wtorek, 31 lipca 2012

Rozdział piąty


Jason Mraz- I Won't Give Up


Podeszło do mnie dwóch chłopaków. Wydawało mi się, że znam ich z wyglądu, ale nie byłam tego taka pewna. Pośpiesznie otarłam łzy, których nie umiałam zatamować.


 - Czy ten but, który przed chwilą o mało co nie odebrał mi życia należy do ciebie?- powiedział lekko się uśmiechając i unosząc do góry jedną z brwi brązowooki trzymając w ręce mojego buta.
- Tak przepraszam cię- powiedziałam z poczuciem winy odbierając buta.
- Nie ma spawy. Mam na imię Liam- chłopak podał mi rękę, uśmiechnął się i usiadł obok mnie.
- Hannah- odwzajemniłam uścisk.
- A ja jestem Harry- powiedział drugi z nich zajmując wygodne miejsce na trawie naprzeciwko mnie.
- Mogę mówić na ciebie czasem Han?- zapytał po chwili.
- Pewnie, a ja na ciebie Hazza?- lekko się uśmiechnęłam.
- Czyli jednak nas poznałaś!- wydarł się głośno szczęśliwy, ale po chwili się opanował.
- Będę zaszczycony. A na Liama możesz mówić też Daddy. On to lubi- powiedział a Liam przytaknął uśmiechnięty.

Przez kilka sekund wszyscy milczeliśmy. Było to nawet przyjemne, ponieważ milczenie w takim towarzystwie wcale nie jest takie złe. W końcu trochę się wahając odezwał się Daddy.
- Powiesz nam co się stało?- zapytał troskliwie.
- Dlaczego taka ładna dziewczyna siedzi sama w parku i płacze?- dodał po chwili a ja leciutko się zarumieniłam.
- No i rzuca butami na 10-centymetrowym obcasie- dodał szybko Hazza.
- Na 5-centymetrowym- poprawiłam go po czym wszyscy się zaśmialiśmy.
- To co powiesz nam?- powtórzył pytanie Liama Harry.

Chwilę się zawahałam. Nie wiedziałam czy mogę im zaufać. Przed chwilą mój chłopak, a właściwie były chłopak, któremu tak ufałam wbił mi nóż w serce. Dobrze przynajmniej, że jego telefon odebrała ''Dominiczka'', bo drań dalej by mnie oszukiwał. Przypomniałam sobie, że muszę odpowiedzieć na pytanie. Ale czy muszę? Przecież dopiero przed chwilą poznałam chłopaków. Choć z drugiej strony muszę komuś się wygadać.
Moje serce biło jak szalone, a Liam i Harry cierpliwie czekali na odpowiedź przyglądając mi się troskliwie.
- Dzisiaj miałam w szkole egzamin, który totalnie zawaliłam, więc przyszłam tutaj i chciałam pogadać z moim chłopakiem Filipem- zaczęłam niepewnie.
-  Wybrałam jego numer i odebrała jego nowa dziewczyna. Dowiedziałam się, że zdradzał mnie z nią jeszcze kiedy byłam w Polsce. Przez cały ten czas mnie oszukiwał. Spotykał się z nią, ze mną i nie wiem z kim jeszcze w tym samym czasie. Miał przyjechać tutaj za dwa miesiące kiedy pozałatwia swoje sprawy.- powiedziałam a  łza spłynęła po moim policzku.
- Dupek!!! -wrzasnął głośno loczek, ale od razu ściszył ton, żeby nie spłoszyć kolejnych gołębi, które przyleciały właśnie na małą przekąskę do swojego wiernego żywiciela.
Podniosłam głowę a oni patrzeli na mnie smutnymi wyrazami twarzy. Lekko się uśmiechnęłam, ale chyba mi to nie wyszło, bo ich miny się nie zmieniły.
Liam otworzył ramiona, żeby mnie przytulić, a ja wtuliłam się w niego. Poczułam delikatny i niezwykle piękny zapach jego perfum.
- Pomoczyłam ci koszulę- powiedziałam odklejając się od niego i uderzając się ręką w czoło.
Robiłam to kilka razy, aż Harry powiedział:
- Przypominasz mi postać Zgredka z ''Harrego Pottera''
- Czym, urodą?- zapytałam uśmiechając się szeroko.
Obaj chłopcy się zaśmiali.
- Nie przestań. Jesteś bardzo ładna- posłał mi uśmiech.
Po prostu on też tak cały czas przepraszał i uderzał się w głowę, kiedy zrobił coś głupiego- dodał po chwili pokazując swoje białe ząbki.
Zaśmiałam się, zresztą Liam też.
- Wreszcie się śmiejesz- powiedział Daddy kładąc rekę na moim kolanie.

Długo jeszcze rozmawialiśmy. Ja opowiadałam im o swojej rodzinie, znajomych, kraju, moich studiach i wielu innych sprawach. Byli zachwyceni, kiedy dowiedzieli się, że studiuję prawo. Nauczyłam ich mówić kilka zdań po polsku. Za to oni opowiedzieli mi wszystko co dotyczyło ich życia rodzinnego i oczywiście tego ''życia gwiazd''. Byli w tym tacy naturalni. Mieli do tego duży dystans. Gdybym nie wiedziała nie powiedziałabym, że są jakimiś bardzo sławnymi gwiazdami, za którymi szaleją miliony dziewczyn na świecie. Chociaż nie dziwię się, bo są naprawdę przystojni, zabawni, mili i inteligentni. W ich towarzystwie prawie zapomniałam już o tym co zrobił mi Filip. A może tylko próbowałam? Nie wiem. Wyłączyłam telefon, bo ''on'' dobijał się do mnie, a ja nie miałam ochoty teraz z nim rozmawiać.
 Nie wiem czy w ogóle będę miała ochotę.

Naszą rozmowę przerwał dzwonek telefonu dobiegający z kieszeni Li.
- Przepraszam muszę odebrać, to Danielle- uśmiechnął się i wstał.
Oddalił się troszeczkę i zaczął mówić coś do słuchawki.
- Dan to dziewczyna Liama- wyjaśnił mi Harry, choć ja doskonale o tym wiedziałam.
Spojrzałam na zegarek i była już 20.30.
- Chyba będę musiała już lecieć- wyjaśniłam loczkowi ze smutkiem.
- Już? - zapytał opuszczając głowę.
- Tak, przepraszam, ale jest już dość późno, a w domu czeka na mnie moja przyjaciółka, która nie wie co się ze mną dzieje- wyjaśniłam mu.
- A może dałabyś mi swój numer telefonu?- zapytał.
- Musimy się jeszcze spotkać. Wtedy ty poznasz resztę chłopaków, a my poznamy twoją przyjaciółkę.
- Pewnie, że dam ci mój numer- uśmiechnęłam się.
- Tylko komórka mi padła.
Mogę zapisać ci na ręce długopisem- zaproponowałam, a Harremu pomysł się spodobał.

Ledwo co wyciągnęłam z torebki długopis. Takie są te nowoczesne torebki. Zmieści się tylko telefon, portfel, pomadka i ewentualnie chusteczki, których dzisiaj zapomniałam. Akurat by się przydały.
Starannie napisałam mu mój numer na ręce i wstaliśmy z ziemi.
- No to cześć- powiedziałam uśmiechając się.
- Fajnie widzieć, że się uśmiechasz- powiedział chłopak, a ja pocałowałam go w policzek, co spowodowało, że się zarumienił.
- To może ja zawołam Liama?- zaproponował.
- Nie, nie będę mu przeszkadzać- odpowiedziałam.
- Mam nadzieję, że za niedługo się zobaczymy- powiedział patrząc mi w oczy.
- Tak ja też!- powiedziałam odchodząc powoli i machając mu.



No i jestem z nowym rozdziałem :)
Na razie piszę dalej, bo sprawia mi to dużą frajdę, ale proszę was komentujcie... Wiem, że miał być wczoraj... Przepraszam, ale to z powodu kontuzji, którą doznałam na korcie. Mam nadzieję, że warto było czekać. Zachęcam do puszczania sobie do czytania proponowanych przeze mnie piosenek. To wywołuje silne emocje i lepiej się czyta :) Kolejny rozdział dodam jutro albo w piątek.
Kocham, Hanka ;)




niedziela, 29 lipca 2012

Rozdział czwarty

 W tym rozdziale pojawi się nowa postać:

Filip (Philip)- 20 lat (chłopak Hani)



















Filip to chłopak Hani, a jednocześnie jej przyjaciel. Można by powiedzieć, że ''ideał mężczyzny''. Przystojny, troskliwy, inteligentny i zabawny. Mieszka w Polsce, ale za niedługo zamieszka w Londynie, niedaleko swojej dziewczyny.


Kelly Clarkson- Because of you (polecam do czytania tego rozdziału).

Egzamin trwał zaledwie godzinę, choć powinien trwać dwie. Nie zdążyłam wszystkiego napisać, a właściwie napisałam tylko jakąś połowę. Popychając z całej siły mosiężną klamkę drzwi wyjściowych uczelni wybiegłam na zewnątrz wściekła na siebie, ale też na profesora, który niespodziewanie skrócił czas pisania. Czy tak w ogóle wolno robić? To teraz nieistotne. Teraz musiałam nabrać trochę świeżego powietrza.
Zeszłam ze schodów, zdjęłam buty i pobiegłam do pobliskiego parku. Na jednej z ławek siedział tylko jakiś staruszek karmiący gołębie zgromadzone wokół niego. Usiadłam na trawie i oparłam się o drzewo. Wybrałam numer mojego chłopaka Filipa. Już strasznie się za nim stęskniłam. Postanowiliśmy, że na razie będziemy żyć w związku na odległość, ale codziennie ze sobą rozmawiać przez telefon. W końcu się kochaliśmy. Byliśmy razem już niecałe trzy lata. Miał przyjechać do mnie, do Londynu już za dwa miesiące. Wtedy mieliśmy być ze sobą już ''na zawsze''. Usłyszałam trzy sygnały po czym w słuchawce telefonu usłyszałam dziewczęcy głos.
- Halo?- powiedziała dziewczyna.
- Halo czy mogę rozmawiać z Filipem?- zapytałam zdezorientowana robiąc dziwną minę.
- Przepraszam, ale Filip się kąpie i nie wziął do łazienki telefonu.
- Kąpie się? A mogę wiedzieć z kim rozmawiam? - zapytałam czując, że zaraz usłyszę coś strasznego.
- Z Dominiką, dziewczyną Filipa- odpowiedziała radosna.
A ja z kim rozmawi...- nie zdążyła dokończyć bo jakiś znany mi bardzo dobrze głos zapytał ją:
- Kto dzwoni kochanie?- usłyszałam, że ją całuje, a dziewczyna przekazuje mu telefon.
Przysłuchiwałam się wszystkiemu nie wierząc, że to może być prawda. Łzy zaczęły napływać mi do oczu i po chwili jedna po drugiej zaczęły spływać po moich rozpalonych policzkach.
- Kto mówi? - usłyszałam przypominając sobie, że parę dni temu zmieniłam numer telefonu.
- Hania- powiedziałam skruszonym głosem i oddaliłam telefon od ucha.
Rozłączając się słyszałam jakieś krzyki. Bydlak wrzeszczał żebym się nie rozłączała.
- Wyjaśnię ci- to było ostatnie co zdążyłam usłyszeć.
Tak- Dominika. Ta słynna Dominika. Jego najlepsza ''przyjaciółka''. Przypomniałam sobie jej głos. Przypomniałam chwile, które spędzali razem jako ''przyjaciele''. Pamiętam, że byłam trochę zazdrosna o tych mnóstwo chwil, które z nią spędzał, ale ufałam mu bezgranicznie. Jak mogłam być taka głupia? Tłumaczył mi te niezręczne sytuacje z Dominiką w roli głównej, kiedy wchodziłam do jego pokoju. Musiałem ją przytulić bo ona teraz przeżywa trudny okres w swoim życiu- wyjaśniał mi, a ja byłam taka ślepa!! Łzy spływały mi po twarzy niczym woda z wodospadu Niagara, więc przykryłam ją dłońmi. Nie umiałam się uspokoić. Miał do mnie przyjechać. Nie wiem czy nasz związek przetrwałby tutaj, ale mieliśmy chęci, chcieliśmy być razem.

Chciałam z nim porozmawiać, chciałam się wyżalić z powodu egzaminu. Zawsze mu wszystko mówiłam. Może to nie było dobre posunięcie. Znał mnie jak nikt inny, a ja jego. Wszystkie moje wady i zalety. Moje dziwactwa i przyzwyczajenia. Wiedział co lubię jeść, pić. Zawsze wiedział jaki prezent ma mi kupić, jak ma przeprosić kiedy nabroi. Wiedział jak ma mnie do czegoś przekonać, albo odwieźć od jakiegoś pomysłu. Nigdy nie narzucał mi czegoś na siłę. Zawsze liczył się z moim zdaniem. Umiał mi pokazać, że jest o mnie zazdrosny. Kiedy się związaliśmy wiedziałam na co się piszę. Już wtedy przyciągał dziewczyny niczym magnes. Ale ja czułam wtedy, że byłam tą jego jedyną. Zawsze pokazywał jak bardzo mu na mnie zależy. Rozumieliśmy się bez słów. Można by powiedzieć ''chłopak idealny''. A jednak rozczarowanie. Dopiero teraz dochodziło do mnie, że Filip zdradzał mnie, kiedy byliśmy jeszcze razem. Nie umiałam opanować silnych emocji i gwałtownego płaczu. Chwyciłam do ręki jednego z moich butów i mocno rzuciłam nim przed siebie.
- Ałłaaa- usłyszałam nagle męski głos.


Witajcie moje myszki :** Od teraz będę od czasu do czasu dodawać piosenki, które możecie sobie słuchać do czytania. Dobieram je nie bez przyczyny. Piszcie czy wam się podobają i proszę komentujcie. W przeciwnym razie będę musiała zawiesić pisanie bloga. Jutro kolejny rozdział ;) Miłego dnia :P

piątek, 20 lipca 2012

Rozdział trzeci

Mieszkamy w Londynie już od miesiąca. Zdążyłyśmy poznać już trochę miasto i sąsiadów. Każda z nas zaczęła naukę na swojej uczelni. Zatrudniłyśmy się z Karoliną, a raczej Caroline ( zaczęłyśmy mówić na siebie też tak, jak tutaj nas nazywają) w restauracji mojego wujka.




























Restauracja ma wielu klientów. Ludzie cenią ją przede wszystkim za to, że na zewnątrz jest bardzo romantycznie. Zawsze mnóstwo kwiatów, świeże powietrze. Można spokojnie napić się kawy lub wina i porozmawiać. Natomiast w środku jest nowocześnie. To miejsce stworzyła moja ciocia. Zawsze chciała mieć swoją restaurację i udało jej się. Potem zmarła a restauracją zajął się wujek. Nic w niej nie zmieniał. Chciał, żeby było tak jak wymyśliła sobie jego żona. Ta historia zawsze mnie wzrusza. Na pewno ciocia byłaby dumna, że wujkowi tak dobrze idzie z prowadzeniem tego biznesu.
Ale w końcu trzeba z czegoś żyć. Ja dodatkowo zaczęłam pomagać w sądzie w różnych sprawach, a Kaka dostawać pierwsze propozycje zrobienia sesji zdjęciowych.
Londyn jest cudowny. Uwielbiam wstawać rano, odsłaniać zasłony i siadać na parapecie. Tak też zrobiłam tego dnia. Odsłoniłam zasłony a do mojego pokoju wpadło światło. Zmrużyłam lekko oczy i uśmiechnęłam się. Uchyliłam okno, żeby wpuścić trochę świeżego powietrza. Zobaczyłam mój piękny widok na Big-Ben. Co prawda słynny zegar stał daleko, ale ważne, że było go widać. Pod moim balkonem usłyszałam wołanie jakiejś starszej pani:
- Proszę wejść do piekarni: najlepsze pieczywo w mieście- wołała zachęcając ludzi do wejścia.
- Naprawdę jest najlepsze- powiedziałam do siebie uśmiechnięta.
- Co robisz? - zapytała nagle Karolina wchodząc do pokoju.
- Chcesz, żebym zawału dostała?!- zapytałam przestraszona.
- Przepraszam Haneczko- uśmiechnęła się, a potem zajęła się wcinaniem bułki.
- Widzę, że byłaś w piekarni? To do ciebie nie podobne wstać tak szybko, żeby iść po pieczywo.Masz coś na sumieniu- zapytałam uśmiechając się podejrzliwie.
- Skądże- odpowiedziała zadowolona.
- Mam dzisiaj bardzo dobry humor- dodała po chwili.
- Doprawdy? A można wiedzieć z jakiego powodu?- zapytałam zaciekawiona.
- Czy zawsze musi być jakiś powód?- zapytała po chwili.
- Caroline, gadaj o co chodzi!?
- Jakąś godzinę temu zadzwoniła do mnie moja szefowa i powiedziała, że mogę dzisiaj zrobić profesjonalną, płatną sesję zdjęciową!!!- powiedziała zadowolona i posłała mi uśmiech.
- Ale super, a wiesz komu?- zapytałam podekscytowana.
-  Jakiś znajomy szefowej, piosenkarz chce sobie zrobić kilka zdjęć- odpowiedziała.
- A o której masz tą sesję?
- Za godzinę.
- Zabierzesz mnie ze sobą, prawda?- zapytałam z nadzieją
- Pewnie, że tak. Tylko kiedy masz ten egzamin?- zapytała.
- Dopiero o 16.00-posłałam jej uśmiech.
- Aha, to spokojnie się wyrobimy, a potem od razu pojedziesz na uczelnię. Zgoda?- zapytała.
- Pewnie, że tak- odpowiedziałam kierując się do kuchni na śniadanie.

Gdy już zjadłyśmy poszłam umyć zęby i odprawić codzienną poranną toaletę, włosy spięłam do góry w klamrę, lekko się pomalowałam i poszłam się ubrać. Weszłam do garderoby i wybrałam dość elegancki zestaw, ponieważ od razu po sesji musiałam jechać do szkoły na egzamin:




















Zamknęłyśmy mieszkanie i zjechałyśmy windą w dół. Na ulicy czekał na nas już pan John w swojej taksówce.
- Na pewno wszystko mamy?- zapytałam Karolę.
- Chyba tak- odpowiedziała niepewnie.
Po godzinie byłyśmy już w studiu. Caroline pokazała mi cały sprzęt i wszystkie sale, ponieważ miałyśmy jeszcze trochę czasu. Wszystko to zrobiło na mnie ogromne wrażenie. Ponieważ umówiona godzina się już zbliżała poszłyśmy do sali numer 34 B. Przyjaciółka przygotowała sprzęt i w tej chwili drzwi się otworzyły i do sali wszedł uśmiechnięty chłopak w koszulce w paski. Był to sam Louis Tomilson!!! Pani fotograf o mało nie zemdlała, ale przytrzymała się mnie co nie było najlepszym pomysłem bo ja też ledwo trzymałam się na nogach.
- Cześć jestem Louis- powiedział  do nas zadowolony.
- Ja jestem Caroline, a to moja przyjaciółka Hannah- przedstawiła nas serdecznie.
- Bardzo mi miło- odpowiedział.
W tej chwili telefon Karoliny zaczął dzwonić. Usłyszeliśmy znaną melodię: ''What Makes You Beautiful''.
- Przepraszam, muszę odebrać- powiedziała i odeszła na bok.
Chłopak się zaśmiał.
- Fajny dzwonek. Świetny zespół te One Direction. Przystojniacy. Szczególnie ten Lou to ciacho- zaśmiał się znowu.
- Masz rację. Mają talent- odpowiedziałam uśmiechając się.
- I są przystojni, prawda?- zapytał z nadzieją.
- Pewnie, że tak- odpowiedziałam mu pewnie.
- Wiedziałem, myślę, że to może być początek wspaniałej przyjaźni- powiedział przytulając mnie mocno.
- A gdzie masz resztę zespołu- zapytałam zaciekawiona.
- W domu. To będzie moja samodzielna sesja. Chciałbym potem wywołać te zdjęcia z sesji, wkleić do albumu. To będzie prezent dla mojej dziewczyny. Dam tam też nasze wspólne zdjęcia. I jak podoba ci się pomysł?- zapytał.
- Pewnie, że tak. Twoja dziewczyna będzie zachwycona- odpowiedziałam.
Wtedy właśnie przyszła Caroline. Lou opowiedział jej o swoim pomyśle, który bardzo jej się spodobał. Zaczęliśmy sesję. Ja trzymałam jakiś duży okrągły przedmiot, który nawet nie wiem do czego służył, a moja przyjaciółka robiła zdjęcia uśmiechniętemu Lou. Chciała, żeby były one naturalne więc kazała mu ze mną rozmawiać. Wtedy dużo się o sobie dowiedzieliśmy. Śmialiśmy się i żartowaliśmy. Zdjęcia wyszły super. Louis też był nimi zachwycony. Zostało nam jeszcze trochę czasu, więc we trójkę usiedliśmy na kanapie i gawędziliśmy. Chłopak był naprawdę fajny i zabawny. Ale wszystko co dobre kiedyś się kończy. Louis wziął od nas numery telefonów i pożegnał się ciepło. Ja też musiałam jechać już na uczelnie, więc zaproponował, że mnie podrzuci. W pół godziny dojechaliśmy na miejsce.
- Trzymam za ciebie mocno kciuki- powiedział z troską, gdy już wysiadałam.
- Dzięki. Pozdrów swoją dziewczynę i chłopaków.
- Pewnie, musisz ich poznać- krzyknął.
- Okej, jedź już. Do zobaczenia- odpowiedziałam uśmiechając się szeroko i idąc w kierunku drzwi do uczelni.


Hej wszystkim! Widzę, że wejścia na profilu są, ale komentarzy brak!!! Proszę komentujcie, to dla mnie dużo znaczy... Kolejne rozdziały mam już ułożone mniej więcej w głowie, ale nie mam czasu napisać, bo dzisiaj wyjeżdżam. Wracam za tydzień i wtedy podciągnę z pisaniem. Pozdrawiam :**






czwartek, 19 lipca 2012

Rozdział drugi

Tydzień później siedziałyśmy już w samolocie i czekałyśmy na jakiś spóźnialskich, którzy dopiero teraz wsiadali przepraszając obsługę. Było mi trochę smutno, że zostawiam moją rodzinę, chłopaka, przyjaciół i swoje dotychczasowe życie, ale pora zacząć nowy rozdział. Samolot zaczął wzbijać się w powietrze. Ja często podróżowałam z rodzicami, więc dla mnie latanie samolotem było czymś normalnym. Karolina leciała pierwszy raz. Była strasznie podekscytowana i panicznie się bała. Ściskała moją rękę tak mocno, że krew mi nie dopływała i po dwóch minutach ręka zrobiła się cała fioletowa. Przełknęłam ślinę, bo uszy mi się zatkały i poradziłam Kace, żeby zrobiła to samo. Trochę się uspokoiła i puściła moją rękę, która od razu zaczęła powracać do pierwotnego stanu. Wtedy podszedł do nas steward.
- Adam jestem- powiedział
- Karolina, Hania- odpowiedziałyśmy ściskając jego dłoń na przywitanie
- Wszystko w porządku Karolina?- zapytał uśmiechając się szeroko
Widać było, że dziewczyna wpadła mu w oko.
- Tak już jest okej- odpowiedziała mu z uśmiechem.
- To dobrze- skwitował i odszedł.
Zaczęłyśmy się z Kaką śmiać.
- Spodobałaś mu się- powiedziałam przyjaciółce.
- Przestań, ja? Nie żartuj...- odpowiedziała spoglądając kątem oka na ''Adama''.
- Nie w moim typie - dodała po chwili.
Dziewczyna wyjęła z torby swój odtwarzacz mp4 i słuchawki, które po chwili wsadziła do uszu by oddać się rytmom jej ulubionych piosenek. Długo się im nie oddawała, bo już po pięciu minutach spała jak dziecko na moim ramieniu. Ja też bym zasnęła, gdyby nie nasz znajomy steward, który co dwie minuty przychodził sprawdzać czy Karola czuje się już lepiej.
- Wszystko już z nią w porządku?- pytał chyba setny raz
- Tak jak widzisz śpi- odpowiedziałam znów przerywając czytanie książki.
Odszedł a ja znów kontynuowałam, ale długo nie dał nacieszyć mi się spokojem.
- I jak teraz?- zapytał znowu.
Zaczełam go ignorować.
- Allie nie rób tego! Nie możesz tego zrobić!!!- przeczytałam na głos, dając mu do zrozumienia, że nie odpowiem na jego pytanie.
- No to jak? W porządku- zapytał czekając aż skończe
- Z nią tak, ale przez ciebie ze mną chyba nie i jak jeszcze raz o to spytasz to z tobą też może nie być w porządku!- wrzasnęłam zirytowana.
Kilka osób odwróciło się w naszą stronę.
- Okej, przepraszam. Jakby co to jestem z tyłu samolotu- odpowiedział cicho.
Zrobiło mi się trochę głupio, że tak się uniosłam, ale przynajmniej miałam spokój i zasnęłam, a kiedy się obudziłam dolatywaliśmy już do Londynu.
- I co twój nowy adorator nie przychodził tu więcej?- zapytałam zaciekawiona
- Przychodził. Skorzystał z chwili kiedy spałaś, bo się podobno na niego nieźle wkurzyłaś.
- Nawet mi nie gadaj, i co?
- Dałam mu numer telefonu i się odczepił- powiedziała zadowolona
- Prawdziwy?- zapytałam
- Nie no przestań, w ogóle go nie znam, a poza tym nie zniosłabym ciągłych telefonów jak się czuję. Chyba nie można z nim pogadać o niczym innym- powiedziała.
Wreszcie wylądowaliśmy.
- Welcome to London- jakaś stewardessa powiedziała przez mikrofon pokładowy.
- Welcome to London Caroline- powiedziałam do przyjaciółki a ona szeroko się uśmiechnęła.

Godzinę póżniej jechałyśmy już taksówką do naszego nowego mieszkania. Kierowca był bardzo miły, opowiadał nam o różnych ciekawych miejscach w Londynie, które warto odwiedzić. Gdy już dojechałyśmy na podany nam przez rodziców adres pan John pomógł nam zanieść walizki do stojącego przed nami (chyba) nowego budynku. W środku była winda, więc podziękowałyśmy mu serdecznie i wzięłyśmy jego wizytówkę. Wjechałyśmy do góry z naszymi walizkami. Trochę bałyśmy się otworzyć drzwi, ale moi rodzice wybierali to mieszkanie, a oni mają całkiem niezły gust. Wsadziłam klucz do drzwi, przekręciłam go i już stałyśmy w naszym nowym mieszkaniu, które było przecudne!!!

Kiedy wyszłyśmy z przedpokoju:













                            zobaczyłyśmy salon:














i kuchnię:













mój pokój:













i pokój Karoliny:
















Po obejrzeniu ostatniego pokoju, czyli łazienki trochę zgłodniałyśmy, a w kuchni było pusto, więc postanowiłyśmy pójść zrobić zakupy i porozglądać się po mieście.


Ten rozdział też trochę nudny, ale to początki. Obiecuję, że będzie się działo... :D

środa, 18 lipca 2012

Rozdział pierwszy

Każde wakacje są z pozoru takie same. To czas, kiedy możemy wyspać się do woli, odpocząć od szkoły i nauki. Basen, kino, spacery z chłopakiem, ogniska z przyjaciółmi. Tyle lat nauki za nami. Klasa maturalna przeleciała tak szybko, że nie jestem w stanie tego opisać. Liceum- ci wszyscy znajomi. Niektórych z tych ludzi być może nigdy już nie zobaczę, albo nie poznam. Zmieniamy się. Zmienia się nasz wygląd, nasz charakter. Podobno zmiany są konieczne. Ja osobiście nie lubię dużych zmian, a może tylko się ich boję. Wolę wiedzieć co mnie czeka. Ufam jednak przekonaniu, że los tak kieruje naszym życiem, żebyśmy byli szczęśliwi. Podobno '' Los każdemu wyznacza rolę, którą każdy znosi tylko dlatego, że widzi się w niej z jak najlepszej strony. A kto nie decyduje o sobie sam, tego los chętnie wyręcza''. Mojemu ''losowi'' pomogli troszeczkę moi rodzice. A było tak:
- Zdałam!!!- wybiegłam ze szkoły krzycząc do rodziców.
- Brawo córeczko, a jak ci poszło, ile punktów?- zapytała przestraszonym głosem mama.
- Wystarczająco dużo, żeby dostać się na jakieś dobre studia prawnicze- odpowiedziałam zadowolona.
Rodzice byli bardzo dumni. Składali mi gratulacje, chociaż ja jeszcze nie dostałam się na konkretny Uniwersytet. Pojechaliśmy do jakiejś restauracji świętować. Przez kolejnych kilka dni zachowywali się troszeczkę dziwnie. Pytałam ich o co chodzi, ale mówili, że wszystko w porządku. Nie czułam niepokoju. Wręcz przeciwnie. Czułam, że chcą ogłosić mi jakąś wesołą nowinkę. Minął tydzień, który spędziłam świętując zdanie matury ze znajomymi. Normalne wakacje. Znów były ogniska, imprezy, kino. Nic specjalnego. Następnego dnia usłyszałam dzwonek do drzwi. Co prawda byłam umówiona z moją przyjaciółką Karoliną ale dopiero za godzinę.
- Kto to może być- spekulowałam schodząc po schodach.
 Otworzyłam drzwi i zobaczyłam Kakę stojącą w drzwiach ze swoją mamą.
- Cześć Hanka-  powiedziała
- Hej i dzień dobry pani Agnieszko- odpowiedziałam trochę zdziwiona
- Miałaś być później- powiedziałam wpuszczając je do środka
- Tak wiem, ale twoja mama rozmawiała z moją dzisiaj przez telefon i zaprosiła nas.
- Dziwne jeszcze nigdy nie byłaś tu ze swoją mamą. Proszę do góry- powiedziałam z uśmiechem wskazując pani Adze drogę.
- Myślisz, że coś przeskrobałyśmy?- zapytała zdenerwowana
- Nie mam pojęcia. Przynajmniej nic nie wygadałam.
- Ja też nie- potwierdziła Kaka.
- Zaraz się przekonamy- dodałam.

Kiedy wszyscy usadowiliśmy się na naszej kanapie mama zrobiła pani Agnieszce kawę i dołączyła do nas. Zaczęły rozmawiać o jakiś nowinkach z miasta, przecenach w sklepach i tym podobne. Było to trochę dziwne, bo nigdy nie zapraszały się wzajemnie na kawę.
- Czy możecie nam w końcu powiedzieć o co chodzi?- zapytałyśmy po jakiś dziesięciu minutach zirytowane.
Kobiety spojrzały się na siebie i moja mama zaczęła:
- Nie mogłyśmy powiedzieć wam o tym wcześniej, bo nie miałyśmy pewności, ale teraz ją już mamy- powiedziała nie jasno, ale zaraz kontynuowała:
- Wiemy, że zawsze chciałyście pojechać razem na wycieczkę do Londynu i ostatnie dwa lata ostro szlifowałyście angielski- powiedziała.

W tej chwili pani Aga podała Kace kopertę, którą dziewczyna (jak to ona) chcąc szybko otworzyć niemal nie potargała zawartości.
- Powoli...-uspokoiła ją mama,ale ona właśnie rozwijała kartkę z koperty.
Czytała na głos:
Uprzejmie informujemy, że została pani przyjęta na naszą Akademię, w której będzie pani mogła dalej rozwijać swoje zainteresowania związane z fotografią...... czytała dalej, ale reszta informacji nie była już tak ważna, zaczęła skakać z radości. Zawsze marzyła, żeby się tam dostać. Wysłała im swoje zdjęcia już około pół roku temu, ale nie odpowiadali więc była pewna, że nie zostanie przyjęta.
- Gratulacje!-powiedziałam przytulając ją.
- Ale dlaczego na tej kopercie jest napisane maj? To dwa miesiące temu!- czemu dopiero teraz mi o tym mówisz? - zapytała lekko zirytowana.
- Zaraz zrozumiesz to nie wszystko.
- Jak to nie wszystko?- znów zapytała.
- Nie mówiliśmy wam wcześniej bo nie wiedzieliśmy czy nasz pomysł wypali- odezwał się mój tata
- Haniu -zwrócił się do mnie
- Zdałaś bardzo dobrze maturę i teraz my mamy informację dla ciebie- dodał.
- Mama dzwoniła do sekretariatu tego Uniwersytetu Prawa, odwiedziliśmy go rok temu, pamiętasz?- zapytał
- Jak mogłabym nie pamiętać, jest piękny i sławny- potwierdziłam.
- No właśnie. Mama przesłała im kopie twojego świadectwa i wyników matury i oddzwonili. Jeśli tylko byś chciała możesz zaczynać tam naukę od nowego roku szkolnego- dokończył zadowolony
- Żartujesz?! -Zapytałam zdezorientowana, ale mój tata nigdy nie żartował w tego typu sytuacjach
Zaczęłam krzyczeć głośniej niż Karola i przytulać wszystkich z radości.
- Czyli się zgadzacie? Chcecie wyjechać? Pamiętajcie, że to duża odpowiedzialność!-zaczęli rozprawki rodzice.
- Pewnie, że się zgadzamy- odpowiedziałyśmy razem.
 Wspaniała chwila. To był dzień szczęśliwych informacji, bowiem rodzice dali nam jeszcze adres i klucze do naszego nowego mieszkania, w dodatku z widokiem na Big-Ben. Zawsze marzyłyśmy żeby budzić się rano i mieć taki widok. To mieszkanie musiało kosztować majątek!!! Teraz my będziemy musiały się utrzymać, ale tym się nie martwię. Mój wujek prowadzi restaurację w Londynie i kiedy ostatnio z nim rozmawiałam szukał kelnerek. Poradzimy sobie -pomyślałam.
W końcu kto nie ryzykuje, ten nie zyskuje!!!




Przepraszam wiem, że trochę nudne, ale to pierwszy rozdział i dopiero się rozkręcam. Obiecuję, że kolejne będą ciekawsze :)



wtorek, 17 lipca 2012

Bohaterowie

Oto bohaterowie mojego opowiadania. Na pewno niektórych z nich nie muszę wam przedstawiać, ale miło będzie popatrzeć znów na ich zdjęcia :)

Hannah





Osiemnastolatka. Po maturze wyjechała ze swoją przyjaciółką- Karoliną do Londynu i zaczęła studiować prawo. Wyjątkowa dziewczyna z dość tajemniczą przeszłością. Każdą krytykę bierze sobie do serca. Zawsze zorganizowana i przyjacielska. Lubi dużo mówić, ale też słuchać. Jest bardzo ufna, ale czasem  naiwna i nieśmiała choć przy bliższym poznaniu otwiera się. Lubi dalekie podróże. Strasznie łatwo się wzrusza. Przyjaciele zwracają się zawsze właśnie do niej o pomoc, a ona stara im się jak najlepiej doradzić. Jej uśmiech działa kojąco na wszystkie problemy. 





Caroline

Ma 18 lat. Zna się z Han od dzieciństwa. Ma młodszego brata. W Londynie dostała się na Akademię Fotograficzną i podjęła pracę fotografa. Zdjęcia- to to co najbardziej lubi i umie robić. Blond włosy, brązowe oczy. Troszeczkę pyskata, ale bardzo przyjacielska. Odważna, wie czego chce. W imię przyjaźni jest w stanie zrobić wszystko, więc miejcie się na baczności....!!!

Liam Payne
 


 Ma 19 lat. Chłopcy z zespołu nazywają go Daddy, ponieważ jest ich tatą w zespole. Daje najlepsze rady. Jest bardzo romantyczny i spokojny. Był studentem City of Wolverhampton College. Uwielbia oglądać filmy Disneya. Ma dwie nerki z czego jedna nie działa.  Liam lubi sprawiać, że ludzie się uśmiechają. Boi się łyżek (nawet lody je widelcem). Kocha swoich fanów. Uwielbia gotować. Jest bardzo przyjacielski i pomocny. Ma dwie starsze siostry: Ruth i Nicolę.













 Harry Styles




 Harry ma 18 lat. Był uczniem Holmes Chapel Comprehensive School. Dla niego dziewczyna nie musi wyglądać jak na wybiegu,żeby wyglądać ładnie. Najbardziej na świecie kocha swoją mamę. Potrafi bardzo dobrze żonglować. To on wymyślił nazwę "One Direction". Chce, żeby jego dziecko, jeśli to będzie dziewczynka, miało na imię Darcy. Uważa, że posiadanie siostry jest dobre, bo uczy jak postępować z kobietami. Ma starszą siostrę Gemmę.















Louis Tomilson


Ma 21 lat. Był studentem Hall Cross School, a wcześniej uczęszczał do School Hayfield. Uwielbia marchewki. Kiedyś w wywiadzie powiedział to publicznie i następnego dnia dostał od fanek mnóstwo marchewek, więc teraz mówi, że lubi Lamborghini. Kocha ubierać się w bluzki w paski (zdjęcia obok). Ma pięć przybranych, młodszych sióstr: od strony ojca: Georgia Austin; a od strony matki: Charlotte (Lottie), Félicité (Fizzy) i siostry bliźniaczki Daisy i Phoebe Tomlinson.
















Niall Horan





Ma 19 lat. Był uczniem Coláiste Mhuire, chłopców CBS szkoły średniej. Jako jedyny z zespołu pochodzi z Irlandii. Niall gra na gitarze. Chłopak nie chce aby jego dziewczyna była chuda. Kiedy się nudzi lub denerwuje zaczyna tańczyć irlandzki taniec. Jego mikrofon jest w kolorze irlandzkiej flagi. Bardzo lubi jeść, straszny żarłok!!! Ma starszego brata Greg'a.















Zayn Malik







Ma 19 lat. Był uczniem Tong High School. Ma trzy siostry: Doniyę, Waliyhę i Safaa'ę. Ma pakistańskie pochodzenie. Zayn jest muzułmaninem. Jego ulubione powiedzonko to : vas happenin?! Nie potrafi pływać, ale mówi, ze gdyby jego dziewczyna topiłaby się-uratowałby ją. Między Zayn'em a Danielle było coś, zanim poznała się z Liam'em.














Kolejnych bohaterów występujących w moim opowiadaniu będę dodawała na początku każdego rozdziału Miłego czytania... ;)


Wstęp

Witam wszystkich!!!
Na tym blogu jak sama nazwa wskazuje będę pisała opowiadanie o One Direction ♥ Uprzedzam wszystkich, że dopiero zaczynam przygodę z pisaniem, a to mój pierwszy blog. Rozdziały będę dodawała mam nadzieję systematycznie, choć często wyjeżdżam (tym bardziej, że są wakacje), ale będę zabierała ze sobą długopis i notes, a potem tylko przepisywała tutaj. Ten blog to nie tylko moja praca, ale i wasza. Piszcie co wam się podoba a co nie. Możecie też podrzucać mi jakieś fajne pomysły na rozwinięcie akcji. Główna bohaterka- Hania ma wszystkie moje cechy charakteru i wyglądu. Prawie wszystko o czym opowiadam poszczególnym bohaterom, czyli moje wspomnienia, przygody, ale też różne dziwactwa są prawdą. Główna bohaterka to ja tyle, że przeniesiona do wspaniałego świata chłopaków z One Direction. Ale jak powiedział kiedyś Paulo Coelho ''Na­wet jeśli cza­sem trochę się skarżę - mówiło ser­ce - to tyl­ko dla­tego, że jes­tem ser­cem ludzkim, a one są właśnie ta­kie. Oba­wiają się sięgnąć po swo­je naj­wyższe marze­nia, po­nieważ wy­daje im się że nie są ich god­ne, al­bo że nig­dy im się to nie uda. My, ser­ca, umiera­my na samą myśl o miłościach, które prze­padły na zaw­sze, o chwi­lach, które mogły być piękne, a nie były, o skar­bach, które mogły być od­kry­te, ale po­zos­tają na zaw­sze niewi­doczne pod pias­kiem. Gdy tak się dzieje, zaw­sze na ko­niec cier­pi­my straszli­we męki. Kiedy się cze­goś prag­nie, wte­dy cały wszechświat sprzy­sięga się, byśmy mog­li spełnić nasze marzenie.'' Miejmy nadzieję, że te słowa to prawda :) Piszcie i komentujcie. Będę zaszczycona!!!