niedziela, 13 stycznia 2013

Rozdział trzydziesty trzeci


Nowy bohater: James Gray



Przytuliłem mocno blondynkę, która głośno szlochała. Serce bolało mnie widząc jej cierpienie. Nie umiałem zrozumieć dlaczego Harry tak się zachowuje... Pieprzony Styles. Czy on nie rozumie, że jeśli będzie tak postępować to ją straci? Straci kogoś tak wspaniałego jak ona... Przez głowę przeszło mi nawet, że zrobił to specjalnie, ale szybko odrzuciłem taką możliwość. Wziąłem dziewczynę na ręce. Nie miałem z tym najmniejszego problemu, ponieważ była bardzo szczupła. Ostatnio dużo schudła i uważam, że powinna zacząć znacznie więcej jeść. Ta mizerna dziewczyna dba o nas jak mało kto. Teraz nadszedł odpowiedni czas byśmy to my zadbali o nią. Powinniśmy postarać się by znów wrócił jej dawny uśmiech, jej chęć do zmieniania świata na lepsze...
Nie protestowała, widocznie nawet nie miała siły. Jej powieki stawały się coraz cięższe, ale próbowała zachować świadomość i uśmiechnęła się do mnie delikatnie. Kosmyki złocistych włosów opadały niesfornie na jej bladą twarz, odzyskując powoli swoją delikatnie pokręconą strukturę. Deszcz nie dawał za wygraną. W momentach kiedy błyskawice przecinały niebo, kurczowo ściskała moją rękę, przytulając się mocniej, tak że mogłem poczuć bicie jej serca. Mokra, granatowa sukienka pod kolor oczu dziewczyny przyległa do jej ciała, delikatnie ukazując jej idealną sylwetkę. Skarciłem się w myślach myśląc o niej w ten sposób i ostrożnie postawiłem na ziemi, otwierając jednocześnie drzwi. Weszliśmy do ciepłego pomieszczenia, w którym siedzieli nasi przyjaciele. Niebieskooka posyłając wszystkim tylko przepraszające spojrzenie nalała sobie wody mineralnej do szklanki i sącząc ją zamknęła się w swoim pokoju.
- Czy ktoś może mi wytłumaczyć co Harry wyprawia?- odezwała się Car, a Zayn objął ją ramieniem.
- Obawiam się, że żadne z nas nie jest w stanie odpowiedzieć na to pytanie...- mulat uśmiechnął się do mnie co dało mi chwilową ulgę.
- Chodź Li, dam ci ręcznik- dziewczyna wstała i ciągnąc mnie za rękę skierowała się w stronę łazienki.
- Dziękuję, że chociaż Wy jesteście przy niej- podała mi ręcznik w kolorze czerwonego wina i przytuliła.
- Nie ma sprawy- odwzajemniłem uścisk.
- Słuchaj Liam... Ona teraz nas potrzebuje, nie możemy zawieść jej zaufania. Już i tak była silna, podniosła się po upadku. Nie wiem czy da radę to powtórzyć- jej głos się załamał.
- Co masz na myśli?- uniosłem wzrok i spojrzałem dziewczynie w oczy.
- Jeśli James się pojawił, to napewno będzie chciał się z nią spotkać...
- Myślisz, że Hannah się zgodzi?- zapytałem z przejęciem po czym usiadłem na krześle wycierając mokre włosy ręcznikiem.
- Sama nie wiem, ale znasz ją. Myślę, że będzie chciała zamknąć tą sprawę i wyjaśnić sobie z nim wszystko...- zagryzła wargę oczekując jak zareaguję.
- Może z nią pogadam?- zgodziła się, więc zapukałem do drzwi pokoju Han. Usłyszałem tylko ciche proszę i uchyliłem drzwi. Blondynka wyjrzała ze swojej łazienki. Ciało miała owinięte ręcznikiem. Widocznie brała kąpiel. Poczułem, że na moich policzkach pojawiają się rumieńce. Błagałem w myślach żeby ich nie dostrzegła.
- Może zajrzę później?- zaproponowałem odrobinę zmieszany.
- Daj mi tylko pięć minut- powiedziała wskazując żebym usiadł po czym znów zniknęła w małym pomieszczeniu. W tym czasie poszedłem do kuchni w celu wzięcia czegoś do jedzenia dla niej.
- Dasz to Han?- Niall uśmiechnął się, podając mi talerz z kanapkami.
- Też właśnie o tym pomyślałem... Nie wygląda najlepiej- blado się uśmiechnąłem po czym wyciągnąłem rękę, przejmując talerz od blondyna.
- Przypilnuj żeby zjadła- pokiwał palcem ze śmiechem na twarzy, ale w jakimś stopniu w jego oczach dostrzegłem żal. Może się myliłem, ale jestem pewien, że nie był do końca sobą. Dzisiejszy dzień nie był łatwy dla żadnego z nas, a te wszystkie informacje, które nam wyznała spadły jak grom z jasnego nieba...
- Słuchaj Liam my już pojedziemy...- odezwał się Louis, który chyba pierwszy raz od dłuższego czasu nie miał ochoty na jakiekolwiek żarty. Był równie przygnębiony jak my wszyscy- Chyba musimy dać jej trochę czasu- dokończył po czym przytulił mnie klepiąc po plecach.
- Zaopiekuj się nią. Ona Cię teraz potrzebuje- szepnął mi do ucha Niall na co przytaknąłem. Car pożegnała się z każdym zaczynając od blondyna, a ja nie zważając na to powędrowałem z powrotem do pokoju przyjaciółki. Siedziała na łóżku z podkulonymi nogami.
Uśmiechnąłem się widząc, że ma na sobie moją bluzę, która na niej wyglądała na dość szeroką.
- Niall przesyła Ci kanapki- położyłem talerz  z jedzeniem na stolik. Dostrzegłem delikatny uśmiech na jej zmartwionej twarzy. Wstała i stanęła przede mną, spoglądając w moje oczy.
- Liam, co ja robię nie tak?- rękawem otarła łzę, która powoli wędrowała po jej gładkim policzku. Nie miała nad nią żadnej władzy, kontroli i chyba to najbardziej powodowało rozdrażnienie malujące się na twarzy dziewczyny. Stałem jak zamurowany po raz kolejny tonąc w głębi jej oczu.
- Nie mogę przy sobie zatrzymać osób, na których najbardziej mi zależy- wyszeptała spuszczając wzrok.
- Nie mów nic tylko mnie przytul- przyłożyła palec do moich ust jakby wiedząc, że nie mam odpowiedzi. Westchnęła głośno, a ja kolejny raz zbliżyłem się do niej i wziąłem w swoje ramiona. Pogładziłem jej wilgotne włosy i wsłuchiwałem się w dźwięk jej oddechu, który był niczym melodia dla mojego serca...



Potrzebowałam poczucia bezpieczeństwa i bliskości, którą w tej chwili mógł zapewnić mi Liam. Co ja bym zrobiła gdyby i on zniknął, gdybym i jego straciła...
Stanęłam przy oknie i wpatrywałam się w widok tętniącego nocnym życiem miasta, który miał w sobie coś magicznego, pociągającego...
- Co powiesz na spacer?- uśmiechnęłam się, czując, że brunet stoi tuż za mną.
- Zawsze i wszędzie- szepnął po czym podał mi rękę- Ale najpierw jesz te kanapki- wskazał palcem na talerz z kanapkami przygotowanymi przez kochanego Nialla.
- Dobra, niech ci będzie- ugryzłam kawałek chleba z szynką, sałatą i pomidorem- Zadowolony?
- Nie mówi się z pełną buzią księżniczko- powiedział z uśmiechem, na co ja przewróciłam oczami i  narzuciłam na siebie lekką kurtkę.
- Idziesz gdzieś?- zapytałam Caroline na co jej oczy błysnęły.
- Rozumiem. Lucas- posłałam jej oczko i przytuliłam.
- Ale widzę, że masz towarzystwo, więc chyba nie muszę się martwić, prawda?- dała buziaka w policzek Liamowi po czym zaczęła się szykować.
- Baw się dobrze- zawołał do niej chłopak przepuszczając mnie w drzwiach.

Pozwoliłam odpocząć zmęczonym od dzisiejszej dużej ilości wylanych łez oczom i na chwilę je zamknęłam. Zaciągnęłam się świeżym powietrzem. Takie spacery wiele mi dawały, to był mój czas na przemyślenie sobie wszystkiego, istna ucieczka od rzeczywistości. Być może faktycznie groziło mi jakieś niebezpieczeństwo, ale nie to teraz zaprzątało moją głowę. James wrócił. Nie wiem jak mnie znalazł, skąd się wziął i czego ode mnie chce. Tyle razy błagałam by się pojawił, by dane nam było jeszcze raz porozmawiać, wyjaśnić sobie wszystko. Wyobrażałam sobie jak daje mu siarczysty policzek i mimo, że on w żadnym stopniu nie czuje się winny odczuwa jakiś stopień bólu... Dokładnie tak jak ja... Los nie był dla niego pobłażliwy i w żadnym stopniu nie ułatwiał mu nigdy funkcjonowania. Mimo to chłopak nigdy się nie poddawał, zawsze miał na twarzy uśmiech, którym zarażał wszystkich dookoła. To mnie w nim urzekło... Niestety to wszystko w końcu go przerosło. Dotychczas nie myślałam, że jeszcze kiedyś się spotkamy, że jeszcze raz będę mogła spojrzeć mu w oczy i wyczytać z nich wszystko co chciałam wiedzieć...
- Naprawdę myślałaś, że Cię zostawimy po tym jak nam o wszystkim powiedziałaś?- Liam przerwał panującą dotychczas ciszę, która nie była ani trochę krępująca.
- Miałam już do tego nie wracać, zamknąć ten rozdział i rozpocząć coś nowego... Ale uznałam, że postępuję nie w porządku, w końcu jesteśmy przyjaciółmi- uśmiechnęłam się szczerze. Moja odpowiedź chyba go usatysfakcjonowała, ponieważ twarz chłopaka przyozdobił uśmiech.
Coraz mniej samochodów pojawiało się na ulicach. Ludzie omijali nas pospiesznie. Czasem trącali i szeptali cicho słowa przeprosin. Czy tak wygląda całe nasze życie? Nieustanny pośpiech, stawianie jednego kroku naprzód, a potem cofanie się o trzy... Po co wybiegać w przyszłość? Należy cieszyć się chwilą, radować tym co nas spotkało, celebrować każdą z chwil. Dokładnie w tej chwili staram się uśmiechać i wychodzi mi to całkiem nieźle... Jeśli chodzi o Harry'ego to staram się o nim nie myśleć. Za bardzo zabolało mnie jego zachowanie. Brakuje mi jego głosu w słuchawce telefonu, który kołysze mnie do snu i tych słodkich dołeczków, które pojawiają się zawsze gdy się uśmiecha.
Spacerujemy razem z Li ciesząc się swoim towarzystwem. Śmiejemy się, żartujemy i cieszymy z obecnej chwili, którą obdarował nas sam łaskawy Bóg.
- Popatrz, spadająca gwiazda!- wskazałam palcem na świecący ślad, jaki pozostawił po sobie przemierzający niebo meteor.
- Gdzie?- chłopak się zdziwił, a ja przesunęłam jego brodę w odpowiednim kierunku. Chyba dostrzegł to zjawisko bo jego usta wygięły się w uśmiechu. Schowałam swoje dłonie w jego i razem spoglądaliśmy w niebo.
- Pomyśl życzenie-powiedział, a ja przymknęłam powieki.
- Już?- zapytał śmiejąc się.
- Już- uśmiechnęłam się i także otwarłam oczy, które doznały szoku. Musiałam mocniej chwycić rękę chłopaka.
- Poprosiłeś o śnieg?- zapytałam wystawiając język, na który spadały pojedyncze płatki białego puchu.
- Życzeń się nie zdradza- uśmiechnął się.
- To niemożliwe- zaśmiałam się głośno, a Liam obrócił mnie dookoła, jak w tańcu. Cieszyłam się jak dziecko, w końcu śnieg w październiku był swoistego rodzaju niespodzianką.
- Wszystko jest możliwe- odgarnął z mojej twarzy kosmyk włosów, na którym znajdowały się białe płatki, lepiącego śniegu. Spojrzałam w jego hipnotyzujące, brązowe tęczówki i uśmiechnęłam się delikatnie.
- A czy możliwe jest dzisiaj obejrzenie wspólnie z Liamem Paynem jakiegoś filmu?- uniosłam brwi.
- Nie znam żadnego Liam'a- zrobił śmieszną minę.
- Wysoki brunet, muszę przyznać, że wspaniale śpiewa. Dalej nic?- zaśmiał się pod nosem.
- Czy ja wiem... Jest chociaż przystojny?- przygryzł zębami dolną wargę co wzbudziło we mnie dość skrajne emocje, które starałam się zamaskować. Jak diabli- pomyślałam. Przez krótką chwilę stałam jak słup soli i wpatrywałam się w sposób, w jaki jego czerwone, spierzchnięte usta układają się do uśmiechu.
- Owszem. Miły, troskliwy, wrażliwy... Wspaniały przyjaciel. Żałuj, że go nie znasz- uniosłam się na palcach i szepnęłam mu do ucha. Nie należałam do niskich osób, ale mimo to chłopak był ode mnie odrobinę wyższy.
- Chodź- jego uśmiech sprawiał mi radość. Szliśmy żwirową alejką rozmawiając na różne tematy i śmiejąc się. Chłopak wykonał tylko jeden tajemniczy telefon, w którym poprosił swojego rozmówcę, aby ten poczekał na nas w jakimś miejscu. Ten najwidoczniej się zgodził, ponieważ Daddy z ulgą schował urządzenie do kieszeni i już w pełni się rozluźnił. Zaczęliśmy śpiewać razem piosenki, czas szybko przeleciał i tak znaleźliśmy się pod małym, żółtym budynkiem. Weszliśmy do środka i od razu przywitał nas jak mniemam jeden z przyjaciół Liasia.
- Cześć stary- powiedział nieznajomy i przybił sobie z brunetem coś w rodzaju piątki.
- A kogo my tu mamy?- spojrzał przyjaźnie w moją stronę i obdarował mnie uśmiechem. Pochwycił moją dłoń i delikatnie musnął ją ustami.
- Jestem Josh, a ty pewnie Han?- zapytał blondyn. Miał zielone oczy. Prawie tak ładne jak Harry... Prawie robi wielką różnicę... Tęskniłam za nimi, a jednocześnie nie miałam ochoty na razie w nie spoglądać...
O ironio!!!
- Tak. Widzę, że już nie muszę się przedstawiać- uśmiechnęłam się do niego. Wydawał się być bardzo sympatyczny. No i jakby nie patrzeć był też przystojny...
 - Nie ma takiej potrzeby. Chłopaki chwalą się Tobą przy każdej możliwej okazji. Teraz się nie dziwię- zmierzył mnie wzrokiem, za co dostał z łokcia w brzuch od mojego przyjaciela.
- Ty się nie rozkręcaj Josh- wydukał Liam na co wszyscy się zaśmialiśmy.
- Wiem, dziewczyna Harry'ego- podniósł ręce na swoją obronę- Powiedziałem coś nie tak?- chyba dostrzegł, że zarówno moja twarz jak i Liam'a przybrała poważny wyraz.
- Wszystko w porządku- zapewniłam i kątem oka dostrzegłam, że Liam'a ta sprawa z loczkiem też gryzie... Przejechał dłonią po swoich włosach. Wyjątkowo lubiłam gdy to robił.
- No nic. Na mnie pora. Liam poradzicie sobie?- rzucił pęk kluczy w stronę Payne'a.
- Pewnie- Li schował wszystkie te klucze do kieszeni i pożegnał się z Joshem.
- Miło było Cię poznać- Josh przytulił mnie mocno i potarł rękami moje plecy. Moje ciało momentalnie się rozgrzało.
- Ciebie również. Do zobaczenia!- pomachałam do wychodzącego pośpiesznie blondyna, a on wykonał ten sam gest.
- Co my tutaj robimy?- próbowałam odszukać wzrokiem mojego towarzysza. Lampy wiszące na suficie nie ułatwiały mi tego zadania, gdyż dostarczały zdecydowanie za małą ilość światła.
- Tutaj jestem- usłyszałam głos bruneta tuż obok i zapobiegawczo chwyciłam jego dłoń. On utwierdził uścisk co spowodowało chwilowy uśmieszek na mojej zmęczonej twarzy.
- Zaraz zobaczysz, ale zamknij oczy- jego głos rozchodził się echem wśród ciemności.
- I bez tego nic nie widzę- zaśmiałam się i ostrożnie stawiałam kroki, pokonując wszystkie przeszkody.
- Uwaga, schodki- ostrzegł mnie chłopak. Jedyną wskazówką, która prowadziła mnie do celu były delikatne perfumy Liam'a, które całkowicie wypełniały moje nozdrza.
- Możesz już otworzyć...







Czyżby Niallerek był zazdrosny? Spotykamy się w 2013! Po mojej małej nieobecności... Oby ten rok był lepszy i dla Was i dla mnie! Wiele ostatnio się u mnie wydarzyło, ale streszczam się bo padam z nóg. Ten rozdział napisałam przed chwilą, więc nie miejcie mi za złe jeśli znajdą się jakieś błędy... Nie mam siły sprawdzać... Calutki dzisiejszy dzień zbierałam pieniądze jako wolontariuszka WOŚP-u ; ) Jestem z siebie dumna, ponieważ nazbierałam dość pokaźną sumkę, która przecież idzie na szczytne cele :P Tak trzymać... W szkole sprawy troszkę poukładane... Rozpoczynamy nowe półrocze z czystym kontem. Moja średnia na półrocze wynosi 4,8, więc nie jest źle ; ) Nie wiem kiedy kolejny rozdział, ponieważ doba liczy tylko 24 godziny i uwierzcie, że żadnej z nich nie marnuję ; ) A na swoje ferie muszę niestety jeszcze trochę poczekać... No i spóźnione życzenia dla naszego kochanego Zayn'a! Wczoraj oczywiście świętowałam należycie jego dwudzieste urodziny! Jak szaleć to szaleć :D Niech po prostu zawsze pozostanie sobą. Tym, który krzyczy Vas happenin?!, tym który odprawia jakieś dzikie tańce... Po prostu naszym ukochanym, seksownym Zayn'em...
Kocham Was myszki, już tylko niecałe sześć miesięcy męczarni :**