- Zdałam!!!- wybiegłam ze szkoły krzycząc do rodziców.
- Brawo córeczko, a jak ci poszło, ile punktów?- zapytała przestraszonym głosem mama.
- Wystarczająco dużo, żeby dostać się na jakieś dobre studia prawnicze- odpowiedziałam zadowolona.
Rodzice byli bardzo dumni. Składali mi gratulacje, chociaż ja jeszcze nie dostałam się na konkretny Uniwersytet. Pojechaliśmy do jakiejś restauracji świętować. Przez kolejnych kilka dni zachowywali się troszeczkę dziwnie. Pytałam ich o co chodzi, ale mówili, że wszystko w porządku. Nie czułam niepokoju. Wręcz przeciwnie. Czułam, że chcą ogłosić mi jakąś wesołą nowinkę. Minął tydzień, który spędziłam świętując zdanie matury ze znajomymi. Normalne wakacje. Znów były ogniska, imprezy, kino. Nic specjalnego. Następnego dnia usłyszałam dzwonek do drzwi. Co prawda byłam umówiona z moją przyjaciółką Karoliną ale dopiero za godzinę.
- Kto to może być- spekulowałam schodząc po schodach.
Otworzyłam drzwi i zobaczyłam Kakę stojącą w drzwiach ze swoją mamą.
- Cześć Hanka- powiedziała
- Hej i dzień dobry pani Agnieszko- odpowiedziałam trochę zdziwiona
- Miałaś być później- powiedziałam wpuszczając je do środka
- Tak wiem, ale twoja mama rozmawiała z moją dzisiaj przez telefon i zaprosiła nas.
- Dziwne jeszcze nigdy nie byłaś tu ze swoją mamą. Proszę do góry- powiedziałam z uśmiechem wskazując pani Adze drogę.
- Myślisz, że coś przeskrobałyśmy?- zapytała zdenerwowana
- Nie mam pojęcia. Przynajmniej nic nie wygadałam.
- Ja też nie- potwierdziła Kaka.
- Zaraz się przekonamy- dodałam.
Kiedy wszyscy usadowiliśmy się na naszej kanapie mama zrobiła pani Agnieszce kawę i dołączyła do nas. Zaczęły rozmawiać o jakiś nowinkach z miasta, przecenach w sklepach i tym podobne. Było to trochę dziwne, bo nigdy nie zapraszały się wzajemnie na kawę.
- Czy możecie nam w końcu powiedzieć o co chodzi?- zapytałyśmy po jakiś dziesięciu minutach zirytowane.
Kobiety spojrzały się na siebie i moja mama zaczęła:
- Nie mogłyśmy powiedzieć wam o tym wcześniej, bo nie miałyśmy pewności, ale teraz ją już mamy- powiedziała nie jasno, ale zaraz kontynuowała:
- Wiemy, że zawsze chciałyście pojechać razem na wycieczkę do Londynu i ostatnie dwa lata ostro szlifowałyście angielski- powiedziała.
W tej chwili pani Aga podała Kace kopertę, którą dziewczyna (jak to ona) chcąc szybko otworzyć niemal nie potargała zawartości.
- Powoli...-uspokoiła ją mama,ale ona właśnie rozwijała kartkę z koperty.
Czytała na głos:
Uprzejmie informujemy, że została pani przyjęta na naszą Akademię, w której będzie pani mogła dalej rozwijać swoje zainteresowania związane z fotografią...... czytała dalej, ale reszta informacji nie była już tak ważna, zaczęła skakać z radości. Zawsze marzyła, żeby się tam dostać. Wysłała im swoje zdjęcia już około pół roku temu, ale nie odpowiadali więc była pewna, że nie zostanie przyjęta.
- Gratulacje!-powiedziałam przytulając ją.
- Ale dlaczego na tej kopercie jest napisane maj? To dwa miesiące temu!- czemu dopiero teraz mi o tym mówisz? - zapytała lekko zirytowana.
- Zaraz zrozumiesz to nie wszystko.
- Jak to nie wszystko?- znów zapytała.
- Nie mówiliśmy wam wcześniej bo nie wiedzieliśmy czy nasz pomysł wypali- odezwał się mój tata
- Haniu -zwrócił się do mnie
- Zdałaś bardzo dobrze maturę i teraz my mamy informację dla ciebie- dodał.
- Mama dzwoniła do sekretariatu tego Uniwersytetu Prawa, odwiedziliśmy go rok temu, pamiętasz?- zapytał
- Jak mogłabym nie pamiętać, jest piękny i sławny- potwierdziłam.
- No właśnie. Mama przesłała im kopie twojego świadectwa i wyników matury i oddzwonili. Jeśli tylko byś chciała możesz zaczynać tam naukę od nowego roku szkolnego- dokończył zadowolony
- Żartujesz?! -Zapytałam zdezorientowana, ale mój tata nigdy nie żartował w tego typu sytuacjach
Zaczęłam krzyczeć głośniej niż Karola i przytulać wszystkich z radości.
- Czyli się zgadzacie? Chcecie wyjechać? Pamiętajcie, że to duża odpowiedzialność!-zaczęli rozprawki rodzice.
- Pewnie, że się zgadzamy- odpowiedziałyśmy razem.
Wspaniała chwila. To był dzień szczęśliwych informacji, bowiem rodzice dali nam jeszcze adres i klucze do naszego nowego mieszkania, w dodatku z widokiem na Big-Ben. Zawsze marzyłyśmy żeby budzić się rano i mieć taki widok. To mieszkanie musiało kosztować majątek!!! Teraz my będziemy musiały się utrzymać, ale tym się nie martwię. Mój wujek prowadzi restaurację w Londynie i kiedy ostatnio z nim rozmawiałam szukał kelnerek. Poradzimy sobie -pomyślałam.
W końcu kto nie ryzykuje, ten nie zyskuje!!!
Przepraszam wiem, że trochę nudne, ale to pierwszy rozdział i dopiero się rozkręcam. Obiecuję, że kolejne będą ciekawsze :)
łał super się zaczyna. Masz talent do pisania
OdpowiedzUsuńWow kurde studia prawnicze ;D Czytam dalej <3
OdpowiedzUsuńSTUDIE Prawnicze kocham <3 chciałam=bym w przyszłosci studiować właśnie prawo lub medycynę ;D wiec ide czytac dalej Pozdrawiam ;D;D
OdpowiedzUsuńnie zbyt fajnie -,- beznadziejne powiem szczerze :/
OdpowiedzUsuńmogłabyś sie postarać,a nie nabazgrolisz coś i wstawiasz do sieci ;/
Nie zgadzam sie z powyższymi komentarzami ani trochę !!
OdpowiedzUsuńOpowiadanie nie jest beznadziejne ani też wspaniałe.. Robisz dużo błędów ort. np:
piszesz Restaurację, pisze się Renstaurację
piszesz może zamiast morzę
piszesz żebyśmy zamiast rzebyśmy !!
nałucz się ortografji co ?!
To ty chyba nie znasz ortografii1 Ona świetnie pisze i czasami aby pisze z błędami ort. Ile ty masz lat do jasnej cholery?! Sorki Haniu, że użyje tak,ich słów,ale ten KTOŚ chyba nigdy nie czytał słownika, prawda?!
UsuńNie pisze się Renstaurację, tylko Restaurację,
Nie pisze się nałucz, tylko naucz,
Nie pisze się ortografji, tylko ortografii,
nie pisze się rzebyśmy, tylko żebyśmy,
Nie pisze się morzę, tylko może,
Haniu, tolerujesz takie komentarze jak tamten?!
Sara
sama sie naucz umiesz tylko jezdzic po innych ciekawa jestem jak ty prowadzisz swoj blog i czy jest wogl normalny bo sadzac po twojej osobie raczej nie
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
Usuńmasz rację
Usuń