czwartek, 19 lipca 2012

Rozdział drugi

Tydzień później siedziałyśmy już w samolocie i czekałyśmy na jakiś spóźnialskich, którzy dopiero teraz wsiadali przepraszając obsługę. Było mi trochę smutno, że zostawiam moją rodzinę, chłopaka, przyjaciół i swoje dotychczasowe życie, ale pora zacząć nowy rozdział. Samolot zaczął wzbijać się w powietrze. Ja często podróżowałam z rodzicami, więc dla mnie latanie samolotem było czymś normalnym. Karolina leciała pierwszy raz. Była strasznie podekscytowana i panicznie się bała. Ściskała moją rękę tak mocno, że krew mi nie dopływała i po dwóch minutach ręka zrobiła się cała fioletowa. Przełknęłam ślinę, bo uszy mi się zatkały i poradziłam Kace, żeby zrobiła to samo. Trochę się uspokoiła i puściła moją rękę, która od razu zaczęła powracać do pierwotnego stanu. Wtedy podszedł do nas steward.
- Adam jestem- powiedział
- Karolina, Hania- odpowiedziałyśmy ściskając jego dłoń na przywitanie
- Wszystko w porządku Karolina?- zapytał uśmiechając się szeroko
Widać było, że dziewczyna wpadła mu w oko.
- Tak już jest okej- odpowiedziała mu z uśmiechem.
- To dobrze- skwitował i odszedł.
Zaczęłyśmy się z Kaką śmiać.
- Spodobałaś mu się- powiedziałam przyjaciółce.
- Przestań, ja? Nie żartuj...- odpowiedziała spoglądając kątem oka na ''Adama''.
- Nie w moim typie - dodała po chwili.
Dziewczyna wyjęła z torby swój odtwarzacz mp4 i słuchawki, które po chwili wsadziła do uszu by oddać się rytmom jej ulubionych piosenek. Długo się im nie oddawała, bo już po pięciu minutach spała jak dziecko na moim ramieniu. Ja też bym zasnęła, gdyby nie nasz znajomy steward, który co dwie minuty przychodził sprawdzać czy Karola czuje się już lepiej.
- Wszystko już z nią w porządku?- pytał chyba setny raz
- Tak jak widzisz śpi- odpowiedziałam znów przerywając czytanie książki.
Odszedł a ja znów kontynuowałam, ale długo nie dał nacieszyć mi się spokojem.
- I jak teraz?- zapytał znowu.
Zaczełam go ignorować.
- Allie nie rób tego! Nie możesz tego zrobić!!!- przeczytałam na głos, dając mu do zrozumienia, że nie odpowiem na jego pytanie.
- No to jak? W porządku- zapytał czekając aż skończe
- Z nią tak, ale przez ciebie ze mną chyba nie i jak jeszcze raz o to spytasz to z tobą też może nie być w porządku!- wrzasnęłam zirytowana.
Kilka osób odwróciło się w naszą stronę.
- Okej, przepraszam. Jakby co to jestem z tyłu samolotu- odpowiedział cicho.
Zrobiło mi się trochę głupio, że tak się uniosłam, ale przynajmniej miałam spokój i zasnęłam, a kiedy się obudziłam dolatywaliśmy już do Londynu.
- I co twój nowy adorator nie przychodził tu więcej?- zapytałam zaciekawiona
- Przychodził. Skorzystał z chwili kiedy spałaś, bo się podobno na niego nieźle wkurzyłaś.
- Nawet mi nie gadaj, i co?
- Dałam mu numer telefonu i się odczepił- powiedziała zadowolona
- Prawdziwy?- zapytałam
- Nie no przestań, w ogóle go nie znam, a poza tym nie zniosłabym ciągłych telefonów jak się czuję. Chyba nie można z nim pogadać o niczym innym- powiedziała.
Wreszcie wylądowaliśmy.
- Welcome to London- jakaś stewardessa powiedziała przez mikrofon pokładowy.
- Welcome to London Caroline- powiedziałam do przyjaciółki a ona szeroko się uśmiechnęła.

Godzinę póżniej jechałyśmy już taksówką do naszego nowego mieszkania. Kierowca był bardzo miły, opowiadał nam o różnych ciekawych miejscach w Londynie, które warto odwiedzić. Gdy już dojechałyśmy na podany nam przez rodziców adres pan John pomógł nam zanieść walizki do stojącego przed nami (chyba) nowego budynku. W środku była winda, więc podziękowałyśmy mu serdecznie i wzięłyśmy jego wizytówkę. Wjechałyśmy do góry z naszymi walizkami. Trochę bałyśmy się otworzyć drzwi, ale moi rodzice wybierali to mieszkanie, a oni mają całkiem niezły gust. Wsadziłam klucz do drzwi, przekręciłam go i już stałyśmy w naszym nowym mieszkaniu, które było przecudne!!!

Kiedy wyszłyśmy z przedpokoju:













                            zobaczyłyśmy salon:














i kuchnię:













mój pokój:













i pokój Karoliny:
















Po obejrzeniu ostatniego pokoju, czyli łazienki trochę zgłodniałyśmy, a w kuchni było pusto, więc postanowiłyśmy pójść zrobić zakupy i porozglądać się po mieście.


Ten rozdział też trochę nudny, ale to początki. Obiecuję, że będzie się działo... :D

2 komentarze: