sobota, 29 grudnia 2012

Rozdział trzydziesty drugi



Błąd jest nieodłączną częścią życia każdego człowieka. Niezależnie od tego jak się staramy, każdy popełnia błędy. Różnica tkwi w tym czy chcemy je naprawić, a przede wszystkim czy umiemy to zrobić. Zazwyczaj łatwiej odejść niż przyznać się do błędu. Cza­sem bar­dziej niż prze­paść dzieli strach przed ko­lej­nym krokiem. Ale przychodzi ta­ki mo­ment, gdy zda­jesz so­bie sprawę, że nie war­to się pod­da­wać, a w głowie cichut­ki głos pod­po­wiada, że warto walczyć bo jest o co.
W drżących dłoniach trzymałem telefon. Sam nie wiem dlaczego tak się bałem tej rozmowy. Nagle urządzenie samo zaczęło wibrować, a ja bez zastanowienia odebrałem. W słuchawce usłyszałem delikatny, zachrypnięty głos.
- Liam...- dziewczyna płakała, a moje ciśnienie gwałtownie podskoczyło.
- Boże co się stało?- zapytałem wstając z kanapy, na której dotychczas siedziałem.
- Mógłbyś przyjechać? Proszę...
- Już jadę, powiedz tylko gdzie jesteś- sprawdziłem czy kluczyki od auta znajdują się w kieszeni mojej bluzy i czym prędzej skierowałem się w stronę wyjścia. Dziewczyna podała mi adres i rozłączyła się bez dalszych wyjaśnień.
Droga do parku stała się nagle strasznie długa, miałem wrażenie, że szybciej dojdę tam pieszo. Korki o tej godzinie są normalnym zjawiskiem w Londynie, ale żeby aż takie? Nie mogłem czekać, serce prawie wyskoczyło mi z piersi. Zaparkowałem gdzieś na poboczu i rozejrzałem się dookoła. Byłem już niedaleko tego parku, właśnie tego gdzie się poznaliśmy. Dobiegłem do miejsca, które w rozmowie wskazała mi dziewczyna. Zatrzymałem się, odszukując ją wzrokiem. Siedziała skulona pod drzewem, a łzy kreśliły na jej twarzy podłużne linie.
- Chodź tu- przytuliłem ją z całej siły, a ona nic nie powiedziała. Uniosła się tylko lekko i schowała w moich ramionach.
- Jesteś bezpieczna, słyszysz?- poczułem, że kiwa głową. Pogładziłem kciukiem mokry policzek dziewczyny i ująłem jej twarz w swoje dłonie.
- Musisz dać sobie pomóc. Wiesz, że Cię nie zostawię- wyszeptałem patrząc w jej zaczerwienione, ale ciągle tak samo piękne, zagubione oczy- Musisz w końcu to z siebie wyrzucić.
- Wiem, ale nie tu Liam- oparła głowę o moje ramię.
- Zabiorę Cię do domu. Ale najpierw włóż to- zdjąłem swoją bluzę na rozpinanie i podałem ją blondynce.
Chciała zaprotestować, ale byłem zdeterminowany. Podałem jej rękę, a ona chwyciła ją mocno. Cisza towarzyszyła nam w drodze do samochodu. Trzymałem jej drobną dłoń w swojej by dać jej chociaż najmniejsze poczucie, że jest ze mną bezpieczna.

- Skręć tutaj- spojrzała błagalnie w moją stronę, a ja mimo zastrzeżeń nie mogłem zaprotestować. Rozumiałem, że chciała być teraz w swoim domu, a rozmowa z loczkiem mogłaby ją przerosnąć.
- Nie mogę widzieć się z Harrym w tym stanie- wytłumaczyła spoglądając w lusterko po czym znów oparła swoją głowę o zagłówek i wpatrywała się w jakieś bliżej nieokreślone punkty, pojawiające się za szybą. Była nieobecna, zupełnie jak nie ona. Może szukała odpowiedzi na jakieś pytania, może zagubiła się w swoim świecie, może po prostu nie miała odwagi na mnie spojrzeć. W celu rozładowania nieco napięcia chciałem włączyć radio. Muzyka jest najlepszym lekarstwem na kojenie ran. Najwidoczniej dziewczyna pomyślała o tym samym bo nasze palce złączyły się, wspólnie włączając piosenkę.
- Przepraszam- szepnąłem w jej stronę speszony.
- Nic się nie stało- uśmiechnęła się delikatnie, ale dla mnie był to wystarczający znak by rozpocząć rozmowę, z którą najwidoczniej zbyt długo zwlekałem.
- Właściwie to nie tylko za to przepraszam- zatrzymałem się na podjeździe i wyjąłem kluczyki ze stacyjki. Dojechaliśmy na miejsce.
- Porozmawiamy na górze. Chodź- wysiedliśmy z samochodu. Chmury na niebie nie wróżyły nic dobrego. Chłodny wiatr wzmagał się z każdą chwilą, przeszywając moje ciało. Rozwiewał włosy dziewczyny, które przyjemnie łaskotały mnie w twarz. Gdy już weszliśmy na górę Hannah wskazała miejsce na kanapie. Usiadłem bez słowa i przyglądałem się jej z uwagą. Po chwili wróciła z dwoma kubkami pachnącego kakao i podała mi jeden z nich.
- Dzięki- szepnąłem obejmując ciepły kubek dłońmi. Upiłem łyka i odłożyłem go na stół.
- Ostatnio zachowałem się jak zwykły dupek, ale już nie popełnię tego samego błędu. Przepraszam Cię za to. Naprawdę się cieszę, że jesteś z Harrym.
- Twoje zdanie dla mnie wiele znaczy- usiadła po turecku tuż obok mnie i objęła się ramionami. Owiała mnie przyjemna woń jej perfum. Ten zapach uzależniał, nawet nie zdawałem sobie sprawy jak bardzo.
- Dlatego muszę Ci coś powiedzieć. Starałam się to ukryć, schować gdzieś głęboko w sercu. Nie chciałam, żeby ktokolwiek się o tym dowiedział- zaczęła skubiąc rąbek mojej koszuli, na której skupiła swój wzrok.
Wsłuchiwałem się w każde słowo, które wypowiadała. Przychodziło jej to naprawdę z wielką trudnością.
Łzy stały się teraz czymś naturalnym. To nawet lepiej, że płakała. To dobrze jej zrobi- pomyślałem.
- To wydarzyło się niecałe dwa lata temu. Czułam się naprawdę źle. Siedziałam w domu. Mój tata był na konferencji w USA, mama do późna w pracy. Zadzwonił telefon. Dzwonił James. Pojawił się w mojej szkole niespodziewanie, w środku półrocza. Po śmierci ojca, przeprowadził się z mamą z Birmingham do Polski. Zaprzyjaźniliśmy się. Spędzałam z nim każdą wolną chwilę. Świetnie się rozumieliśmy- łzy swobodnie spływały po jej gorących policzkach, ale nie poddawała się. Schowała twarz w dłonie po czym dalej mówiła.
- Mieli coraz więcej długów... On i jego mama. Razem z rodzicami chcieliśmy im pomóc finansowo, ale oni nie chcieli pomocy. Bali się, że nie będą w stanie oddać nam potem tych cholernych pieniędzy- podniosła głos, a jej głośny szloch spowodował, że w moich oczach też pojawiły się łzy, którym nie pozwoliłem się wydostać. Przytuliłem ją z całej siły.
- Pomoczyłam ci koszulę- pogładziła kołnierzyk koszuli, którą miałem na sobie, gdy już wyswobodziła się z mojego uścisku.
- Nic nie szkodzi. Mów dalej- wysiliłem się na pocieszający uśmiech, a ona kiwnęła głową w geście zgody. Zamknęła oczy i mocno ściskając moją rękę mówiła dalej.
- Wydawało się, że wszystko zaczęło się układać, że wychodzą na prostą. James zaprosił mnie szkolny bal. To było wydarzenie. Cieszyłam się jak głupia. Przyszedł po mnie i razem poszliśmy do szkoły. Tańczyliśmy, śmialiśmy się, rozmawialiśmy... Ktoś przyniósł alkohol... Prosiłam go żeby nie pił, ale to chyba było zbyt trudne do wykonania- zaśmiała się gorzko na wspomnienie o tych wydarzeniach- Pamiętam, że ktoś natarczywie do niego dzwonił, on odrzucał połączenia, ale w końcu odebrał. Nie poszłam za nim. Cały czas ktoś prosił mnie do tańca. W końcu wyszłam na dwór. Nigdzie nie umiałam go znaleźć. Nie poddawałam się. Zobaczyłam go. Rozmawiał z dwójką starszych mężczyzn, nigdy wcześniej ich nie widziałam. Jak na złość mnie zobaczyli. Próbował pokazać mi, że mam uciekać, ale kompletnie nie rozumiałam o co mu chodziło- powoli domyślałem się co chce mi powiedzieć. Na samą myśl przełknąłem ślinę.W gardle pojawiła się ogromna gula, która uniemożliwiała powiedzenie nawet najmniejszego słowa.
- Zaczepili mnie. Byli zbyt silni. Sama nie byłam w stanie sobie poradzić. Był jeszcze on. Stał tam i tylko z bólem w oczach wszystkiemu się przyglądał. Krzyczałam czego chcą i wiesz co mi powiedzieli?! Że James zaciągnął u nich dług, a ja mam pomóc mu go spłacić...
- Czy oni...? No wiesz...- nabrałem odwagi by spojrzeć jej w oczy. Oczy pełne bólu i rozpaczy. Jeszcze nigdy nie widziałem jej w takim stanie. Wewnętrznie się rozpadała...
- Nie. Nie zgwałcili mnie- powiedziała stanowczo, a w jej głosie wyczułem ulgę.
- Ale było blisko. Ich najmniejszy dotyk przeszywał moje ciało ogromnym bólem. A James... prosiłam go żeby mi pomógł. Był pijany, płakał. Cały czas szeptał, że mnie przeprasza. W pewnym momencie chciał mi pomóc, ale jeden z tych mężczyzn uderzył go. Upadł na ziemię, stracił przytomność. To było straszne... Czułam ich palące oddechy na swoim ciele, tak cholernie się bałam. Z całej siły zaczęłam się wyrywać, krzyczeć, już prawie mi się udało, ale spoliczkowali mnie. Powiedzieli, że jeśli się nie postaram to nie pomogę przyjacielowi, rozumiesz Liam? Ten chamski głos, spowodował, że poczułam nagle ogromną odwagę. Oplułam jednego z nich. Potem pamiętam tylko ich wściekłe miny. Posłali sobie porozumiewawcze spojrzenia i zaczęli mnie kopać. Ostatnie co pamiętam to ból, ogromny ból całego ciała, ale najgorsze jest chyba to, że najbardziej bolało mnie serce. Że mimo tego co James zrobił nadal był moim przyjacielem- zakończyła po czym wstała i skierowała się do swojego pokoju. Poszedłem za nią. Otworzyła jedną z szuflad po czym z głośnym westchnieniem wyciągnęła z niej coś w rodzaju notatnika. Może to pamiętnik?
- Sama nie wiem czemu tego nie wyrzuciłam- otworzyła go i pogładziła jedną ze stron. Podała mi ów pamiętnik, a ja odrobinę speszony wyciągnąłem po niego rękę.
- Przeczytaj- kiwnęła głową. Widocznie uznała, że dawno powinna to zrobić. Może sama nie miała na to odwagi?
- 14 kwietnia
To właśnie ten dzień zmienił całe moje nastawienie do życia- przeczytałem na głos pierwsze słowa starannie napisane przez Han- Obudziłam się w szpitalu. Białe kolory ścian w żadnym stopniu mnie nie uspokajały. Byłam podłączona do aparatury medycznej. Delikatnie dotknęłam głowy. Poczułam, że mam na niej bandaż co nie zdziwiło mnie, ponieważ cały czas czułam jej narastający ból. Gdybym nie straciła przytomności, nawet nie chce myśleć co mogłoby się wtedy stać... Kształtowanie siebie samego i odnalezienie się w tym bezdusznym świecie nie jest czymś łatwym. Tym bardziej po czymś takim...

15 kwiecień
Mam jeszcze zostać kilka dni na obserwacji. Mój stan fizyczny podobno się polepsza czego nie mogę powiedzieć o psychice. Byli u mnie rodzice. Nie umiem patrzeć kiedy się smucą. Dlaczego dopiero w obliczu zagrożenia uświadamiasz sobie co jest dla Ciebie najważniejsze? Jest mi wstyd, że do tego doprowadziłam... Podobno James wyjechał. Zostawił mi list. Kawałek papieru, na którym napisał co czuje i jak bardzo mnie przeprasza. Nie miał odwagi spojrzeć mi w oczy. Napisał, że zawsze będzie mnie kochał całym swoim sercem...
Ci mężczyźni trafili już do więzienia. Podobno mogę spać spokojnie, jednak moje powieki ani na chwilę nie mogą się zamknąć...- przeczytałem tak jeszcze kilka stron po czym dłużej nie wytrzymałem panującego napięcia. Spojrzałem na Hannah, która wchłaniała każde wyczytane przeze mnie słowo.
- Mam jeszcze czytać?- zapytałem.
- Myślę, że wystarczy- odetchnęła- Poukładałam sobie cały świat, wszystko wróciło na swoje miejsce, a on znów się pojawia, znów chce wszystko zniszczyć...
Nie wierzyłem, że ona, ta wiecznie uśmiechnięta, zabawna, ciesząca się życiem dziewczyna przeszła przez coś takiego. To dlatego rozstanie z Filipem tak ją bolało, to dlatego teraz jest taka ostrożna, tak ceni sobie zaufanie. Nagle wszystko zacząłem rozumieć, wszystko zaczęło układać mi się w jedną logiczną całość.
- Chyba wiem co muszę zrobić- pobiegła do kuchni po paczkę zapałek.
- Jesteś pewna?- zapytałem przyglądając się jej dokładnie.
- Niemal stuprocentowo- powiedziała i wzięła ode mnie pamiętnik. Pomogłem jej go podpalić, po czym Han włożyła go do kominka. Razem spoglądaliśmy jak ogień pochłania wypisane bólem kartki papieru.
- Powiesz Harry'emu o tym co się stało?- zapytałem po chwili milczenia.
- No właśnie- usłyszeliśmy głos loczka, który stał w drzwiach razem z resztą równie zaskoczonych przyjaciół.
- Harry- szepnęła w jego stronę.
- Może w końcu wyjaśnisz nam wszystkim co ukrywasz?- zapytał siadając naprzeciwko niej. Przytaknęła zdenerwowana. Naprawdę współczułem jej, że jeszcze raz musi zmierzyć się z tymi okropnymi wspomnieniami...



- Hannah - 

Liam. Tak, on bardzo mi pomógł. Sama jego obecność sprawiła, że czułam się bezpieczna, tym bardziej kiedy mogłam się do niego przytulić, poczuć bicie jego serca i ogromne ciepło, które mi także się udzieliło. Znów dał mi do zrozumienia, że mogę na niego liczyć, że mimo sprzeczek jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi i zawsze nimi pozostaniemy. To właśnie jemu opowiedziałam o Jamesie... Był dobrym słuchaczem... Tego właśnie było mi trzeba. Po wyjściu ze szpitala obiecałam sobie, że nigdy już nie wrócę do tych wydarzeń, że nikomu o tym nie opowiem. Wiedziała tylko moja najbliższa rodzina i Karolina. Nikt inny. Do dzisiaj. Podobno rozgrzebywanie starych ran nie przynosi żadnych korzyści. Mi dało ulgę i o dziwo pozbyłam się poczucia winy.
- No i tak to wygląda- skończyłam mówić, spoglądając ukradkiem na przyjaciół. Przyswajali wszystkie informacje. Twarz Harry'ego nie wyrażała żadnych konkretnych emocji. Krople deszczu bębniły miarowo po dachu, wystukując melodię doprowadzającą mnie do szału- Właśnie dlatego nie chciałam Wam o tym powiedzieć... Bałam się, że mnie znienawidzicie- moim sercem zawładnął ból.
- Co ty mówisz?!- oburzył się Niall wstając i tuląc mnie. Do rozmowy włączył się mulat.
- Po czymś takim mielibyśmy Cię znienawidzić? Nie wiedziałem, że tyle przeszłaś i teraz wiem, że jesteś bardzo silna. Nie wiem co ja bym zrobił gdybym kiedyś się na kimś tak zawiódł jak ty na Jamesie... Chodź tu skarbie- znalazłam się w ciepłych ramionach Zayn'a.
- Ja muszę to sobie przemyśleć- usłyszałam głos Harry'ego gdy tylko Zayn mnie puścił- Przepraszam Cię- jego chłodne dłonie, które trzymał na moich rozpalonych policzkach dały mi ukojenie. Złożył na moich drżących ustach delikatny pocałunek i wyszedł. Tak po prostu zostawił...
Bez zastanowienia wybiegłam za nim. Gdy go dogoniłam był już na dworze. W powietrzu unosił się silny zapach deszczu, który padał z nieba ze zdwojoną siłą. W mgnieniu oka woda wsiąknęła w moje ubrania.
- Cholera jasna, Harry zaczekaj!- krzyknęłam za nim głośno, po czym uderzyłam go w plecy. Stanęłam przed nim i przyglądałam się ze złością. Niebo rozdzierały pioruny, które uderzając o ziemię wydawały straszne odgłosy.
- Dlaczego to robisz?! Dlaczego za każdym razem udowadniasz mi, że jestem dla Ciebie tak naprawdę nikim. A może tak właśnie jest, co?- mimo bólu spuchniętego nadgarstka uderzałam go w klatkę piersiową pięściami. Gorzkie łzy spływały na ziemię wraz z kroplami londyńskiego deszczu. Nagle poczułam, że ktoś stanowczo obejmuje mnie w pasie i odciąga od chłopaka. Ja dalej się nie poddawałam i wymachiwałam nogami w powietrzu. Krztusiłam się łzami patrząc w jego błyszczące zielone oczy, które po chwili straciłam z pola widzenia. W miarę jak się oddalał traciłam siłę i zaprzestałam wyrywania się. Odwróciłam się i wtuliłam w ciało Liama głośno szlochając. Wiedziałam, że to właśnie był on. Po prostu czułam jego obecność. W tej chwili dziękowałam Bogu za to, że go po mnie wysłał. Tak rozdarta nie czułam się chyba jeszcze nigdy. Moje serce pękało, rozsypując się na małe kawałeczki. Tworzyły one coś w rodzaju puzzli, które wymieszane bardzo trudno ponownie ułożyć. Ale w końcu co cię nie zabije, to cię wzmocni, nieprawdaż?





Buumm! Troszkę wolnego i wstawiam nowy rozdział :P Namieszałam, co? Mimo, że mam bardzo dobry humorek to wyszedł trochę smutny, według planu... Pisałam go niedawno, gdy moje serducho było w niezbyt dobrym stanie stąd też tyle negatywnych uczuć. Ale zapewniam Was, że dzisiaj czuję się świetnie ;) W pełni staram się wykorzystywać wolny czas! Dzisiaj byłam na czterogodzinnym spacerze z moim psem i przyjaciółką, więc mój mózg porządnie się dotlenił i przed chwilą, kiedy wróciłam dokończyłam pisanie ;)
I jak minęły Wam święta? Mi bardzo dobrze, w miłej, rodzinnej atmosferze. Niemal przez cały czas na mojej twarzy gościł uśmiech, więc jest dobrze :P Prezenty fajne? Chwalić mi się! Dziękuję za wszystkie życzenia i z mojej strony chciałabym życzyć Wam troszkę wcześniej, ale może potem nie będzie okazji:  
HUCZNEGO SYLWESTRA I SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU 2013!
Niech Wasze życie będzie takim opowiadaniem jakie sobie tylko wymarzycie! :**
Ogromne buziaki ode mnie. Bardzo, bardzo kocham: Hanka ;)



 

poniedziałek, 24 grudnia 2012

Rozdział trzydziesty pierwszy


''Los decyduje o tym, kto pojawi się w twoim życiu, ale to serce decyduje, kto w nim pozostanie''

Od tego dnia tenis ziemny stał się jednym z moich ulubionych sportów. Siedzieliśmy z Han na korcie, oparci o siatkę, podziwiając piękno i tajemniczość nocy.
- Jakbym miał w szkole taką WF-istkę to jestem pewien, że bym ćwiczył- powiedziałem, a dziewczyna dała mi lekkiego kuksańca w bok.
- No co? Prawdę mówię. A więc to tutaj znikasz niektórymi wieczorami?- śledziłem wzrokiem gwiazdy na niebie. Przytaknęła.
- Czemu nie grasz zawodowo? Spokojnie mogłabyś to robić.
- Jedna drobna kontuzja i po sprawie. Przypadek albo po prostu los. Podobno on nie jest dobry ani zły. To my go oceniamy poprzez pryzmat naszych oczekiwań. Sama nie wiem jak by wyglądało moje życie gdybym grała. Może nigdy bym Was nie poznała. Nie wyobrażam sobie tego. Ale nie rozumiem jeszcze wielu rzeczy. Musiałam wziąć się w garść i oto jestem- uśmiechnęła się ledwo dostrzegalnie.
- Nie zamieniłabym się z nikim. To, że tu jestem było jedną z najlepszych decyzji, które podjęłam w życiu- chwyciła moją rękę.
- Boję się Niall- wyznała, a z jej oczu popłynęły łzy, które spadając na ziemię pozostawiły ślady na pomarańczowej mączce.
- Hej, co się dzieje co?- otarłem kciukiem jej mokre policzki.
- Nie wiem. Boję się Niall. Boję się, że coś zawalę, że Harry w końcu się mną znudzi, że zostawi mnie w momencie, w którym właśnie najbardziej będę go potrzebowała. Boję się, że przeszłość wróci- ostatnie zdanie wypowiedziała już trochę ciszej.
- Jeśli kiedykolwiek będziesz przez niego cierpieć, to znaczy, że on nigdy nie zasługiwał na Twoje uczucie. Nawet jeśli będzie wydawać ci się, że świat stracił sens, że jesteś całkiem sama to nie będziesz, jasne?- uniosłem jej brodę i odgarnąłem za ucho kosmyk włosów, który opadał na jej blade czoło.
- Jesteśmy Twoimi przyjaciółmi i zawsze będziemy przy Tobie. Nawet gdy powiesz żebyśmy się wynosili, kiedy czasem nie będziesz nas rozumieć. My będziemy tutaj- wskazałem na jej serce, a ona wtuliła się we mnie mocno.
- Zastanawia mnie tylko dlaczego taki chłopak jak ty nie ma dziewczyny- uśmiechnęła się już nieco szerzej.
- Bycie singlem nie oznacza że ktoś jest słaby. To znaczy, że jesteś wystarczająco silny by czekać na to, na co zasługujesz. To moje motto. Nie wiedziałaś?- dziewczyna rozchmurzyła się, a ja pomogłem wstać jej z ziemi.
- Dziękuję- powiedziała lekko ochrypniętym głosem.
- Ja tylko pomogłem ci wstać...
- Nie Niall, zrobiłeś o wiele więcej- powiedziała i zaczęła się śmiać z mojego ubrudzonego, pomarańczowego tyłka.
- Ty się nie śmiej, bo też taki masz!- śmialiśmy się tak długo dopóki pozwalały nam na to nasze mięśnie brzucha. Później pozbieraliśmy nasze rzeczy i spacerkiem zaczęliśmy wracać do domu...
- Słuchaj Niall ja nawet nie spytałam jak tam poszło spotkanie z menadżerem...- zmarszczyła czoło.
- Właściwie to nie mówił za dużo. No oczywiście oprócz przygotowań do tej imprezy.
- Jakiej imprezy?- zapytała zdziwiona, a ja uświadomiłem sobie, że może Harry nic jej o tym nie wspominał.
Podrapałem się po głowie szukając odpowiednich wyjaśnień.
- Mów Niall- uśmiechnęła się, oczekując szczerej odpowiedzi.
- W sobotę mamy zagrać kameralny koncert, tutaj w Londynie. Białe koszule, krawaty i te sprawy... Potem wszyscy przenoszą się do klubu na after party. Gdyby Harry wiedział, że ci to powiedziałem skrócił by mnie o głowę. Pewnie chciał ci zrobić niespodziankę- westchnąłem głośno- a ja wszystko zawaliłem...
- Przestań Niall. Przecież Cię nie wydam- zaśmiała się pod nosem, a ja odetchnąłem z ulgą.
- To dobrze- objąłem ją ramieniem widząc, że drży z zimna. Nagle wyrwała się z moich ramion.
- Niall widziałeś...? Tam za drzewem-  jej klatka piersiowa unosiła się i opadała w zawrotnym tempie. Oddech przyspieszył.
- Kogo tam widziałaś?- zapytałem zaniepokojony i rozejrzałem się lecz nikogo nie zauważyłem. Była przestraszona, a przez jej ciało przechodziły dreszcze.
- Wydawało mi się- wyszeptała jakby chciała przekonać do tego samą siebie.
- Chodźmy już- powiedziała. Zaprowadziłem ją do domu i pożegnałem się. Ona napewno kogoś widziała. Była spięta i bardzo ostrożna. Nie zachowywała się naturalnie. Jeżeli coś jej grozi... Nie dopuszczam do siebie takiej myśli...


- Han -

Każdy kolejny krok stawał się nie do zniesienia. Niall odprowadził mnie pod sam dom, a ja dalej nie mogłam się uspokoić.
- Cześć Car- weszłam do salonu, a przyjaciółka wręcz rzuciła się na mnie i mocno przytuliła.
- Gdzieś ty była tyle czasu? A telefon?- gorączkowo chwyciła się za czoło i chodziła tam i z powrotem.
- Wyłączony. Byłam z Niallem na korcie- uśmiechnęłam się.
- A Harry?- zapytała ze zdziwieniem wskazując na kanapę.
- Mieliśmy małe spięcie przez Jane- spuściłam wzrok na podłogę i zdjęłam buty. Moje stopy nareszcie miały okazję odpocząć.
- Tą Jane?- zapytała blondynka wykonując energiczne ruchy głową przez co skupiła mój wzrok na sobie.
- Tak tą Jane. Tyle, że to jest teraz najmniejszy problem- powiedziałam, a mój głos się załamał.
- Wyglądasz jakbyś zobaczyła przed chwilą ducha- zaśmiała się nerwowo.
- Zobaczyłam kogoś o wiele gorszego...- schowałam twarz w dłonie.
- Chyba nie mówisz o...
- O Jamesie. Właśnie o nim mówię- czułam, że do moich oczu napływają kolejne partie słonych łez. Czułam się rozbita, po raz kolejny wytrącona z równowagi.
- Wydawało mi się, że go widzę, dzisiaj na ulicy- sięgnęłam po śnieżnobiałą chusteczkę, którą podawała mi dziewczyna.
- To niemożliwe. Hania on nie mógł Cię znaleźć- zakryła usta dłonią. Starała się ukryć swój strach.
- A skąd możemy mieć pewność? To wszystko znów wróciło, rozumiesz?- chwyciłam się za serce, które biło jak szalone. Ból ciągle narastał. Poczułam złość. Teraz gdy wszystko sobie poukładałam mój świat po raz kolejny miałby runąć niczym wieża z klocków?! Tyle dni, tyle uśmiechu i to wszystko na marne? Dlaczego latami dbamy o miłość, przyjaźń i ważne dla nas sprawy, a ktoś potrafi zniszczyć to wszystko w przeciągu kilku minut, może godzin? To czysta niesprawiedliwość.
- Jesteś już bezpieczna. Teraz nikt nie da Cię skrzywdzić. Masz mnie i chłopaków- głaskała mnie po głowie, tuląc do swojej piersi. Tacy przyjaciele to czysty skarb.
- Dzisiaj prawie powiedziałam żarłokowi i wcale tego nie żałuję. Myślę, że oni powinni wiedzieć- szepnęłam, a ona kiwnęła głową.
- Jutro to załatwimy, a teraz szoruj do łazienki brudasie. Dzisiaj śpisz ze mną.
- No właśnie. Musisz pokazać mi jeszcze Twoje nowe zdjęcia- zawołałam i otworzyłam drzwi do łazienki. Wzięłam orzeźwiający prysznic. Woda zmyła ze mnie wszystkie trudy tego dnia, pozostawiając moje ciało czystym. Zapach waniliowego żelu pod prysznic docierał do moich nozdrzy i poruszał moje zmysły. Wytarłam obolałe ciało ręcznikiem, nasmarowałam balsamem i ubrałam się w piżamę. Wilgotne włosy przeczesałam palcami. Poszłam do kuchni i nastawiłam wodę na herbatę. Włączyłam telefon i sprawdziłam wszystkie nieodebrane połączenia.
Harry musi poczekać. Nie mam siły rozmawiać z nim w tym stanie- pomyślałam i napisałam esemesa do Nialla: Dziękuję za ten wspaniały dzień. Dobranoc ;) H. Nie musiałam długo czekać na odpowiedź od niego: To ja dziękuję. Śpij dobrze kochana! :* Wyciągnęłam z szafki nasze ulubione kubki, do których wsadziłam torebeczki z malinową herbatą. Charakterystyczny dźwięk gwizdka czajnika zasygnalizował, że woda się już zagotowała. Nalałam ją do każdego kubka, dodałam odrobinę cytryny i cukru i poszłam do pokoju Car. Podałam jej kubek z cudownie pachnącym napojem i wsunęłam się pod pościel. Miejsce było już nagrzane.
- No to pokazuj te zdjęcia- powiedziałam upijając mały łyk z kubka.



 ~*~


- Co tak siedzisz sama?- wujek dosiadł się do mojego stolika. Uśmiech od rana gościł na jego twarzy.
- Muszę pomyśleć- zrobiłam dużego gryza jabłka i odwzajemniłam jego uśmiech.
- Kiedy jedziesz po Sophie i Charliego?- zapytałam czując przyjemne ciepło myśląc o moich kochanych szkrabach.
- Babcia obiecała, że za tydzień przyleci do Londynu razem z nimi.
- Mówisz o mojej babci?- zapytałam lekko oszołomiona- Babcia i samolot? Przecież ona boi się wchodzić na ruchome schody w centrum handlowym!- zaśmialiśmy się.
- Myślę, że ona pokaże nam jeszcze wszystkim na co ją stać. A poza tym stęskniła się za swoją wnuczką. Dzieciaki były w Polsce przez te dwa miesiące, a teraz muszą wrócić z powodu szkoły. Już i tak niech się cieszą, że zgodziłem się żeby zostały tam do końca września- podrapał się po swoim gładkim podbródku.
- No pewnie. Szkoda tylko, że rodzice nie mogą przylecieć. Ciągła praca i obowiązki. Zawsze tak było...- posmutniałam i wyrzuciłam jabłko do kosza. Całkiem straciłam na nie ochotę.
- Wiesz jak oni Cię kochają, ale niestety mają takie stanowiska, które nie pozwalają im na częste widzenie się z Tobą.
- Wiem wujku. Jestem już dużą dziewczynką- uśmiechnęłam się do mężczyzny.
- Ale przecież masz tutaj przystojnego wujka, Caroline, chłopaków, za niedługo dołączy do nas jeszcze twoje kuzynostwo i szalona babcia- znów głośny śmiech w naszym wykonaniu.
- Zobaczymy jak tym razem zaszaleje- Ta kobieta nie przykłada dużej wagi do liczby zdmuchiwanych co roku urodzinowych świeczek. Za to właśnie ją kocham.
- Dobra koniec tego dobrego. Idę coś robić- wstałam, ale wujek jednym ruchem ręki mnie zatrzymał.
- No chyba żartujesz?! Myślisz, że puszczę Cię do pracy głodną? I tak nie ma za dużo gości.
- Jaką głodną? Przecież zjadłam jabłko...- założyłam ręce na piersi.
- No już widzialem jak zjadłaś... Za niedługo mi tu znikniesz. Proszę siadaj, zaraz zrobie ci jajecznice- powędrwał do kuchni, a ja z powrotem wygodnie usadowiłam się na krześle. W środku lokalu było przyjemnie ciepło, cicha, nastrojowa muzyczka powodowała, że moje powieki opadały na dół. Nuciłam sobie jakąś przyjemną piosenkę gdy poczułam zapach jedzenia. Mimowolnie otwarłam oczy. Chęć do życia natychmiast wróciła.


Po pracy wracałam do domu. Przywołane wspomnienia krążyły wokół, miałam wrażenie, że śledzą każdy mój ruch, unoszą się w powietrzu nie dając spokojnie oddychać. Retrospekcje wszystkich wydarzeń pokazywały się wszędzie gdzie tylko spojrzałam. Czułam się jakby zamknięta w złej bajce. Musiałam tak długo w niej trwać aż wytrwam do samego końca. Po ulicy mknęły samochody, ludzie w szybkim tempie poruszali się po zatłoczonym już nieco chodniku. Myślałam o Liamie. Jego imię wyświetlało się w liście kontaktów. Tak bardzo chciałam wybrać zieloną słuchawkę, usłyszeć jego ciepły, troskliwy ton głosu, po prostu porozmawiać jak z przyjacielem. Z rozmyślań wyrwał mnie ogarniający ból nadgarstka, który z każdą sekundą coraz bardziej się pogłębiał.
- Puść mnie!- zostałam wciągnięta do wąskiej, ciemnej uliczki i przyparta do muru. Dopiero teraz mój oprawca rozluźnił żelazną dłoń, a ja pod naporem emocji upadłam na ziemię. Zaraz jednak zebrałam w sobie wszystkie siły i stanęłam z nim czoło w czoło.
- A jednak to ty- powiedziałam ze złością, która gromadziła się we mnie w ogromnych ilościach. Nie mogłam wykonać nawet najmniejszego ruchu. Moje ciało ogarnął paraliż. W ogóle się nie zmienił. Te same perfumy, ta sama fryzura, to samo spojrzenie.
- Musimy porozmawiać- powiedział oschle.
- Ty chyba żartujesz! Możesz co najwyżej porozmawiać z policją!- chciałam wyciągnąć telefon, ale mnie zatrzymał.
- Nie mam dużo czasu. Uwierz, nie chce Cię skrzywdzić- moje łzy spływały na nasze ubrania.
- Już to zrobiłeś. Zniszczyłeś mi życie. Wszystko musiałam zbudować na nowo, a teraz się pojawiasz. Zostaw mnie, rozumiesz? Nie chce mieć z Tobą nic wspólnego!- krzyknęłam i zaczęłam biec ile sił w nogach przed siebie. Każdy krok dawał mi złudne poczucie bezpieczeństwa. Zatrzymałam się nabierając powietrza do płuc i regulując nieco oddech. Oparłam się o jakieś drzewo i osunęłam na brudną ziemię. Wybrałam numer do jedynej osoby, która mogła mi pomóc w tej chwili- do Liama.







Misiaczki moje kochane!
Taa damm! Tak jak obiecałam jest rozdział. I jak tam przygotowania do dzisiejszej kolacji Wigilijnej? U mnie prawie wszystko już gotowe. Tak bardzo się cieszę bo ostatnie kilka dni spędziłam sprzątając i piekąc ciasteczka. Ból nóg nie do zniesienia! Ale warto było bo o dziwo wszystkim bardzo smakują (jeszcze nikt się nie otruł :P). Dzisiaj obchodzimy dwa święta, prawda? Urodzinki Lou i Wigilię. Sama nie wierzę, że nasz Boo Bear ma już 21 lat! Jak ten czas ucieka! Wszystkiego najlepszego dla naszego pasiastego i dla Was gwiazdeczki! Z okazji Nadciągających Świąt Bożego Narodzenia życzę każdej z Was dużo zdrówka, uśmiechu, który będzie pomagał Wam przejść przez wszystkie trudniejsze chwile życiowe, dobrego humoru, którym będziecie zarażać wszystkich dookoła, wspaniałych przyjaciół i prawdziwej miłości. Spotkania One Direction, dużo weny na Wasze opowiadania i chyba tego żebyście się nie zmieniały bo każda z Was jest wyjątkowa. Jesteście naprawdę wspaniałe! Są to pierwsze święta na moim blogu co czyni je jeszcze bardziej wyjątkowymi! Dziękuję każdej z Was za to, że pomagacie mi w tych trudniejszych chwilach. Nawet nie spodziewałam się, że ostatnio tyle osób do mnie napisze. Jesteśmy w  końcu jedną, wielką rodziną, prawda? Jeszcze raz Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku!
Kocham bardzo mocno, Hania ;**






niedziela, 16 grudnia 2012

Rozdział trzydziesty


Następnego ranka biegałam jak oszalała po mieszkaniu w poszukiwaniu butów, które pasowałyby do rzeczy jakie ubrałam. Gdy już znalazłam odpowiednią parę, zadowolona powędrowałam na zrobione przez Harry'ego pożywne śniadanko w postaci tostów z miodem, dżemem lub nutellą i soku pomarańczowego.
- Pyszne. Dziękuję- powiedziałam, wycierając brodę serwetką po skończonym posiłku.
- Buziak się należy- nadstawił policzek, a ja musnęłam go ustami.
- Idę jeszcze sprawdzić czy mam wszystko i możemy wychodzić- powiedziałam i pobiegłam w stronę swojego pokoju.
- Tylko się pospiesz bo się spóźnimy!- krzyknął pogodnie.
- Tak, tak...- machnęłam ręką. Przeglądnęłam się w lustrze. Moje ciemne blond włosy ułożyły się w miarę w porządku. Końcówki jak zwykle pokręcone. Delikatny makijaż miał za zadanie tylko podkreślić moją urodę i dodać mi odrobinę pewności siebie.
- Hannah!- Harry był już dość zniecierpliwiony choć jego głos nie wyrażał złości.
- No już idę...- przewiesiłam torbę przez ramię i ruszyłam w stronę uśmiechniętego bruneta.


Wykład ciągnął mi się niemiłosiernie długo. Jednak byłam zmuszona słuchać profesora... Czym więcej przyswoję, tym mniej czasu będę musiała poświęcić na naukę w domu, a co za tym idzie więcej czasu spędzę z przyjaciółmi. Skupiłam wzrok na brunetce, która pod ławką z prędkością światła wystukiwała kolejnego już z rzędu esemesa. Jane- tak ma na imię ta dziewczyna. Już od pierwszego dnia tutaj uznała mnie za swojego wroga numer jeden. Ja również nie pałam do niej zbyt wielką sympatią. Napotkałam jej lodowate spojrzenie. W jej brązowych oczach nie widziałam za grosz współczucia lub jakichkolwiek innych ludzkich uczuć. Miała na sobie dopasowaną, krótką sukienkę. Stanowczo za krótką.
- No więc kto się ze mną zgodzi?- zapytał profesor, a jej ręka niczym noworoczna petarda powędrowała do góry.
- Jane. Dobrze. A może ktoś uważa inaczej?- zapytał, a ja niepewnie podniosłam rękę. Po chwili spiorunowana przez nią wzrokiem opuściłam ją, ale było już za późno. Zauważył mnie.
- Hannah- uśmiechnął się.
- No dobrze. Dlaczego uważasz, że dana osoba nie powinna ponieść kary pozbawienia wolności?- kontynuował.
- Uważam, że jej zachowanie można podciągnąć pod obronę konieczną- głośno przełknęłam ślinę i osunęłam się w swoim fotelu. Na twarzy brunetki pojawił się zwycięski uśmiech.
- Świetnie. Masz stuprocentową rację- powiedział po czym klasnął dwukrotnie w dłonie. Wszyscy moi towarzysze kiwnęli głowami z uznaniem a ja odetchnęłam z ulgą. Natomiast Jane oblała się rumieńcem i przybrała obojętny wraz twarzy. Po skończonych zajęciach spakowałam wszystkie książki i notatki do torby, a resztę tymczasowo niepotrzebnych rzeczy ułożyłam w swojej szafce. Spojrzałam na zegarek. Uśmiechnęłam się widząc, że wskazówki czarno na białym wskazują punkt czternastą. Zamknęłam szafkę i od razu mina mi zrzedła.
- Jane. Jak miło Cię widzieć- powiedziałam z wyczuwalną ironią. Dziewczyna opierała się o szafkę obok.
- Nie pochlebiaj sobie- jej uśmiech był wymuszony i dość sztuczny.
- Czego chcesz?- zapytałam oschle.
- Dlaczego sądzisz, że czegoś od CIEBIE chcę- obojętnie spoglądała na swoje perfekcyjnie wypiłowane paznokcie. Stanowczo nie lubię takich gierek. Szczególnie te z jej udziałem nie należały do najprzyjemniejszych.
- Tym lepiej dla mnie. Przepraszam, spieszę się- minęłam ją i głośno wypuściłam powietrze z płuc, pozwalając mojej przeponie na drobne rozluźnienie. Z impetem otworzyłam drzwi i wyszłam na zewnątrz gdzie zauważyłam Hazzę. Pomachałam do chłopaka i zaczęłam iść w jego stronę, zmniejszając dzielącą nas odległość. On zrobił to samo i po chwili znalazłam się już w jego ramionach.
- Cześć przystojniaku- szybkim ruchem palców dotknął mojego brzucha, a ja się zaśmiałam. Usłyszałam ciche odchrząknięcie, więc odwróciłam się na pięcie.
- Przepraszam, że przeszkadzam, ale Han- zapomniałaś notatek- podała mi jakieś kartki, które pierwszy raz widziałam na oczy.
- Jakie...- nie dane mi było dokończyć, bo dziewczyna już stała obok loczka i uśmiechała się do niego zadziornie.
- Jane- podała mu rękę zanim którekolwiek z nas zdołało coś powiedzieć.
- Bardzo mi miło- jak przystało na dżentelmena Harry pocałował jej dłoń. Przewróciłam tylko oczami.
- Jestem Ha...- nie zdążył dokończyć bo podekscytowana dziewczyna uśmiechając się najszerzej jak tylko potrafiła przerwała mu.
- Nie musisz się przedstawiać. Znam Cię doskonale- wypaliła i posłała mu oczko. Na jego policzkach pojawiły się rumieńce... Po jakiś dwóch minutach wymiany zdań między nimi Jane zaczęła wcielać w życie swój plan. Kto jak kto, ale ona miała go pewnie przemyślany do perfekcji. Dane mi było tylko czekać co tym razem wymyśliła.
- Co się stało?- zapytał chłopak gdy tylko zobaczył, że dziewczyna nerwowo spogląda na wyświetlacz swojego telefonu.
- Nic. Po prostu umówiłam się z kimś, a ta osoba nie przychodzi na czas. Za kwadrans powinnam być w centrum- była dobrą aktorką. Nawet ja prawie dałam się nabrać...
- Możesz zabrać się z nami- rzekł chłopak szukając na mojej twarzy chociażby cienia uśmiechu. Nie znalazł.
- Naprawdę?- chwyciła się za serce i rzuciła się na loczka.
- Pewnie. I tak jedziemy w tamtym kierunku, prawda?- zapytał mnie, a ja zdobyłam się tylko na ledwo dostrzegalne skinienie głową.
- No to świetnie- stwierdziła Jane i razem skierowaliśmy się w stronę parkingu uczelni gdzie pewnie Hazza zaparkował swój samochód. Właściwie to ''razem'' od dzisiaj stało się dla mnie pojęciem względnym. A więc oni szli jakieś dwa metry przede mną zresztą świetnie się dogadując. Dziewczyna definitywnie podrywała go na wszystkie możliwe sposoby. Mogła najzwyczajniej prosto z mostu zapytać się go czy nie umówi się z nią na randkę!
- Ałł...- nagle brunetka zatrzymała się gwałtownie i chwyciła za swoją stopę.
- Co się stało?- zapytał zakłopotany Hazza licząc na jakąś pomoc z mojej strony. Nie tym razem.
- Moja stopa. Boli...- wydukała i wskazała na bodajże ''bolące miejsce''.
- Uważaj żeby Cię twarz nie zaczęła boleć- powiedziałam widocznie wystarczająco głośno bo brunet spojrzał na mnie dość groźnie. Natomiast niewzruszona Jane kontynuowała swoje przedstawienie.
Nie rozumiem tylko w czym tkwi problem. Ma wszystko. Jej rodzice: tata prokurator i mama adwokat załatwili jej te studia. Ma wielki dom z basenem, własny samochód, spojrzenia pożądania ze strony większości męskiej społeczności szkoły. Nie ma tylko Harry'ego. W tym tkwi cały problem.
- Chodź. Pomogę ci wstać- objął ją i zaprowadził do samochodu. Otworzył drzwi i ostrożnie umieścił dziewczynę w środku pojazdu.
- Wsiadaj Han- powiedział do mnie. Czyżby wreszcie zauważył moją obecność?!
- Nigdzie z Wami nie jadę- powiedziałam poważnie.
- Co? Nie wygłupiaj się. Proszę nie zachowuj się jak dziecko- powiedział na co ja zareagowałam dość emocjonalnie.
- Ja, dziecko? To ty wierzysz w te brednie!- wrzasnęłam po czym zobaczyłam, że Jane wyszła z samochodu.
- Co tu się dzieje?- zapytała uśmiechając się zwycięsko.
- Nagle ozdrowiałaś?- rzuciłam w jej stronę po czym odwróciłam się na pięcie i przyspieszyłam kroku.
- Hannah, zaczekaj!- krzyknął chłopak a na mojej twarzy pojawił się grymas.
- Bawcie się dobrze...- powiedziałam po czym wsiadłam do autobusu, który akurat przejechał na przystanek. Oparłam głowę o szybę i wyciągnęłam z kieszeni swój telefon. Wybrałam numer Nialla. Odebrał po dwóch sygnałach.
- Hej mała. Co tam?- zapytał a w jego głosie wyczułam troskę.
- Niall, nie jesteś przypadkiem głodny?- zapytałam choć dobrze wiedziałam co mi odpowie.
- Wiesz, że ja zawsze. Nandos?- uśmiech rozjaśnił moją twarz.
- Za dwadzieścia minut?- zaśmiałam się.
- Pewnie. Do zobaczenia- cmoknął telefon i rozłączył się. Wyłączyłam telefon i włożyłam go do kieszonki w mojej torbie.

Siedziałem w Nandos dopiero od jakiś dwóch minut, ale zapach jedzenia nie pozwolił mi na spokojne myślenie. Dlatego złożyłem zamówienie. Zwykle jadamy tutaj z Han zawsze to samo, więc wystarczyło, że podszedłem do dość atrakcyjnej kelnerki, a ona od razu wiedziała co ma podać. Posłała mi oczko, a ja już trochę uspokojony wróciłem na swoje miejsce. Do restauracji weszła śliczna blondynka i uśmiechnęła się do mnie uroczo.
- Cześć- powiedziała i nachylając się nad stolikiem dała mi buziaka w policzek.
- Zamówiłeś już czy...?- pokazała białe ząbki i odetchnęła jakby z ulgą, że właśnie w tej chwili znajduje się tutaj ze mną.
- Za kogo ty mnie masz?!- zaśmialiśmy się.
- Pewnie, że zamówiłem. To co zawsze. Dla Ciebie jedna porcja a dla mnie cztery- posłałem jej oczko, a jej twarz była rozpromieniona.
- Pewnie- szepnęła pokazując mi język. Widocznie coś ją zdenerwowało bo po chwili radości odbiegła gdzieś myślami. Wróciła do normalnego świata dopiero kiedy kelnerka przyniosła nam jedzenie. Nie chciałem od razu zaczynać wypytywać ją co się stało. To nie było potrzebne. Uznałem, że póki co mój uśmiech wystarczy.
- Harry nawalił?- zapytałem gdy już trochę uspokoiłem mój głód. Wiedziałem, że on musi coś w końcu schrzanić. Bałem się tylko w jakim stopniu tym razem...
- Można tak powiedzieć...- uśmiechnęła się, ale to nie był ten uśmiech, który roztapiał moje serce, który sprawiał, że codzienne wstawanie ma sens tylko by go ujrzeć. Tym razem nie pomogło i kurczakowe przedstawienie z gościnnym udziałem frytek- tancerek. Na szczęście mój trud został doceniony przez dziewczynę, która zaczęła bić brawa.
- Dziękuję, dziękuję- wstałem i nie zważając na zaciekawione spojrzenia na twarzach nieznanych mi ludzi ukłoniłem się kilkakrotnie.
- To wszystko dla Ciebie- powiedziałem biorąc jej delikatną dłoń i bawiąc się jej zgrabnymi palcami. Były chudziutkie, prawie niczym te zjedzone przeze mnie frytki.
- Opowiadaj- szepnąłem patrząc w jej niebieskie oczy.
- Dziewczyna westchnęła i zaczęła mówić energicznie gestykulując rękoma. Słuchałem uważnie, spoglądając jej w oczy, śledząc każdy ruch. Harry znów zaczyna. Boję się, że nie doceni tej dziewczyny, nie dostrzeże jaki skarb posiada.


Spacerowaliśmy ulicami Londynu już od jakiś dwudziestu minut. Podałem dziewczynie kubek z gorącą czekoladą, którą uwielbiała niczym ja jedzenie. Gorący napój przyjemnie grzał mnie od środka.
- Niall, masz dużo siły?- zapytała upijając łyka. Patrzyła na mnie swoimi błyszczącymi oczyma z nadzieją.
- Już się boję. Co ty knujesz?- zapytałem przejeżdżając palcem po jej nosie.
- Zobaczysz. Ale mam nadzieję, że w twojej szafie znajdą się jakieś sportowe ciuchy- pociągnęła mnie za rękę. W sumie to zaspokoiłem już głód. Teraz mogłem pójść za nią i na koniec świata.

- Gdzie ty mnie prowadzisz?- kurczowo ściskałem jej rękę.
- Niall, nie mów mi, że się boisz- zaśmiała się cicho.
- Skądże znowu. Jestem mężczyzną- powiedziałem z honorem.
- Zobacz- w tym momencie ciemność nocy rozświetliły ogromne reflektory. Moje oczy ujrzały kilka kortów tenisowych ułożonych równolegle do siebie.
- Posuń się i pomóż mi proszę- dziewczyna pomachała ręką a ja przesunąłem się odrobinę. Pomogłem jej podnieść klapę, na której wcześniej stałem. Blondynka wyciągnęła ze środka wielką torbę i pęk kluczy.
- Ale...- zmierzyłem ją wzrokiem.
- No co?- zaśmiała się, a po chwili kontynuowała.
- Ty czujesz się jak ryba w wodzie na scenie. Ja tutaj...- otworzyła bramę prowadzącą na jeden z kortów.
- Ale skąd masz klucze?- zapytałem biorąc od niej dość ciężką torbę.
- Mój urok osobisty podziałał na stróża- puściła mi oczko i wskazała, żebym szedł za nią. To miejsce było magiczne. Rozświetlały je tylko światła reflektorów i migoczące na niebie gwiazdy.
- Trzymaj- Hannah rzuciła w moją stronę jakiś przedmiot, który na całe szczęście złapałem.
- Paletka?- uniosłem do góry brew.
- Rakieta Niall, rakieta...- pokręciła głową z dezaprobatą i ustawiła mnie we właściwej pozycji do gry.
- Jesteś niesamowita, wiesz?- zapytałem kiedy Han próbowała zmienić moją pozycję.
- A ty kochany- pogłaskała mnie po głowie i posłała ciepły uśmiech.
- Ale teraz lewa noga do przodu- zaśmiała się, a ja odrobinę przesunąłem nogę.
- No to teraz chyba możemy grać- zawołała biegnąc na drugą połowę. Miała bardzo zgrabne nogi...
- Han, ale ja nie umiem!- podniosłem ręce do góry na znak bezbronności.
- Spokojnie. Zobaczysz spodoba ci się- z łatwością uderzyła w małą, żółtą piłeczkę, która bardzo szybko znalazła się tuż obok mnie. Minąłem się z uderzeniem, a dziewczyna się zaśmiała.
- To będzie trudniejsze niż myślałam- wyznała śmiejąc się głośno.
- Do trzech razy sztuka kochana- okazałem jej język i przygotowałem się do kolejnego odbicia.


 ~*~


- Zayn! Możesz w końcu ściszyć tę muzykę?!- zawołałem najgłośniej jak tylko potrafiłem.
- No już najjaśniejszy panie!- zawołał kapryśnie. Położyłem się na łóżku, a do głowy przyłożyłem poduszkę by choć trochę zmniejszyć nieprawdopodobny huk. Aż miałem ochotę pójść do naszych sąsiadów i przeprosić, że muszą mieszkać obok takich idiotów. Zamiast ściszyć radio chłopak jak na złość podgłośnił lecąca właśnie piosenkę jeszcze bardziej.
- Zayn, proszę Cię- usłyszałem opanowany głos Liama.
- Dobra, już ściszam- powiedział mulat. Jego to posłuchał... Wstałem z łóżka i dołączyłem do chłopaków. Na ich twarzach pojawiło się zdziwienie. Wymienili porozumiewawcze spojrzenia po czym Zayn zostawił nas samych. Usiadłem obok szatyna.
- Przepraszam Harry- powiedział po chwili milczenia, spoglądając na mnie kątem oka.
- To nie mnie powinieneś przeprosić Liam- posłałem mu delikatny uśmiech.
- Chociaż ja sam zawaliłem dzisiaj i to porządnie... Jutro będzie czas na naprawianie błędów. A jak z Dan? Wszystko sobie wyjaśniliście?- zapytałem, a atmosfera nieco się rozluźniła.
- Tak- zaśmiał się.
- To co pooglądamy coś?- zapytał, a ja z wielką chęcią przystałem na jego propozycję.

 


No hejka. I jest trzydziesty. Można powiedzieć, że to taka moja mała rocznica ;) Dziękuję Wam za te miłe komentarze. Jesteście wspaniałe! Niestety następne rozdziały będą trochę smutniejsze bo ja sama nie czuję się najlepiej. Nie chcę żebyście pomyślały, że się Wam tu żalę, ale po prostu siedzę teraz w pokoju i łzy dosłownie leją się z moich oczu strumieniami. Pomyślałam, że nadchodzą Święta i czas poukładać sobie pewne sprawy. Żałuję tego. Bardzo się zawiodłam. Nie będę tu pisać o co chodzi. Jeśli ktoś chce po prostu pogadać to to jest moje gg: 45422516.
Dziękuję, że jesteście ze mną już od tylu miesięcy i mnie wspieracie. Kocham Was bardzo mocno!
Następny pojawi się w Wigilię jak dam radę napisać ;)






wtorek, 11 grudnia 2012

Rozdział dwudziesty dziewiąty


Wtuliłam się w niego i zaczerpnęłam trochę zapachu perfum, którymi pachniała jego kraciasta koszula. Chłopak pocałował mnie w czubek głowy i lekko unosząc w powietrzu wniósł do mieszkania.
- Stęskniłem się- szepnął do mojego ucha ochrypniętym głosem.
- A tak naprawdę?- zapytałam z powrotem zamykając mieszkanie na klucz. Loczek objął mnie od tyłu, w pasie.
- Naprawdę stęskniłem się za moją dziewczyną- powtórzył jeszcze raz na co ja zaśmiałam się pod nosem.
- Za tym- musnął moją szyję, a moje ciało ogarnął chwilowy paraliż.
- I za tym- pocałował mnie pod uchem.
- I za tym też- odwrócił mnie i opierając o drzwi dotknął ustami mojego nosa.
- Ale za tym zdecydowanie najbardziej- jego usta powoli zbliżały się do moich. Po chwili złączyły się w jednym, delikatnym aczkolwiek zdecydowanym pocałunku. Nie byłam w stanie, po prostu nie mogłam tego przerwać. Oderwałam się od niego, a na jego twarzy pojawił się zadziorny uśmieszek.
- Czego się tak cieszysz Edward?- zaczęłam się śmiać i uciekać.
- Osz ty!- wrzasnął i ruszył w pogoń za moją osobą. Na moje nieszczęście nie miałam zbyt wielkiego pola do ucieczki, więc chłopak szybko dogonił mnie i przewiesił sobie przez plecy.
- Jak mogłaś tak do mnie powiedzieć?!- udawał obrażonego, ale coś nie za bardzo mu to wychodziło, bo co chwilę kąciki jego ust wędrowały ku górze.
- No już nie obrażaj się Edwardzie- chwyciłam go za ręce i uśmiechnęłam się pocieszająco.
- Trzeba przyznać, że w Twoich ustach brzmi to wyjątkowo seksownie- musnął moje różowe usta i zaprowadził do kuchni.
- Co zrobił Ci ten biedny pomidor?- zapytał unosząc w powietrze nóż z nabitym na jego lśniące ostrze warzywem. Wzruszyłam tylko ramionami i posłałam mu przepraszający uśmiech. Pomyślałam o Liamie. Znów sytuacja sprzed kilku godzin powróciła. Uważałam go za mojego przyjaciela. To z nim zawsze szczerze rozmawiałam, to z nim zazwyczaj najwięcej się śmiałam, to on przytulał  i pocieszał najlepiej. No może na równi z Niallem. Zawiodłam się. Zawiodłam się na nim jako na moim przyjacielu. Zawsze w jego pięknych brązowych tęczówkach odnajdywałam ukojenie i radość. Tym razem nie widziałam już tego samego. Po prostu wyszedł! Odgłos trzaśnięcia drzwiami rozchodził się teraz w mojej głowie. Błądziłam myślami wokół osoby przystojnego bruneta, którego to jedno zachowanie tak bardzo zabolało...
- Słuchaj, jeśli martwisz się o Liama- zaczął, ale ja szybko pokręciłam głową. Jedyną osobą, z którą chciałam o tym porozmawiać był... no właśnie byłby Liam. Ale nie w tej sytuacji...
- Zdenerwował mnie, ale musi jakoś zaakceptować to, że jesteśmy razem- powiedziałam siadając loczkowi na kolanach i spoglądając mu w oczy.
- To może zamówimy pizzę, bo raczej z tego pomidora nic nie da się już zrobić?- oboje zaśmialiśmy się spoglądając na wyspę kuchenną w poszukiwaniu owego, nieszczęsnego pomidora.
- Tak... to chyba dobry pomysł- powiedziałam po czym podałam chłopakowi jego telefon. Brunet złożył zamówienie po czym postanowiliśmy obejrzeć przyniesiony przez niego film.
- ''Pamiętnik''?- zapytałam unosząc brwi. Byłam trochę zaskoczona jego wyborem. Oczywiście zaskoczona w pozytywnym znaczeniu tego słowa.
- Kolekcja Nialla na te ''gorsze dni'- wytłumaczył, wkładając płytę do odtwarzacza. Ja kiwnęłam głową w geście zrozumienia i poszłam do kuchni po jakieś napoje. Oczywiście nie obyło się także bez wzięcia z szafki tabliczki pysznej, mlecznej czekolady. Mimowolnie przejechałam palcem po ekranie mojej komórki.
Nie spodziewałam się telefonu od niego, co nie znaczy, że nie pragnęłam by znów usłyszeć jego głos...
Trochę zrezygnowana wróciłam do salonu gdzie rozchodził się już apetyczny zapach przywiezionej przez dostawcę pizzy. Apetyt powrócił i jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki pozwolił zapomnieć...


- Liam -

Przemierzałem przecznice Londynu mocno trzymając kierownicę samochodu, by chociaż nad nim nie stracić kontroli. W głowie przewijały mi się setki sytuacji, wspomnień i te ostatnie słowa Zayna. Fakt- zachowałem się jak dupek, nie jak ich przyjaciel. Chciałem dobrze, a wyszło jak zwykle...
Tylko to uczucie... Ten ból przeszywający moje serce, rozrywający go na malutkie kawałeczki- nie do pozbierania i ponownego złączenia w jedną, wielką całość. Zazdrość? Tak nazywa się to cholerne uczucie? Szczerze go nienawidzę.

Gwałtownie zatrzymałem się na parkingu przed restauracją, w której zazwyczaj spotykałem się z Dan. To było nasze miejsce. To tutaj zabrałem ją na pierwszą, wspólną kolację. Wyszedłem z samochodu i trochę niepewnym krokiem skierowałem się w stronę przytulnego lokalu, ale po chwili przypomniałem sobie o kwiatach, które kupiłem dla dziewczyny. Czerwone róże- jej ulubione. Wróciłem się po nie i ponownie, biorąc głęboki oddech ruszyłem w kierunku oświetlonej żarówkami i dużymi lampionami restauracji.
Wewnątrz panował romantyczny nastrój, a w powietrzu unosił się zapach cynamonu i pachnących świeczek.
Odszukałem wzrokiem brązowowłosą dziewczynę, a ona uśmiechnęła się na mój widok. Zrobiłem to samo i ruszyłem do stolika, przy którym siedziała. Wyglądała pięknie. Czerwona sukienka idealnie podkreślała wszystkie jej atuty.
- Witaj kochanie- pocałowałem delikatną dłoń dziewczyny i podałem jej bukiet kwiatów.
- To dla Ciebie- szepnąłem siadając naprzeciwko.
- Bardzo przepraszam za spóźnienie- zacząłem gdy zauważyłem jej zaniepokojony wyraz twarzy.
- Nic się nie stało- powiedziała z pięknym uśmiechem, a ja uchwyciłem jej dłonie w swoje i pocałowałem.
- To może zamówimy?- zapytała, a każdy z nas zaczął przeglądać kartę dań. Zbytnio nie miałem apetytu, ale nie chciałem zrobić przykrości dziewczynie, więc zamówiłem spaghetti bolognese i wodę z cytryną. Ona natomiast postawiła na jakąś dietetyczną sałatkę.
Podczas posiłku śmialiśmy się jak za dawnych czasów. Ale jednak gdzieś tam w środku nie czułem się całkiem w porządku. Czułem, że w jakiś sposób oszukuję nie tylko ją, ale i samego siebie...


- Harry -

Ocierałem każdą łzę, która spływała po policzku Han. Film się już skończył, ale ona ciągle nie przestawała płakać. Faktycznie, fabuła filmu była piękna. Nawet ja wewnątrz się wzruszyłem. Tak ja, Harry Styles.
- Nie płacz już- kolejna słona łza, którą uroniła wsiąknęła w moje usta. Chwyciła moją twarz w swoje jak zwykle chłodne dłonie, które odrobinę ochłodziły moje zmysły. Patrzyliśmy sobie nawzajem w oczy. Mimo, że jej twarz była zaczerwieniona od płaczu to jej oczy wyglądały równie niesamowicie jak zwykle. Mógłbym w nie patrzeć godzinami... niczym w ocean bez dna... Najpiękniejsze jakie kiedykolwiek spotkałem...
- Daj buziaka- uśmiechnęła się delikatnie, a ja cmoknąłem jej usta.
- Pamiętasz, że jutro macie spotkanie z menadżerem?- przypomniała mi. Tak, jak zwykle zapomniałem...
- Co ja bym bez Ciebie zrobił?- stwierdziłem i podrapałem ją po jej nagich pleckach co było sprawą podwiniętej bluzki. Z jej ciała emanowało niesamowite ciepło.
- Wiem, wiem...- zaśmiała się i wybiegła myślami gdzieś daleko, w zupełnie inne miejsce.
Po chwili jej powieki zamknęły się, a głowa osunęła. Zasnęła. Wyglądała tak niewinnie kiedy kiedy spała. Do tego ten delikatny uśmiech na jej twarzy. Oby przyśniło jej się coś miłego. Wziąłem ją na ręce i skierowałem się w stronę pokoju dziewczyny. Odkryłem kawałek pościeli i ostrożnie ułożyłem ja na łóżku.
- Zostań ze mną- lekko zmrużyła oczy i chwyciła moją rękę. Uśmiechnąłem się do niej i wsunąłem się na materac.
- Śpij dobrze skarbie- szepnąłem jej do ucha i mocno przytuliłem by odczuła moja obecność.
- Dobranoc Harry- ziewnęła leniwie i zasnęła na dobre. Niall miał rację. Jestem szczęściarzem, że to właśnie ja mogę teraz być tu z nią i tulić ją w swoich ramionach...




Miałam wenę i odrobinę czasu, więc jest i nowy rozdział. Ahh... czujecie już tą atmosferę świąteczną? Ja coraz bardziej. Całe dni wysypania się do woli, odpoczywania, słuchania muzyki i pisania nowiuteńkich rozdziałów. Czyż to nie jest wspaniała nowina? Nadchodzi jak to napisała moja Kamilota: Lougilia :** Tak miałaś rację, cudna nazwa :P Jutro znowu próbne egzaminy. Stres już mnie dopadł... Dużo siły na ten tydzień! Trzymajcie kciuki. Ściskam i całuję :**





czwartek, 6 grudnia 2012

Rozdział dwudziesty ósmy


Długa droga do pokonania okazała się najmniejszym trudem z jakim dane nam było zmierzyć się tego pięknego wieczoru. W końcu szedłem za rękę ze śliczną dziewczyną, która co chwilę posyłała mi przepiękny uśmiech i mówiła rzeczy, z których śmiałem się do łez. Jej szyja pachniała przepięknie. Nie umiałem uwolnić się od tego zapachu. Nie umiałem przestać słuchać jej głośnego śmiechu. Niebo dawno zmieniło już swój kolor z błękitnego na granatowy. Dodatkowo pojawił się na nim księżyc i miliony jasnych, migoczących gwiazd.
- Nie wydaje Ci się, że ktoś za nami idzie?- odwróciłem głowę. Han zatrzymała się i rozejrzała dookoła.
- Zdawało ci się- powiedziała po chwili, dalej przypatrując się najbliższym drzewom i krzakom.
- A teraz?- zapytałem zatrzymując ją ponownie. Wyraźnie słyszałem jakieś szmery, ale po chwili ustawały.
- Harry, nikogo tam nie ma- uśmiechnęła się i zaczęła iść przed siebie. Jeszcze raz spojrzałem do tyłu, ale mrok nie pozwolił mi na dostrzeżenie czegokolwiek. Ani jednej żywej duszy. Zacząłem biec w kierunku dziewczyny, która powoli znikała mi z pola widzenia. No tak. Jeden spokojny dzień bez reporterów, bez kamer i fleszów aparatów. Człowiek wariuje... W sumie to trochę dziwne, ale nareszcie mogłem spędzić ten dzień sam na sam z moją dziewczyną. A może jednak nie byliśmy sami? Odczułem dziwne wrażenie, że ktoś nas obserwuje...


 ~*~


- Ale masz wypieki na policzkach. Denerwujesz się?- zapytałem kiedy staliśmy już przed drzwiami do domu, a Han nerwowo tupała nogami.
- To ty tak na mnie działasz- powiedziała z nutką ironii.
- Może troszeczkę- dodała po chwili pokazując palcami. Zaśmiałem się a ona pocałowała mnie w policzek.
- Za co to?- moja dłoń spoczęła na miejscu, gdzie przed chwilą znajdowały się jej usta.
- Bez okazji- nabrała powietrza do płuc, a ja otworzyłem drzwi wpuszczając ją do środka domu, w którym roznosił się donośny śpiew Zayna. W salonie siedzieli Niall wraz z Lou i jak zdążyłem zaobserwować grali w pokera na chipsy. Dziewczyna spojrzała na nich dziwnie po czym zaczęła się śmiać.
- Cześć wariaci. Co wyście znowu nawymyślali?- zapytała całując każdego na przywitanie w policzek i siadając między nimi.
- Gramy, ale ta gra nie ma sensu bo gdy tylko się odwrócę Niall zjada nasze...- nie zdążył dokończyć bo blondyn zaczął protestować.
- To nie prawda! Ja jestem uczciwy!- powiedział do pasiastego.
- Ta i głodny- dodała na co on posłał jej mordercze spojrzenie, a my z Lou zaczęliśmy się śmiać.
- No dobrze Niall. Chodź, zrobimy Ci kanapkę- pociągnęła chłopaka za rękę, a na jego twarzy pojawił się szczery uśmiech. Patrzałem na nich znikających w kuchni i zdążyłem uchwycić tylko oczko posłane do mnie przez ciemną blondynkę. Usiadłem na kanapie obok przyjaciela, który ukazał mi cały rząd białych ząbków.
- Gdzie Liam i Zayn?- zapytałem przełączając na pilocie nudne kanały telewizyjne. Po chwili natrafiłem na jakiś ciekawszy film, więc odłożyłem przedmiot i zerknąłem na przyjaciela, który chwilowo się zamyślił.
- Mówiłeś coś?- zapytał jakby wyrwany z transu, ale nie zdążyłem powtórzyć pytania gdyż zza ściany wyłonił się Liam. Wyglądał jakby gdzieś wychodził.
- Stary, no nieźle wyglądasz!- powiedział z uznaniem Lou, klepiąc przyjaciela po plecach.
- Wybierasz się gdzieś?- zapytałem uśmiechając się cwaniacko.
- Co?- zapytał Liam rozglądając się dookoła w poszukiwaniu jakiejś rzeczy. Najpierw Louis, teraz Liam, co oni dzisiaj tacy rozkojarzeni?! Po chwili dobiegły nas śmiechy i z kuchni wybiegła Han z Niallem, który miał pełną buzię jedzenia. Ciekawy jestem jak to przeżuje. Ale... co to dla Nialla Horana.
- Cześć- Daddy przytulił dziewczynę, a ona szepnęła mu coś do ucha. Nie usłyszałem co, ale po tym jak dziewczyna wypowiedziała te kilka słów kąciki ust Liama momentalnie uniosły się ku górze. 
- Wow Li- blondyn zaczął prawić jakieś niezrozumiałe komplementy w stronę Daddiego.
- Niall przeżuj spokojnie, a potem porozmawiasz z Liamem- teraz do pokoju wszedł mokry Zayn z ręcznikiem obwiązanym wokół bioder.
- Zayn nie uważasz, że powinieneś się ubrać?- zapytał uśmiechnięty Liam, chowając telefon do kieszeni. Dopiero teraz mulat dostrzegł dziewczynę trochę zawstydzoną jego obecnością w dość skąpym ubiorze.
- No oczywiście- podszedł do niej i pocałował jej dłoń.
- Mogliście powiedzieć, że Hannah przyszła to bym się odwalił tak jak Liam.
- Wystarczy, że w ogóle się ubierzesz- powiedziała co znów spowodowało falę śmiechu.
- Poczekajcie za chwilę wracam- przytrzymał ręcznik i pobiegł w stronę swojego pokoju odwracając się co chwilę, jakby myśląc, że spłoszona dziewczyna ucieknie z mieszkania. Natomiast ona usiadła obok mnie, po turecku na kanapie i czekała na dalszy rozwój wydarzeń.
- To co Liam, wyznasz wreszcie gdzie się wybierasz?- Lou znów zmierzył bruneta od stóp do głów.
- Przyznaj się, umówiłeś się z Danielle?- zapytał Niall próbując podrapać się po plecach. Po chwili pasiasty zauważył nieudolne starania żarłoka i podrapał go wzdychając głośno.
- A może tak jak Zayn wystroiłeś się dla naszej Han- po jego słowach nastała chwila ciszy. Czy mi się wydaje czy Daddy się zarumienił?!
Może ja też powinienem?!- dodał Pan Marchewka przyglądając się swojemu typowemu ubiorowi.
- Nie Lou. Wyglądasz świetnie- dziewczyna przerwała dziwne napięcie panujące w salonie.
- Miłość jest ważna- Niall przyglądał się ze smutkiem paczce żelek.
- No właśnie...-  postanowiłem kontynuować słowa blondyna na co wszyscy spojrzeli na mnie dość poważnymi wyrazami twarzy.
- Czyżbyś ty?- zapytał Lou uśmiechając się coraz szerzej. Mógłby rozdawać swoją radość i optymizm na ulicy. Spokojnie starczyłoby jeszcze dla kilku innych osób.
- Tak- chwyciłem dłoń dziewczyny, siedzącej obok mnie, splotłem nasze palce i pocałowałem je.
- Czyli jesteście razem?- kontynuował pasiasty.
- Tak- dziewczyna uśmiechnęła się, a on z radości padł w jej ramiona.
- Właściwie to powinienem być zazdrosny o Harry'ego, ale wy bardziej do siebie pasujecie- stwierdził przykładając nasze twarze do siebie. Gdyby tylko inni zareagowali tak jak on. Gdy już cała euforia chłopaka minęła usłyszeliśmy tylko głośne trzaśnięcie drzwiami i brak Liama w pokoju. Przyszedł natomiast Zayn ze swoją idealnie ułożoną fryzurą i spoglądał na nas pytająco. Posłał smutnej blondynce uśmiech i powiedział, że pójdzie zobaczyć co stało się z brunetem.
- To było dziwne...- pomyślałem.
- Nie martw się. Zayn z nim pogada. Pewnie chodzi o Dan- szepnąłem do ucha dziewczynie, której oczy zeszkliły się od łez i pocałowałem ją za uchem.
- Żelka?- zapytał Niall uśmiechając się serdecznie. Świat się wali. Niall dzieli się jedzeniem. Chłopak chyba zauważył zdziwione miny na twarzach naszej trójki.
- No co? Musimy uczcić to, że nareszcie zmądrzałeś i wybrałeś kogoś tak wspaniałego jak Hannah- widać było, że blondyn poprawił jej humor, bo przytuliła go, a na jej twarzy pojawił się chociaż cień uśmiechu.
Do jasnej cholery, co ten Liam wyprawia?!


- Zayn-

Ona nie zasługuje na takie traktowanie. Ta dziewczyna przez te kilka miesięcy od kiedy się znamy zrobiła dla mnie więcej niż niektórzy ludzie, którzy twierdzą, że są moimi przyjaciółmi. Niż te wszystkie dziewczyny, które leciały tylko na stan mojego konta czy markę samochodu. Pokazała mi, że mimo tej sławy mogę żyć jeszcze tak jak kiedyś. Mogę publicznie okazywać moje uczucia, mogę być sobą. Czy ludzie mnie takim akceptują czy też nie...
- Liam!- mój krzyk było słychać na całej spowitej mrokiem ulicy. Po chwili szedłem już krok krok z przyjacielem, który szczerze powiedziawszy tępo chodu miał zabójcze.
- Możesz mnie zostawić?!- zapytał co zupełnie nie było w jego stylu. Minę też miał nietęgą. Zupełnie inna osoba.
- A pamiętasz kim jestem?- zapytałem na co on zatrzymał się i odwrócił twarz w moją stronę.
- Zayn Malik?- biło od niego ironią na kilometr.
- Jestem Twoim przyjacielem- przypomniałem mu.
- A jeśli masz jakieś humory to nie zachowuj się w ten sposób. Widziałeś tą dziewczynę? Widziałeś jej oczy?! Takiej smutnej nie widziałem jej jeszcze nigdy!
- Ma Harry'ego niech on ją pocieszy- powiedział po czym nastała chwila ciszy. To był mój czas na przyswojenie sobie tego co przed chwilą wyszło z jego ust. Gdy już wszystko miałem w miarę poukładane poczułem, że jestem w stanie coś powiedzieć.
- A więc to o to chodzi... Liam? To na pewno ty? Bo mój przyjaciel tak się nie zachowuje. Kto jak kto, ale ty zawsze dbasz o innych. Uważasz, żeby nie zranić ich tym co mówisz albo robisz. Taki jest prawdziwy Liam Payne. Nie bez przyczyny jesteś naszym ''Daddym''. Szczególnie jej byś nie zranił i przyznaj się do tego.
- Do czego mam się przyznać do cholery?!- powiedział już trochę spokojniej. No może pomijając te ''do cholery''.
- Jej byś nie zranił...- wręcz przeliterowałem te słowa dokładnie.
- Liam ty chyba nie...- nagle poczułem ogromną suchość w gardle. Chłopak wziął zamach i kopnął do opony swojego samochodu z całej siły.
- Nie Zayn. Nic nie ma- powiedział i skierował się ku drzwiom do samochodu.
- Czekaj, Liam. Masz jeszcze szansę, rozumiesz? To wcale nie musi tak być!- powiedziałem, ale chłopak otworzył drzwi pojazdu.
- Jestem umówiony z Danielle. Przepraszam, ale muszę już jechać. Nie chcę się spóźnić- powiedział jak gdyby nigdy nic i zatrzasnął za sobą drzwi kierowcy. Odpalił silnik i po chwili ruszył z miejsca. Stałem tam na środku ulicy przypatrując się znikającemu za zakrętem samochodowi mojego przyjaciela.
Liam zawsze pomaga każdemu z nas najlepiej jak tylko potrafi. Doradza i pociesza. Jest moim najlepszym przyjacielem i to właśnie do niego zawsze zwracam się o pomoc w pierwszej kolejności. Tym razem to ja muszę pomóc jemu. Wbrew wszystkiemu co mówi znam go doskonale i wiem, że nie jest w łatwej sytuacji...
- Z Danielle- powtórzyłem słowa bruneta i wyjąłem z kieszeni paczkę papierosów i zapalniczkę. Po chwili siedziałem już na schodkach trzymając papieros drżącą dłonią. Wszystkie wydarzenia, których chyba było za dużo na ten jeden krótki dzień krążyły po mojej głowie. Nagle poczułem ciepłą dłoń na ramieniu i znajome perfumy. Pociągnąłem je by moja jama nosowa mogła zasięgnąć tak wspaniałego zapachu.
- Mogę się przysiąść?- dziewczyna uśmiechnęła do mnie i objęła się ramieniem bo na dworze było już dość chłodno.
- Pewnie- zrobiłem jej miejsce i zdjąwszy swoją bluzę okryłem nią Hannah na co ona rzuciła: dzięki.
- Słuchaj Han...On nie chciał...- toksyczny dym zgromadzony w moich płucach nie pozwolił mi na wymyślenie czegoś odpowiedniego.
- Cii... Nie musimy o tym rozmawiać. Jego sprawa- wzięła ode mnie papierosa i porządnie zaciągnęła się jego dymem. Nawet to robiła z niezwykłym wdziękiem mimo zdenerwowania i rozdrażnienia jakie przyniosło głupie zachowanie Daddiego.
- Wiem. Ale on na prawdę nie chciał Cię zranić.
- Jego reakcja była dość dziwna nie uważasz?- oddała mi papierosa. Proszę tylko o jeden uśmiech na tej smutnej twarzyczce. Tylko jeden, zwyczajny uśmiech w jej wykonaniu. Może kiedyś sam ci to wytłumaczy- powiedziałem pod nosem pewny, że nie usłyszy moich słów. Nie usłyszała.
- Gdzie Harry?- spojrzałem przed siebie, a ona oparła głowę na moim ramieniu.
- Rozmawia z Louisem w jego pokoju. Niall zasnął na moich kolanach, więc go przykryłam i postanowiłam się wymknąć zaczerpnąć nieco świeżego powietrza.
- To nie tutaj- rzuciłem i usłyszałem cichy chichot dziewczyny. Nareszcie. Sam też zacząłem się śmiać. Nie ma to jak śmiech z nieznanego powodu.
- To może Cię odwiozę?- zapytałem gdy oboje już trochę się uspokoiliśmy.
- W sumie to Hazza nawet nie zauważy- stwierdziła i razem poszliśmy do auta. Otworzyłem jej drzwi i odpaliłem silnik. Włączyłem jakąś przyjemną dla ucha muzyczkę i razem ruszyliśmy spod domu.


 - Hannah - 

Oddałam Zaynowi jego bluzę i weszłam do pustego mieszkania. No tak: Car zapowiedziała, że dzisiaj nie przyjdzie na noc, bo musi dokończyć jakiś ważny projekt fotograficzny. No cóż... tak niestety bywa. Właściwie to właśnie w tej chwili potrzebowałam rozmowy właśnie z nią. Z moją najlepszą przyjaciółką...
Zamknęłam się od środka i od razu skierowałam się do łazienki. Nalałam sobie wody do wanny i rozpuściłam w niej aromatyczną kulkę do kąpieli, dzięki której woda się spieniła. Zdjęłam wszystkie ubrania i zanurzyłam się w gorącej wodzie. Poczułam się zrelaksowana. Po jakiś piętnastu minutach beztroskiego leżenia wyszłam z wanny co nie obyło się bez zawrotów głowy. Obwiązałam ciało ręcznikiem i usiadłam na brzegu wanny. Przejechałam dłonią po lustrze, które zaparowało. Umyłam zęby i spróbowałam rozczesać włosy co nie było zbyt przyjemne, więc postanowiłam dać im trochę spokoju i pozostawić je w nieładzie, spinając niesforne kosmyki w wysoki kucyk. Na tyłek wciągnęłam ciemne, dżinsowe rurki, a do tego ubrałam czarną bluzę z napisem ''Free Hugs''. Dostałam ją od mojego kochanego Nialla, który w swojej szafie ma taką samą. Odświeżona wyszłam z łazienki i puszczając muzykę w radiu skierowałam się do kuchni w celu zrobienia czegoś do jedzenia.
To, że puścisz głośno muzykę nie zdoła zagłuszyć Twoich myśli- skarciłam się przygotowując sałatkę. Wcześniej czy później musiałam pomyśleć o tym idiocie, który pokazał jaki jest ''dojrzały''.
- Liam. Dlaczego tak się zachowałeś?!..- wbiłam ostrze noża w sam środek soczystego pomidora. W całym mieszkaniu rozbrzmiewał dźwięk dzwonka do drzwi. Dopiero po jakiejś minucie doszło do mnie, że muszę iść je otworzyć. Przekręciłam klucz i otworzyłam drzwi zauważając Harry'ego opartego o framugę. Uśmiechnęłam się mimowolnie i rzuciłam mu się na szyję.



I jest nowy rozdział, który szczerze to średnio mi się podoba, ale to taki mój prezent dla Was z okazji Mikołaja. Oczywiście pod warunkiem, że byłyście grzeczne w tym roku. Prezenty już były, bo u mnie i owszem :P Za oknem śnieżek, za którym szczerze to średnio przepadam, ale zima też ma swoje uroki. Wielkimi krokami nadchodzi Wigilia i urodziny naszego Lou! :** Kolejny rozdział pojawi się chyba dopiero za jakiś przeszło tydzień, ponieważ w środę, czwartek i piątek piszę kolejne egzaminy próbne. Czyż nie wspaniale?! Jestem wściekła na tą szkołę, ale dzisiaj nie było tam tak źle... A to dlatego, że chodzę do klasy językowej i dzisiaj w ramach projektu rozmawialiśmy na Skype z Irlandczykami. Pełno małych Niallerów! Genialnie! Już się nie mogę doczekać kolejnego czatu z nimi! Takie to kochane! Ojj rozmarzyłam się (przepraszam xD)... Ten tydzień jak dla mnie był dość męczący, więc taki dzień jak dzisiejszy to skarb. Piszcie czy ma sens dalsze pisanie tego tutaj. Miłego wieczorku i upragnionego weekendu!
Buziaki, Hania ;*




niedziela, 2 grudnia 2012

Liebster Award

Myślę, że każdy wie już raczej o co chodzi z tym powyższym. Bardzo dziękuję wszystkim osobom, które nominowały mnie do tej nagrody. To jest dla mnie naprawdę ogromne wyróżnienie. No to teraz odpowiadam na Wasze pytanka :) Jeśli pytanie będzie się powtarzać to będę dawać kreskę :P


Nominacja 1/ ChoCoLaTe
1. Zawód w którym chciałabyś pracować.
Po prostu chcę pójść własną drogą ;) Marzę o tym by robić to co lubię i co sprawia mi przyjemność :P
2. Jak zaczęła się twoja przygoda z 1D?
Pamiętam, że moja przyjaciółka była nimi oczarowana i tak wciągnęła też mnie i dwie pozostałe przyjaciółki :D Teraz wszystkie razem podzielamy miłość do muzyki One Direction. No i do nich samych też :p
3. Do kogo ruszasz gdy masz problem/y?
Jestem typem osoby, która zamyka się ze swoimi problemami w łazience bądź w szafie. Płaczę a potem wychodzę jak gdyby nigdy nic i udaję, że wszystko jest w porządku. Ale gdy sama nie umiem sobie poradzić to najczęściej rozmawiam z moimi przyjaciółmi lub babcią...
4. Jakie jest twoje motto życiowe?
Wszystko jest możliwe jeśli tylko tego bardzo pragniesz i dążysz do osiągnięcia swojego celu. Musisz walczyć o swoje marzenia bo nikt nie zrobi tego za Ciebie...
5. Jak, w jednym słowie, mogłabyś się opisać?
Jedne słowo? Hmm... Sama nie wiem. Myślę, że jestem wrażliwą, ambitną wariatką :P To więcej niż jedno słowo. Wybaczcie, ale matma mi nie idzie :P
6. Skąd pomysł na pisanie bloga?
Sama nie wiem. To było w wakacje, nudziło mi się, więc zaczęłam pisać coś w moim zeszycie. Potem pomyślałam, że nie powinnam dusić tych wszystkich emocji w sobie, na tych kartkach papieru, które potem chowałam pod poduszką....Tak zrodził się pomysł na założenie bloga gdzie mogę dzielić się z Wami moimi wspomnieniami, przeżyciami i pisać historię, która Was wzruszy...
7. Ulubiona potrawa:
Spaghetti :)) Mhmmm.... Pychotka :d
8. Muzyka, której słucham to..... Lubię różne typy muzyki... Zależy od nastroju jaki panuje w moim serduchu.
9. Przedmiot szkolny, który najbardziej lubię to...zdecydowanie polski.
10. Osoba, za którą przepadam to.... Święty Mikołaj!!! Bo przynosi prezenty! :P


Nominacja 2/ Kaaś
1. Masz kogoś, kto inspiruje cię do pisania? :)
Zdecydowanie taka osoba istnieje...
2. Gdybyś spotkała One Direction, którego z chłopaków przytuliłabyś najmocniej?
Szczerze to bym chyba zemdlała, więc nie mam pojęcia. Kocham ich wszystkich!
3.Jeżeli już byś ich spotkała, powiedziałabyś Niall'owi, że jest taka jedna Kasia, która kocha go całym swoim sercem i podziwia za to, że jest taki silny? :D (wiem, durne pytanie:<)
Kochana oczywiście, że bym powiedziała! Zadzwoniłabym do Ciebie, że masz wsiadać w najbliższy samolot i przyjeżdżać do nas! A jego to bym już jakoś zatrzymała... Tylko jak? Aa... zabrała do Nando's rzecz jasna!!!
4. Gdybyś mogła wydać swoją własną książkę... Zrobiłabyś to?
Tak. Aczkolwiek nie wiem kto by takową zakupił :d
5. Twoją ulubioną książką jest...?
Cała seria ''Szeptem''. Autorka: Becca Fitzpatrick.
6. Ulubiony przedmiot w szkole? (wyłączając WF i przerwy ... :D)
Kurde to mnie zagięłaś z tymi przerwami. Ale zdecydowanie jestem zwolenniczką języka polskiego.
7. Kochasz mnie? Tak, wiem, że nie :D
Kochana baaardzo... Zawsze Ci to piszę. Ciebie i Twojego bloga! :**
8. Twoim marzeniem jest...?
Pozostawię to dla siebie ;)
9. Lubisz pisać tzw. OneShoty?
Nie rozumiem pytania. Zrozum piątek wieczór. Moja mózgownica już nie pracuje :P
10. Śpisz z misiem? (sorry, skończyły mi się pomysły:D)
Śpię z poduszką One Direction!
11. Najbardziej w ludziach nienawidzisz ...?
Nienawidzę ludzi fałszywych... Tych, którzy oszukują mnie i nie mają odwagi powiedzieć mi w twarz co ich tak bardzo we mnie denerwuje... ;//


Nominacja 3/ Kamilota
1. Jak masz na imię??
Hania ;)
2. Ile masz lat??
Piętnaście.
3. Jakie masz hobby??
Tenis ziemny i jedzenie :D No i kocham podróżować...
4. Gdzie mieszkasz??
W Polsce.
5. Od kiedy jesteś Directionerką?? (o ile jesteś)
Od maja 2012 roku :)
6. Kogo słuchasz oprócz moich mężów??
Coldplay, RHCP, The Beatles :P
7. Nutella vs. Smalec??
Co to za pytanie?? Czekolada wygrywa zawsze i wszędzie :P NUTELLA!
8. Ulubiony owoc??
Truskawkiiii :**
9. Ulubiona piosenka 1D??
Ohh trudny wybór... W tej chwili Irresistible ;)
10. Jakie imię Ci się podoba??
Niall, Liam, Harry, Louis, Zayn :P Spodziewałaś się takiej odpowiedzi? Jest mnóstwo ładnych imion! No ale Hanki i tak rządzą :D


Nominacja 4/ BlueRose
1. Jakie było Wasze pierwsze wrażenie kiedy zobaczyłyście/usłyszałyście 1D?
Jak wrócę do domu muszę przesłuchać resztę ich piosenek :P
2. Wasze ulubione zwierze?
Pies :)
3. Wasza ulubiona piosenka 1D?
Moments + Irresistible...
4. Wasz znienawidzony przedmiot?
Matematyka i fizyka!
5. Dewiza życiowa?
Wszystko jest możliwe jeśli tylko tego bardzo pragniesz i dążysz do osiągnięcia swojego celu. Musisz walczyć o swoje marzenia bo nikt nie zrobi tego za Ciebie...
6. Ulubiony napój?
Czekolada na gorąco i herbatka :))
7. Ulubiony kolor?
Niebieski i fioletowy.
8. Ulubiona książka/film?
Książka: ''Szeptem'' a film: ''Uprowadzona'' i ''Pamiętnik''
10. Wolicie TMH czy UAN?
Każda ich płyta jest niezwykła, wszystkie piosenki są równie piękne i wzruszające :)


Nominacja 5/ littlestrawberry
1. Co skłoniło Cię do pisania opowiadania ?
Odpowiedź gdzieś powyżej...
2. Co robisz w wolnym czasie ?
Co lubię robić?? A więc lubię usiąść z kubkiem pysznej herbatki malinowej na parapecie i obserwować światła latarni i samochodów :))
3. Co najbardziej w sobie lubisz ?
Bardzo dobre pytanie... Lubię w sobie to, że nigdy nie pozwolę wmówić sobie czegoś w co nie wierzę. Uparcie dążę do wyznaczonego celu. Jestem ambitna i wrażliwa co czasem mi trochę przeszkadza... Ale podobno wrażliwość to cecha ludzi wyjątkowych, a więc... :P
4. Ulubiona piosenka ?
Mam ich trochę... :)
5. Co denerwuje Cię najbardziej ?
Hahha nie wiem czemu to piszę, ale denerwuje mnie jak w serniku mojej babci są rodzynki :) Właśnie siedzę i wcinam serniczek i tak mi wpadło do głowy :P Nie cierpię rodzynek!
6. Czego nie lubisz w swoim charakterze ?
Za bardzo ufam ludziom i wszystko bardzo przeżywam. Jestem dość emocjonalna osobą.
7. Wierzysz w miłość od pierwszego wejrzenia ?
Tak wierzę...
8. Fajki dla szpanu. Co sądzisz ?
Nie będę tego komentować. Takie zachowanie jest według mnie żałosne...
9. Masz jakąś rzecz która "przynosi" Ci szczęście ?
Tak. Nawet kilka.
10. Czym według Ciebie jest szczęście ?
Sama nie wiem. Myślę, że szczęście jest bardzo obszernym słowem. Każdy jest szczęśliwy na swój sposób. Ja to, że jestem szczęśliwa wyrażam uśmiechem, który prawie nigdy nie znika z mojej twarzy... Moje szczęście tworzy moja szalona rodzinka i równie zwariowani przyjaciele... Są dla mnie wszystkim.
11. Ulubiona książka ?
Już odpowiadałam wcześniej :P


Nominacja 6/ Mrs. Styles ♥
1) Ulubiona piosenka 1D ?-
2) Jaka była twoja pierwsza reakcja na chłopców z 1D ?-
3) Podoba ci się ten blog ? xD
Bardzoo :))
4) Hobby ?-
5) Czego nie lubisz w ludziach ?-
6) Twój ulubieniec z 1D ?
No weź tu wybierz :) Wszyscy są równie wspaniali :) Każdy ma inny charakter, inaczej wygląda... Nie potrafię wybrać :)
7) Ulubiony blog ?
Mam ich troszkę :D Wiele z Was ma ogromny talent i czasem, kiedy czytam Wasze opowiadania to mam ochotę zawiesić tego bloga :)
8) Ile masz lat ? ;P
Piętnaście.
9) Od kiedy jesteś Directioner ?-
10 ) Co planujesz na przyszłość ?
Czas pokaże : 3
11) Opisz siebie w trzech słowach ; D
Uśmiechnięta, szalona, wrażliwa :)


Nominacja 7/ Jula ;P
1. Dlaczego zaczęłaś pisać bloga właśnie o 1d ?
Dobre pytanie... Bo ta piątka chłopaków wiele dla mnie znaczy.
2. Co daje Ci pisanie bloga ?
Myślę, że pisanie dla Was daję mi większą pewność siebie. Cieszę się, że te kilka słów, które napiszę sprawiają komuś tyle radości. Dzięki temu blogowi poznałam Was moje drogie! :**
3. Jakie inne masz pasje oprócz pisania ?
Jak już pisałam wyżej tenis ziemny i jedzenie :D No i podobno jestem jeszcze uzdolniona plastycznie, ale jakoś nie chce mi się w to wierzyć :P
4. Którą piosenkę One Direction lubisz najbardziej ?
Nie potrafię wybrać. Każda jest niezwykła. Zarówno piosenki z UAN jak i TMH
5. Którego chłopaka z całego 1d najbardziej lubisz/kochasz ? ;>
Niallo-Liamo-Zayno-Louiso-Harrego :)
6. Najśmieszniejsza chwila w Twoim życiu ?
Hahaha nie napiszę tego publicznie :P
7. Masz już wybrany cel życiowy ? (jeżeli tak, to jaki ?)
Moim celem jest być w życiu szczęśliwą...
8. Skąd czerpiesz pomysły na przygody ?
Bardzo często sama robię coś co mnie inspiruje...
9. Jak i kiedy zaczęła się Twoja przygoda z One Direction ?
W maju 2012 roku. Pokazała mi ich przyjaciółka :)
10. 3 słowa opisujące Twoją osobę to .. ?
Gdzieś tam było już to pytanie.
11. Czy miałaś kiedykolwiek myśli erotyczne związane z chłopakami ? ( To pytanie przeczytałam na którymś z blogów i nie mogłam się powstrzymać ... Wybaczcie ^^)
Hahha. Jeszcze nie jestem na tyle zdemoralizowaną osobą :)


Nominacja 8/ Amelia Pommeblue
1. Opisz w kilku zdaniach swoje najlepsze wspomnienie.
Przywołuje takowe i na samą myśl się uśmiecham... Wspomnę tylko, że było lato, świeciło mocno słońce, pachniało skoszona trawą. Miałam przy sobie wszystkie osoby, które tak bardzo kochałam...
2. Gdzie powinien Ci się oświadczyć Twój ukochany?
Myślę, że on już by coś wymyślił odpowiedniego :P
3. Czy wierzysz w Larry'ego Stylinsona?
Jedynie jako najlepszych przyjaciół ;)
4. Najładniejszy kawałek z ,,Take me home'' to...
Little Things :)
5. Chłopak absolutnie musi mieć oczy koloru...
Nie ważny jest kolor. Ważne jest żebym za każdym razem tonęła w ich głębi na nowo...
6. Marzenie, które w Twoim życiu się spełniło ( lub wiesz, że spełni się w najbliższym czasie )
Napiszę tylko, że jest takie marzenie na którego realizację czekam z utęsknieniem :P
7. Rzecz/ osoba, za którą tęsknisz.
Ludzie przychodzą i odchodzą. Prawdziwi przyjaciele zostają na zawsze. Ja mam ich przy sobie :)
8. Gdybyś mogła, zmieniłabyś w sobie...
Nos! A z charakteru dodałabym sobie trochę więcej pewności siebie...
9. Czy nie lubisz którejś z wybranek naszych chłopców? Jeśli tak - której i dlaczego?
Nie przepadam za Danielle. Uważam, że jest zbyt sztuczna i nie pasuje do Liama. Poza tym jest od niego o pięć lat starsza co dla mnie wydaje się lekką przesadą :) Teraz już nie są razem, ale nawet jeżeli do siebie wrócą to uszanuję decyzję tego przystojniaka... Jeżeli się kochają to nic nie stoi na przeszkodzie, a my jako fani nie powinniśmy jej obrażać lub coś w tym rodzaju...
10. Co sądzisz o rozstaniu Danielle i Liama?
We wcześniejszym pytaniu już o tym napisałam :)
11. Dlaczego piszesz opowiadanie? Jakich reakcji i komentarzy oczekujesz od swoich czytelników?
Przede wszystkim oczekuję szczerości :)


 Nominacja 9/ Dziewczyna Polska
1. Jakie jest twoje największe marzenie?'
TAJEMNICA :**
2. Dlaczego zaczęłaś pisać imaginy/opowiadania?
Chciałam się sprawdzić :)
4.Co cie inspiruję w pisaniu?
Często moje własne wspomnienia i przygody pozwalają mi na wydobycie z siebie emocji- tych dobrych i złych, które później przekazuję Wam w postaci tego opowiadania :P
5. Co lubisz jeść?
Wszystko. Jedzenie to moje hobby, a lodówka- przyjaciółka :P
6. Masz rodzeństwo?
Nie. Jestem jedynaczką.
7. Mieszkasz w bloku czy domu jednorodzinnym?
W domku :D
8. Jak dowiedziałaś się o 1D?
Od przyjaciółki...
9. Masz jakieś zwierzątko?
Mam psa- Cocker Spaniela.
10. Ile chciałabyś mieć dzieci?
Trójkę :P
11.Gdzie chciałabyś wybrać się na wakacje?
Dzięki moim rodzicom zwiedziłam już dużą część świata. Myślę, że w tym roku też pozytywnie mnie zaskoczą :P W maju jadę na tydzień z przyjaciółkami do Paryża! Bez rodziców! Szaleństwo. A w wakacje zobaczymy...


Nominacja 10/ Mysza
1. Czemu postanowiłaś założyć swojego bloga??-
2. Co jest twoją inspiracją do dalszego tworzenia??-
3. Czy lubisz One Direction?? Jeśli tak to dlaczego??
No oczywiście, że ich lubię. Nie, ja ich uwielbiam! Przede wszystkim jestem im wdzięczna. Jestem im wdzięczna za to jaką muzykę tworzą. Ona chwyta mnie za serducho i pomaga przejść przez trudne chwile. A ta zwariowana piątka? To coś więcej niż przystojniacy z kupą forsy. Pokazali nam- fanom, że warto walczyć o swoje marzenia... Zawsze będę im bardzo wdzięczna... za WSZYSTKO. Za tą genialną muzykę, za to, że odkąd znam ich jako zespół uśmiech o wiele częściej gości na mojej twarzy. To ich zasługa :**
4. Kiedy się urodziłaś i ile masz lat??
Urodziłam się w lipcu 1997, czyli piętnaście...
5. Czego nie znosisz w ludziach??
Kłamstwa. Nie znoszę ludzi fałszywych!
6. Najgłupsza rzecz jaką zrobiłaś??
Codziennie robię jakieś głupoty... trochę ich się już nazbierało :P
7. Twoje hobby??-
8. Ulubiona piosenka/piosenki??-
9. Czego w życiu byś nie zrobiła??
To pytanie wymaga głębszego przemyślenia :)
10. Jaki był twój najdziwniejszy sen??
Ja najczęściej nie pamiętam o czym śnię. No i rozmawiam przez sen. Taaakkk... podobno opowiadałam całe historie i odpowiadam na pytania! Dziwaczka! :P
11. Co byś zrobiła gdybyś nie miała swojego bloga??
Teraz to miejsce jest dla mnie bardzo ważne i nie wyobrażam sobie jak na razie życia bez pisania dla Was!


Nominacja 11/ onedirectionlover
1. Od kiedy jesteś Directioner?-
2. Jak to się stało, że jesteś Directioner?-
3. Czy masz ulubieńca w 1D? Jeśli tak to jakiego?-
4. Czemu lubisz 1D?-
5. Twoja ulubiona piosenka 1D?-
6. Jest jeszcze jakiś inny fandom niż Directioner?
Nie. Directioner Forever :**
7. Jakie masz gadżety z 1D? (np. pościel, płyta, bluzka itp.)
Mam poduszkę :D
8. Kiedy masz urodziny?
W lipcu.
9. Co czujesz, gdy słyszysz piosenkę 1D?
Uśmiech momentalnie wskakuje na moją twarz, a serce gwałtownie przyspiesza...
10. Jakie są twoje pasje?-
11. Jaki masz znak zodiaku?
Rak ;)

Blogi, które nominuję (mam napisać blogi, które najbardziej mi się podobają, ale nie mogę wymienić tych, które mnie nominowały.... Nie rozumiem tego, więc nie zastosuję się do tych zasad. Nominuję blogi, które na to zasługują) :P

 1. Who do you think you are?
 2. If we could only turn back time.
 3. There's only One Direction ♥♥
 4. Blue butterfly
 5. After what you did me ... I still want you
 6. Imaginy o One Direction
 7. The Story X-Factor - Make My Your Radio
 8. One Direction i Alicja
 9. One direction 
10. I Still Feel It Every Time
11. The New Life

 Moje pytania:
 1. Jak zaczęła się twoja przygoda z 1D?
 2. Co czujesz kiedy słyszysz piosenkę One Direction?
 3. Lubisz słodycze? Jakie?
 4. Czy odczuwasz już atmosferę świąteczną?
 5. Lubisz śnieg?
 6. Co inspiruje Cię w pisaniu?
 7. Kiedy przychodzą ci do głowy najlepsze pomysły na opowiadanie bądź imaginy?
 8. Wierzysz w miłość od pierwszego wejrzenia?
 9. Czy masz taką osobę na widok której zawsze się uśmiechasz?
10. Lubisz podróże?
11. Jakimi wartościami kierujesz się w życiu?









Dziękuję wszystkim powyższym osobom za nominację! Mam nadzieję, że nikogo nie pominęłam, a jeśli tak to przepraszam. Miałam napisaną tą notkę już w piątek, ale niestety dopiero teraz udało mi się ją dodać :P
Chciałam Was też przeprosić, ale w najbliższych dniach nie dam rady dodać rozdziału...
Obiecuję, że wszystko Wam wytłumaczę po moim powrocie... To tylko kilka dni :P Miłej niedzieli...
Kocham, Hania. 




sobota, 24 listopada 2012

Rozdział dwudziesty siódmy




 - Ja idę już spać chłopcy- dziewczyna wstała z kanapy. Mimo zmęczenia uśmiech nie znikał z jej twarzy. Odłożyła na stół kubek z herbatą cytrynową i pocałowała mnie w policzek swoimi rozgrzanymi ustami. Aż miałem ochotę chwycić ją za rękę, przyciągnąć do siebie i złączyć się z nią w dłuższym pocałunku.
- Dobranoc- szepnęła mi do ucha i skierowała się w stronę naszego przyjaciela, który już rozkładał ręce.
- A ty głodomorku: koniec jedzenia na dzisiaj. Przypominam ci, że byliśmy z tego powodu w szpitalu- przytuliła blondyna, a on wtulił się do niej.
- To będzie trudne, ale dla Ciebie mogę to zrobić- uśmiechnął się uroczo i wypuścił ją z objęć.
- No dobrze, starczy już chyba tego dobrego- zaśmiałem się nerwowo, a oni spojrzeli na mnie z rozbawieniem.
- Jaki nasz Hazza zazdrosny się ostatnio zrobił- Niall posłał oczko niebieskookiej, która tylko odpowiedziała nam uśmiechem i zniknęła gdzieś na schodach.


- Hannah -

Sen był czymś czego potrzebowałam w tej chwili. Korzystając z resztki sił, które mi pozostały ubrałam się w moją piżamę i umyłam zęby. Pochyliłam się nad umywalką i ochlapałam twarz zimną wodą. Następnie wytarłam spływające po moich policzkach krople miękkim ręcznikiem. Siadłam na brzegu wanny i rozczesałam pofalowane włosy. Wychodząc z łazienki słyszałam jeszcze głosy loczka i Nialla. Kąciki moich ust automatycznie się podniosły, a ja powędrowałam do pokoju, w którym czekało już na mnie łóżko i cieplutka pościel, którą dokładnie się okryłam. Do mojej głowy nie zdążyły dotrzeć żadne myśli. Pochłonął mnie głęboki sen...


- Czekaj, czekaj. Teraz się uda- chłopak podrzucił do góry omlet, który spadł na podłogę. Dokładnie tak jak poprzednie. Nie umiejąc dłużej się powstrzymać, wybuchnęłam śmiechem.
- Patrz jak to się robi- wzięłam od niego patelnię i zrobiłam gwałtowny ruch. Omlety z powrotem spadły na swoje miejsce już prawie upieczone.
- Aaa widzisz...Tak to robi mistrzu- pokazałam język Panu Marchewce, a ten przewiesił mnie przez swoje ramie i zaczął biegać po domku jak opętany.
- Louis puść mnie!- krzyczałam do chłopaka, który był dość silny.
- Niall będzie niepocieszony, że spaliliśmy jego śniadanie!- wrzasnęłam, a blondyn przybiegł ze swojej sypialni najszybciej jak tylko potrafił.
- Śniadanie?! Jak, gdzie?!- zaczął pytać nerwowo.
- Pomóż mi to Cię nakarmię- spytałam patrząc na blondyna, który stał odwrotnie. Nie to ja źle widziałam, ponieważ pasiasty dalej trzymał mnie w dość niewygodnej pozycji. Mimo to Niall wyglądał równie wspaniale. Po interwencji blondyna zbiegliśmy na dół ratować to co zostało z posiłku. Na szczęście nie było tak źle. Po przygotowaniu reszty smakołyków poszliśmy z Louisem obudzić resztę gromady zostawiając blondyna samego w kuchni co może nie było najlepszym pomysłem.
Niall + nikogo więcej w pokoju + cała góra jedzenia = kłopoty.
Spokojnie nacisnęłam klamkę prowadzącą do pokoju, w którym smacznie spał sobie Harry. Mój zegarek wskazywał jedenastą. Stwierdziłam, że najwyższa pora już wstawać. W końcu czeka nas jeszcze droga powrotna do domu. Uklęknęłam przed brunetem i pogładziłam go po policzku. Chłopak cichutko zamruczał, a kąciki jego ust delikatnie uniosły się ku górze. Widok ten sprawił, że moje serducho raptownie podskoczyło do góry. Czy ja się w nim zakochałam? Czy to tylko zauroczenie? A ja? Co ja dla niego znaczę? Takie i inne myśli krążyły w mojej głowie na dobre wytrącając mnie z czynności, którą miałam wykonać.
- Harry- odgarnęłam loki z jego czoła i ujrzałam te wspaniałe zielone oczy.
- Pora wstawać. Śniadanie już zrobione, ale musisz się spieszyć bo Niall wszystko zje- zaśmiałam się.
- Mógłbym tak wstawać codziennie- wyznał i przesunął się, a ja ułożyłam się obok niego i przytuliłam do jego nagiego torsu. Jakaś siła kazała mi to właśnie zrobić. Podświadomie wiedziałam, że nie powinnam. Coś mówiło mi, że on skrzywdzi mnie tak jak jego poprzednicy. Chłopak niespodziewanie uniósł mój podbródek i czekał aż coś powiem lub się uśmiechnę. Moja twarz nie wyrażała żadnych konkretnych emocji.
- Co się stało?- zapytał głaszcząc mnie po włosach.
- Harry czy my jesteśmy parą? W moim sercu rozgrywała się istna walka. Umiejętność zaufania komuś w sferze uczuciowej jest dość ciężkim tematem. Szczególnie gdy już kilkakrotnie zostało się wystawionym na ciężką próbę... I nie zawsze kończyło się to tylko mnóstwem wypłakanych chusteczek i zranionym sercem...
- A chcesz tego?- jego oczy błyszczały, a wyraz twarzy nie symbolizował człowieka, który mógłby mnie skrzywdzić. Uśmiechał się promiennie, wręcz z miłością w oczach...
- Chcę- wyszeptałam wystarczająco głośno, żeby mógł mnie usłyszeć.
- Ja nie marzyłem o niczym innym od kiedy Cię poznałem- wyjawił i złożył na moich ustach delikatny pocałunek. Moje usta wygięły się w uśmiech.
- Poczekaj. Ja jeszcze muszę Ci o czymś powiedzieć- spuściłam głowę i usiadłam na przeciwko niego. Chłopak chwycił moje dłonie, żeby dodać mi otuchy i patrzył prosto w moje oczy.
- Bo...- nagle do pokoju wpadł Louis, który krzyczał, że mamy już schodzić bo Niall zjadł połowę przygotowanego śniadania.
- Już idziemy- Hazza machnął na niego ręką i kazał kontynuować.
- To nic ważnego. Później porozmawiamy- rozproszona pociągnęłam go za rękę i skierowaliśmy się na dół do reszty.


 - Kate -

- Już idę! Krzyknęłam zbierając resztę swoich rzeczy i pakując je do swojej torby. Szybko wbiegłam jeszcze po schodach na górę do łazienki sprawdzić czy i tam czegoś nie zostawiłam. Weszłam do pomieszczenia i doznałam niemałego szoku. Zayn paradował w samym ręczniku najprawdopodobniej nie mając nic pod spodem. Na sam widok przeszła mnie fala gorąca.
- Przepra... Ja, ja nie....- wydukałam, a na moich policzkach pojawiły się rumieńce. Chłopak patrzył na mnie zdezorientowany.
- Nie wiedziałam, że ty tu...- nie umiałam się wysłowić. Żadne rozsądne wytłumaczenie nie przychodziło mi teraz do głowy.
- Nic się nie stało- mulat uśmiechnął się uroczo. Stałam wpatrzona w niego jak w obrazek. Obrazek...Co ja mówię... Najpiękniejsze i bardzo pociągające arcydzieło w samym ręczniku. Zmierzyłam go całego wzrokiem, dalej nie umiejąc zebrać się na powiedzenie czegoś sensownego.
- Kate- chłopak potrząsnął mną a ja spojrzałam mu w oczy, których intencji nigdy nie umiałam odczytać. Może to mnie tak w nim pociągało? Może właśnie dlatego pewnego dnia poczułam do niego coś więcej niż tylko przyjaźń?! Wybiegłam z pokoju bez żadnego wytłumaczenia zostawiając go tam samego z mnóstwem pytań. Złość. Złość do siebie, złość do całego świata. Lepiej żałować, że się coś zrobiło niż, że nie zrobiło się nic... Pierwszy raz dosłownie mnie zamurowało. Spotkanie z nim w takiej sytuacji nie pomogło mi uporać się z uczuciem, którym go darzę... bez wzajemności... Tak, Perrie. Blondynka, która teraz uśmiecha się promiennie do Liama. Wszyscy radośnie czekają na naszą dwójkę. Tylko ja nie mam humoru.
- Zayn?- zapytała Han siadając obok mnie. To właśnie z nią mogłam porozmawiać o wszystkich problemach. To zawsze ona mi pomagała, przychodziła kiedy tylko zadzwoniłam. Tylko ona wiedziała co czuję do mulata. Nawet on sam chyba tego nie dostrzegał...
-  Nie potrafię patrzeć jak ona go całuję. Nie mogę znieść tego widoku- po mojej twarzy spłynęła pojedyncza łza.
- Powiedz mu- spojrzała na mnie swoimi niebieskimi jak ocean oczami, które dodawały otuchy nawet w najtrudniejszych chwilach...
- Chyba sobie żartujesz. Wyśmieje mnie!- zaśmiałam się gorączkowo.
- Nigdy się nie przekonasz jeśli nie spróbujesz- uśmiechnęła się delikatnie.
- A teraz oddychaj tym wspaniałym powietrzem- zamknęła oczy, a ja poszłam w jej ślady. Napełniłam płuca maksymalną ilością powietrza. Może wystarczy do rozmowy z Zaynem...


  ~*~


Smak pysznej, mlecznej czekolady zachwycił moje podniebienie i poprawił nastrój. Nie tylko on. Pomógł mu też przystojny chłopak z kręconymi włosami i magicznymi, zielonymi oczami, w których rozgrywało się istne szaleństwo.
- Z czego się śmiejesz?- dezorientacja wkroczyła na moją twarz.
- Z Ciebie brudasie- zebrał bitą śmietanę z mojej brody i oblizał palec. Rumieńce wkroczyły na moje policzki, a jego wzrok sprawiał, że ich czerwonawy odcień po prostu nie miał prawa zniknąć. Po zapłaceniu przez chłopaka wyszliśmy z przytulnej kawiarenki i skierowaliśmy się w kierunku parku. Powietrze stawało się coraz zimniejsze, a wiatr z dnia na dzień przybierał na sile. Jesień nadchodziła wielkimi krokami. Dość wcześnie w tym roku... Liście na drzewach przybierały przeróżne barwy. Pomarańcz, żółć, brąz... przepiękna kolorystyka. Powoli trzeba zmieniać ubrania na cieplejsze... ale póki co: lato nadal króluje w naszych sercach. Uśmiechnęłam się do bruneta, który chwycił moją dłoń i splótł nasze palce.
- Powiemy im dzisiaj?- zapytałam z nadzieją. Spojrzałam na niego ukradkiem, a on pocałował mnie w czoło.
- Myślę, że to dobry pomysł. Nie możemy ukrywać tego, że jesteśmy razem- seksowna chrypka dała się we znaki.
- Patrz tam- zwrócił moją twarz w kierunku dwójki małych dzieci trzymających się za ręce.
- Oni nie boją się okazywać sobie uczuć dlaczego my mielibyśmy to robić?- moje oczy błysnęły, a w sercu pojawiła się ochota przytulenia do niego. Poczułam przepiękny zapach jego perfum i poczucie bezpieczeństwa w jego ramionach. Pora poczuć szczęście, pora zapomnieć o czymś co dawno straciło sens. Pora zapomnieć o ludziach, którzy nigdy nie powinni się pojawić w moim życiu... Pora zrobić porządki ze swoim życiem. Mimo wcześniejszych obaw wiem, że muszę spróbować. Wiem, że muszę walczyć o miłość...
- Wracajmy do domu bo robi się coraz zimniej- chłopak rozejrzał się dookoła i pociągnął moją rękę. Wziął mnie na plecy i zaczął biec ścieżką zwracając na nas uwagę przypadkowych przechodniów. Światła uliczne nadawały romantyczny nastrój. Rozpędzone samochody gnały przez ulice. Chłopak wysłuchawszy moich próśb odnośnie opuszczenia mnie na ziemię zatrzymał się na krótką chwilę. Oparł mnie o jakąś latarnie i uśmiechał się cwaniacko.
- Styles, co ty taki zadowolony?- chwyciłam jego twarz w dłonie.
- Bo mam Ciebie- dotknął swoimi wargami moich ust. Ciemna noc nie przeszkodziła mi w dostrzeżeniu radości, jaka królowała na jego twarzy.
- A co jak ucieknę?- zapytałam i wymknęłam się zanim zdążył się obrócić.
- Nie tym razem!- wrzasnął i zaczął mnie gonić. Biegłam chodnikiem mijając dzieci wracające na kolację do domu. Osoby, które powracały z pracy do swoich rodzin, zakochane pary trzymające się za ręce. Po chwili jednak zatrzymałam się w miejscu przepuszczając parę uśmiechniętych staruszków na co oni kiwnęli głowami w podzięce i odwzajemnili mój uśmiech. Przypomniała mi się moja babcia, dziadek, rodzice  i reszta rodziny, która została w Polsce. Moje serce ogarnęła nostalgia. Niespodziewanie poczułam ciepły oddech z tyłu mojej szyi i pocałunek. Odwróciłam się i zobaczyłam chłopaka, który sapał z przemęczenia.
- Szybka jesteś- uśmiechnął się i objął mnie ramieniem. Razem skierowaliśmy się do domu chłopaków, gdzie zamierzaliśmy oznajmić im, że jesteśmy razem. Sama nie nie wiem jak zareagują. Mam nadzieję, że będą cieszyć się wspólnie z nami...




Hahhaa bioderka Liaś :** a Harry imprezę rozkręca :p
Po dwutygodniowej przerwie wracam do moich rybeczek :p Przepraszam, że napisanie tego rozdziału tyle mi zajęło, ale dzisiaj pierwszy raz od tygodnia weszłam na komputer... Jak wiecie pisałam próbne egzaminy gimnazjalne i olimpiady poza tym miałam w tym tygodniu 9 sprawdzianów!!! Oni chcą mnie chyba zamęczyć na śmierć. Kilka moich ostatnich dni wyglądało tak: walczę ze swoją silną wolą (czyt. wstaję i idę do szkoły), po dziewięciu godzinach wracam, ubieram piżamę, idę się przespać, wstaję, robię zadania, uczę się, jest godzina pierwsza w nocy: idę się kąpać, potem idę a raczej sunę, ponieważ nie mam siły podnosić nóg SPAĆ :** Dzisiaj sobota, którą wspaniale spędziłam z moją mamusią. Na prawdę żadnych kłótni, zgoda, byłyśmy na mieście, potem coś zjeść i w perfumerii. Pora zacząć szukać jakiś prezentów świątecznych... Ahhh pachnę dzisiaj przecudownie :P
A co do tych egzaminów to hmmm.... Fizyka, matematyka, chemia: TOTALNA PORAŻKA. Historia, wos, polski, biologia, geografia, angielski: BARDZO DOBRZE :** Dziękuję za takie wsparcie duchowe :) To mi na pewno bardzo pomogło ;) Pozostała sprawa Liebster Award. Obiecuję, że w najbliższych dniach odpowiem na te wszystkie pytania, ponieważ jak mniemam zostałam nominowana przez jedenaście osób za co bardzo Wam dziękuję!!! :** No i te wszystkie komentarze pod ostatnim rozdziałem :) Jesteście kochane. Mam nadzieję, że ten rozdział też Wam się spodoba i zostawicie dużo komentarzy żebym miała co czytać :P
Dużo siły na nadchodzący tydzień :))