naturalne więc kazała mu ze mną rozmawiać. Wtedy dużo się o sobie dowiedzieliśmy. Śmialiśmy się i żartowaliśmy. Zdjęcia wyszły super. Louis też był nimi zachwycony. Zostało nam jeszcze trochę czasu, więc we trójkę usiedliśmy na kanapie i gawędziliśmy. Chłopak był naprawdę fajny i zabawny. Ale wszystko co dobre kiedyś się kończy. Louis wziął od nas numery telefonów i pożegnał się ciepło. Ja też musiałam jechać już na uczelnie, więc zaproponował, że mnie podrzuci. W pół godziny dojechaliśmy na miejsce.
- Trzymam za ciebie mocno kciuki- powiedział z troską, gdy już wysiadałam.
- Dzięki. Pozdrów swoją dziewczynę i chłopaków.
- Pewnie, musisz ich poznać- krzyknął.
- Okej, jedź już. Do zobaczenia- odpowiedziałam uśmiechając się szeroko i idąc w kierunku drzwi do uczelni.


Hej wszystkim! Widzę, że wejścia na profilu są, ale komentarzy brak!!! Proszę komentujcie, to dla mnie dużo znaczy... Kolejne rozdziały mam już ułożone mniej więcej w głowie, ale nie mam czasu napisać, bo dzisiaj wyjeżdżam. Wracam za tydzień i wtedy podciągnę z pisaniem. Pozdrawiam :**






4 komentarze:

  1. Hejoł moja droga :D
    Podoba mik się opowiadanie ^^
    Osobiście wolę Caroline :**
    Czekam na kolejny i miłego wyjazdu :]

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej dzięki. Podejrzewam, że polubiłaś Caroline za tą sesję :) Ja też czekam na kolejne u ciebie...

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej może zrobisz tak, że Hannah będzie z Lou???

    OdpowiedzUsuń