niedziela, 14 kwietnia 2013

Informacje


Witam wszystkich po mojej nieobecności...
Piszę ten post z wielkim bólem serca. Uwierzcie, że odkładałam to już od dłuższego czasu, ale nie mogę trzymać was dłużej w niepewności. Kochani! Jak wiecie chodzę teraz do trzeciej klasy gimnazjum, do klasy dwujęzycznej rozszerzonej i jest mi trudno pogodzić pisanie z nauką, korepetycjami i zajęciami dodatkowymi. Natomiast postanowiłam, że nie odchodzę... Nie potrafię żyć bez pisania...
Za przeszło tydzień nadejdą te trzy dni, od których zależy moja przyszłość. Muszę jak najlepiej napisać egzaminy i sami rozumiecie, że wiedza nie wchodzi do głowy ot tak. W piątek byłam na dniach otwartych w pewnym liceum, do którego być może złożę papiery. Pomijając fakt, że kilkakrotnie się zgubiłam i byłam przerażona... Nie wiem czy sobie poradzę w TAKIEJ SZKOLE i czy w ogóle się tam dostanę...
Obiecuję wam uroczyście, że w maju pojawi się rozdział ;) Jakąś część mam już napisaną. Będę miała więcej czasu i mniej lekcji w szkole, ponieważ obecnie mam codziennie od 8.00- 15.10 :/ A może i wena wróci i wpadną mi do głowy nowe pomysły!
Mam nadzieję, że zrozumiecie i poczekacie na mnie... Ten okres, kiedy mnie nie było nie był łatwy z wielu powodów. Zrozumiałam wreszcie, że życie nie jest sprawiedliwe. Ludzie nie zawsze są uczciwi, ale po każdej porażce można się podnieść. Jeśli ma się takich wspaniałych przyjaciół i czytelników! :*
Nie zostało wiele czasu, a nauczyciele teraz robią nam jeszcze pełno sprawdzianów, zamiast robić powtórki. Przetrwam to i mam nadzieję, że kiedy wrócę wy nadal tu będziecie! :D
Jeśli chcecie to mogę tutaj wstawić tekst, który napisałam o One Direction na pewien konkurs ;)
W ramach małych przeprosin :P
Trzymajcie za mnie kciuki, żebym bardzo dobrze napisała egzaminy i nie opuszczajcie mnie.
Wrócę napewno. KOCHAM WAS WSZYSTKICH BARDZO MOCNO! :**

Hania



niedziela, 24 lutego 2013

Rozdział trzydziesty szósty




 - Hazza -

Za namową Gemmy wziąłem do ręki białą pastylkę, która miała pomóc mi uporać się z kacem.
Popiłem tabletkę wodą, wypijając duszkiem zawartość całej butelki. Moje pragnienie zdawało się nie mieć końca. Nie potrafiłem odczytać nawet godziny, która widniała na wyświetlaczu telefonu. Wszystkie cyferki rozmazywały się, a ja za nic nie umiałem ich rozszyfrować.
Siostra puściła w kuchni radio, ale na szczęście dźwięk muzyki nie drażnił moich uszu. Widocznie powoli dochodziłem do siebie. Po krótkiej chwili mężczyzna prowadzący audycję obwieścił słuchaczom, że wybiła godzina piętnasta.
- Piętnasta?- powiedziałem sam do siebie i palcami zaczesałem do tyłu sterczące na wszystkie strony loki. Po rozmowie z Gem musiałem jeszcze nieco pospać... Usiadłem na fotelu, a kiedy ból głowy już troszkę ustąpił ruszyłem w kierunku łazienki. Czy to możliwe, że bolały mnie nawet włosy? Widocznie tak... 

Sam nie wierzyłem w to, że znajduję się w moim rodzinnym domu. W miejscu, w którym się wychowałem. Bardzo tęskniłem za tym miejscem, tutaj wszystko wydawało się prostsze. Większość przedmiotów, które teraz znów mogłem dotknąć przynosiła wspomnienia i różne zabawne historie z nimi związane. Drzwi do łazienki nadal skrzypiały. Zaśmiałem się pod nosem i zamknąłem w pomieszczeniu. Rozebrałem wymięte ubrania i wszedłem do kabiny prysznicowej. Gorąca woda dała ukojenie mojemu obolałemu ciału. Następnie wytarłem ciało i włosy szorstkim materiałem. Obwiązałem ręcznik wokół bioder i podreptałem do swojego starego pokoju. Powinny być tu jeszcze jakieś rzeczy, w które mógłbym się teraz przebrać. Z drewnianej szafy wyjąłem bieliznę oraz brązowe spodnie i białą koszulkę. Ubrałem się i usiadłem na łóżku. Rodzina widocznie nie ingerowała w wystrój pomieszczenia. Wszystko zostało po staremu. Te same ustawienie mebli i plakaty, wiszące na ścianach. Kiedyś tutaj myślałem nad swoim zachowaniem i zastanawiałem się jak mam wypić naważone przez siebie piwo. Nie, dość o alkoholu. Wczoraj wypiłem znacznie za dużo. Jak widać z wiekiem zacząłem inaczej załatwiać swoje problemy. Przytulny pokój z widokiem na jedną z wąskich uliczek Holmes Chapel już mi nie wystarczał. A szkoda...

Schody zaprowadziły mnie na parter. W kuchni Gemma nuciła jakąś piosenkę, a gdy tylko mnie zobaczyła uśmiechnęła się szeroko. Widocznie jej złość malała z każdą minutą. Wspólnie zrobiliśmy śniadanie i zjedliśmy je jak za dawnych czasów. Siostra nie drążyła tematu, o którym dzisiaj zaczęliśmy rozmawiać, co bardzo mi odpowiadało. Byliśmy sami w domu. Mama dalej siedziała u koleżanki, a Robin wyjechał parę dni temu na konferencję i miał wrócić dopiero jutro. Później Gem wyszła z domu, ponieważ umówiła się z koleżanką. Posprzątałem po posiłku i usadowiłem się na kanapie, włączając telewizor. Nie słuchałem dialogów, które prowadzili ze sobą aktorzy, występujący w beznadziejnych serialach lub filmach. Po prostu potrzebowałem słyszeć czyiś głoś i czuć, że wszystko układa się po mojej myśli, dokładnie tak jak to sobie zaplanowałem. Po kilku minutach wpatrywania się w ekran usłyszałem otwarcie drzwi wejściowych i głos mamy.
- Gemmo chodź proszę i pomóż mi z tymi zakupami- powiedziała, a ja najciszej jak tylko potrafiłem zszedłem z kanapy i przechodząc przez kuchnię pokazałem się kobiecie.
- A może ja pomogę?- uśmiechnąłem się szeroko. Zanim zdążyłem do niej dobiec, mama upuściła wszystkie torby na ziemię i przytuliła mnie najmocniej jak się chyba dało.
- Mój mały synek przyjechał- powiedziała głaszcząc mnie po włosach.
- Już chyba nie taki mały- zaśmiałem się, a ona do mnie dołączyła. Nie wiedziałem, że moja wizyta może sprawić jej tyle radości.
- Co ty tu robisz?- zapytała, ale kiedy chciałem już podać jakieś wymyślone wytłumaczenie kobieta przyłożyła mi palec do ust.
- Poczekaj. Zrobimy herbatę i porozmawiamy- uśmiechnęła się, a ja pozbierałem z ziemi wszystkie zakupy.
Na szczęście nic nie ucierpiało poprzez upadek z wysokości.

Kobieta nastawiła wodę na herbatę, a na porcelanowym talerzyku podała do stołu maślane ciasteczka. Wziąłem do ręki jedne z nich i ugryzłem. Poczułem smak dzieciństwa. Kiedyś zdobycie tych ciastek wcale nie było takie proste. Wymagało dużo wprawy i dobrej drabinki, która pozwalała na wspięcie się do szafki, w której ukryte były przeróżne słodycze. Mama usiadła naprzeciwko mnie i nastała cisza.
- Wymężniałeś- pochwaliła mnie, a ja upiłem łyk napoju, który przed chwilą przygotowała.
- No to co Cię sprowadza do domu?- spojrzała podejrzliwie w moją stronę, ale ja starałem się pokazać po sobie, że wszystko jest w porządku.
- Stęskniłem się. Musi być coś jeszcze?- pokazałem ząbki, ale mina mamy wskazywała, że nie bardzo mi wierzy. Schyliła się i ze swojej torebki wyjęła kilka czasopism. Ułożyła je na stole, a ja przyjrzałem się napisom na kolorowych okładkach. Wszystko zaczęło się we mnie gotować.
- ''Mądra, piękna i NIEBEZPIECZNA!'' - odczytałem jeden z napisanych wytłuszczonym drukiem tytułów, pod którym widniało zdjęcie Han z jakimś fotografem. Przypominałem go sobie doskonale. Chodził za mną już od kilku dni i nie chciał dać spokoju. Wyjątkowo denerwujący typ...
- A zobacz tutaj- mama wskazała na inne gazety.
- ''Harry Styles zostawia swoją dziewczynę?'', '' Czy to koniec ustawionego związku?" Co to ma być!- krzyknąłem zdenerwowany.
- Harry, uspokój się. Przecież wiesz, że brukowce potrafią zrobić sensacje z niczego- mama uśmiechnęła się delikatnie. Może i miała rację, ale jak dotąd nigdy nie pisali takich rzeczy o Hannah. Nigdy nie ingerowali w jej życie, starałem się ograniczyć jej tego. Była zbyt wrażliwa i wiedziałem, że takie słowa ją dotkną.
- Jeśli nie chcesz to nie będę pytać- kiwnąłem głową, a brunetka mnie przytuliła. Tęskniłem za jej zapachem i rozmową z nią.
- Dzięki mamo...- szepnąłem.


-Niall-

- Jak oni mogli napisać coś takiego?- wydarłem się, a chłopcy spojrzeli na mnie zdziwieni.
- Spokojnie Niall- Lou usiadł obok mnie i odebrał mi gitarę, którą trzymałem w rękach. Może i dobrze, że to zrobił bo mogłaby skończyć w kawałkach.
- Louis ma rację. Najważniejszy jest spokój- odezwał się dotąd milczący Zayn.
- Pozwolicie żeby wypisywali o niej takie rzeczy?- spojrzałem na Liam'a, który patrzył na nas nieobecnym wzrokiem. Czekałem na jego odpowiedź, ale nie odezwał się ani słowem.
- Pewnie, że nie- Lou wypowiedział się za przyjaciela.
- Swoją drogą Harry wiedział co zrobić. Zwiał do Holmes Chapel i nawet nie raczył się odezwać. Nie odbiera telefonów, kategorycznie nas unika- Zayn podrapał się w policzek, na którym widniał już kilkudniowy zarost.
- Skąd wiesz, że jest w domu?- Liam nagle odzyskał mowę i najwyraźniej zaczął ze skupieniem przysłuchiwać się naszej rozmowie.
- Jakieś dziesięć minut temu dzwoniła do mnie Gemma- odpowiedział mulat. Wszyscy pokiwali głowami ze zrozumieniem.
- Mogłem jej wczoraj nie puszczać samej. Widziałem tych reporterów- Liam założył ręce na brzuchu i wpatrywał się w widok za oknem.
- Skąd miałeś wiedzieć, że zasypią ją pytaniami i będą namolni...- wstałem i poklepałem go po plecach. Zrobiło mi się go żal, w końcu to nie była jego wina.
- A tak w ogóle to musieli nieźle potrzebować jakiejś sensacji... W końcu te artukuły ukazały się już następnego dnia, więc pewnie były drukowane w nocy- szepnął Zayn, a wszyscy się z nim zgodziliśmy.
- Wiem co musimy zrobić- powiedział Lou.
- Co takiego?- zapytaliśmy wspólnie z Zayn'em i Li.
- Jedziemy do tej redakcji. Nie można tak po prostu oczerniać ludzi- wstał dumnie z kanapy i uśmiechnął się szeroko.
- To kto jest ze mną?!- wystawił rękę do przodu, a już po chwili wszyscy staliśmy obok niego i ułożyliśmy dłonie, jedna na drugiej.
- Wszyscy- zaśmiałem się. Nie mogliśmy zostawić tej sprawy, nie jeśli chodziło o naszą przyjaciółkę...



Kilka dni później
- Hannah -

Ziewnęłam leniwie gdyż minionej nocy nie wyspałam się zbytnio. Cały czas pojawiał się ten sam koszmar. Nawiedzał mnie już od kilku miesięcy, a ja nie umiałam domyślić się co takiego oznacza. W sumie to nigdy nie wierzyłam w znaczenie snów i tym podobne, ale tym razem było inaczej. Może to wcale nie był przypadek?! Za każdym razem wszystkie szczegóły się zgadzały... Woda, piasek, przepaść i jakiś mężczyzna, który nie pozwolił mi spaść.

Szłam żwirową ścieżką, kierując się na uczelnię. Nie byłam zbyt zadowolona, ponieważ zajęcia były równoznaczne ze spotkaniem Jane. Jej uśmieszek przyprawiał mnie o mdłości. Może brak śniadania też był ich powodem. Niespodziewanie w mojej kieszeni zaczął dzwonić telefon. Wyjęłam go z nadzieją, że może Harry dzwoni. Nie wiedziałam co się z nim dzieje ani gdzie się podziewa. Niestety to nie był Hazza.
Na wyświetlaczu pojawiło się zdjęcie uśmiechniętego Lou, a ja opadłam na ławkę, która na całe szczęście jakby wyrosła z ziemi i pojawiła się na mojej drodze. Od kilku dni nie rozmawiałam z chłopakami. Pewnie pomyśleli, że ich unikam i sama nie umiałam uwierzyć, że to prawda. Obowiązki mnie przygniatały, nie mogłam sobie pozwolić na nieobecności na uczelni. Byłam im naprawdę wdzięczna za to, co dla mnie zrobili. Za to, że pojechali do wszystkich redakcji, które dodały te artykuły i zażądali sprostowań. Nie wiem jak to zrobili, ale chyba siła ich perswazji przekonała redaktorów, ponieważ już na drugi dzień pojawiły się słowa przeprosin, skierowane zarówno do mnie jak i Harry'ego.
Wpatrywałam się tępo w niebo, z którego lada chwila powinien spaść deszcz. Analizowałam wszystko, ale dalej nie potrafiłam zrozumieć, dlaczego Harry wyjechał i czy jeszcze kiedyś go zobaczę. Wiedziałam jedynie, że przebywa w Holmes Chapel ze swoją rodziną. Toczyłam walkę ze samą sobą. Nie wiedziałam czy zadzwonić do loczka, czy też nie. Kiedy już pomyślałam, że to dobry krok i wpisałam jego numer, nie potrafiłam zadzwonić. Może byłam zbyt słaba wewnętrznie by zmierzyć się z rozmową z chłopakiem albo wyjątkowo silna by poczekać aż to on pierwszy się odezwie. W końcu zdecydowałam się na taki ruch, ale odezwała się sekretarka. Jej głos drażnił moje ucho, to nie ją chciałam usłyszeć. Za którymś razem postanowiłam się nagrać. Opanowałam się i odkaszlnęłam. Byłam jednak pewna, że podczas wypowiadania jego imienia mój głos zadrży.
- Harry. Proszę odezwij się, daj mi chociaż jakiś znak życia- powiedziałam, po czym rozłączyłam się niemal pewna, że nie oddzwoni. Przyłożyłam chłodną dłoń do czoła i ruszyłam w dalszą drogę. Zajęcia miały rozpocząć się już za kilkanaście minut, a ja musiałam się jeszcze przygotować. Czasem zastanawiałam się, czy po prostu stąd nie uciec. Biec przed siebie, zostawiając za sobą wszystkie problemy. Ale ucieczka oznaczałaby poddanie, a ja niestety byłam typem osoby, która ciężko znosiła porażki.
Lada dzień do Londynu powinna zawitać moja babcia z kuzynostwem. Tęskniłam zarówno za kobietą jak i dzieciakami. Cieszyłam się, że będę mieć powód do uśmiechu. Przynajmniej będę starała się zachowywać przed nią jak szczęśliwa i wcale nie opuszczona młoda dziewczyna.

Jakiś chłopak otworzył mi drzwi, które prowadziły do sali wykładowej. Byłam mu wdzięczna, ponieważ nawet taka prosta czynność sprawiała mi dzisiaj kłopoty. Zarówno umysł jak i moje ciało odmawiały jakiejkolwiek współpracy. Usiadłam na przydzielonym miejscu, blado uśmiechając się do wszystkich znajomych. Szeptali coś do mnie, a ja tylko potwierdzająco kiwałam głową. Starałam się pokazać im, że ich słowa nie idą na marne. Wykłady minęły dziś wyjątkowo szybko.
Świeże powietrze, wypełnione zapachem deszczu dodało mi odrobinę energii. Postanowiłam odebrać połączenie od Louisa, któremu najwidoczniej należały się wyjaśnienia.
- Tak?- zapytałam, czekając aż wybuchnie złością. Jednak nic takiego nie miało miejsca. Chłopak westchnął głęboko i przeszedł do rzeczy.
- Robimy dzisiaj imprezę- powiedział.
- Co ja mam z tym wspólnego?- nie wiedziałam skąd wzięła się moja obojętność, za którą natychmiastowo przyszło poczucie winy. Nie potrafiłam tak się zachowywać, a już na pewno nie w stosunku do Lou.
- Przepraszam- szepnęłam, ocierając łzy.
- Chcielibyśmy żebyś przyszła... Wszystkim nam należy się odrobina odpoczynku i dobrej zabawy- powiedział Tomilson, a ja zatęskniłam za jego braterską miłością. Byliśmy ze sobą tak blisko, a ja w kilka dni przekreśliłam wszystko.- To jak?- zapytał, a ja czułam, że właśnie w tej chwili uśmiecha się do słuchawki.
- Przyjdę. Powiedz tylko gdzie i kiedy- mój pewny głos był powodem do dumy.
- Cieszę się. Za chwilkę wyślę ci adres- zaśmiał się, po czym rozłączył. Schowałam telefon do kieszeni, tam gdzie było jego miejsce i wróciłam do domu. Miałam kilka godzin aby moje ciało mogło wypocząć, leżąc beztrosko w cieplutkim łóżeczku.





Tym razem rozdział wyszedł naprawdę długi, no ale wy takie chyba lubicie gwiazdeczki! :)
Nie umiem uwierzyć w to, że ferie dobiegają końca :/ Czuję się źle, nie mam siły na naukę, a od jutra sprawdziany i jeszcze raz sprawdziany! Dowiedziałam się przed chwilą, że w środę mamy kolejne próbne egzaminy (chemia, fizyka). Czy nauczyciele nie rozumieją, że uczniowie przez ferie też mają prawo gdzieś wyjechać i odpocząć bo chyba o to w tym chodzi? I kiedy tu się uczyć? Boję się wrócić do szkoły, moja klasa ostatnio nieźle narozrabiała i mamy dość duże kłopoty z pewną nauczycielką. Sama nie wiem jak to się wszystko ułoży, ale na samą myśl o lekcji matematyki z tą panią przechodzą mnie ciarki... :(
Egzaminy zbliżają się wielkimi krokami, a ja chyba powinnam zacząć się przygotowywać. Nie mam sił, planuję ucieczkę razem z Kasią, której dedykuję ten rozdział. Nasze lenistwo słońce nie zna granic, ale zostały już tylko cztery miesiące! :D Razem dotrwałyśmy do ferii, więc do wakacji też damy radę!
Wielkie podziękowania dla niej, ponieważ niemal cały piątek spędziłyśmy razem gadając, jedząc i pijąc dużo kaw! :D

Czekam na Wasze komentarze, których jest niestety coraz mniej. To tylko chwilka, więc jeśli czytasz to skomentuj! Przy takiej ilości wejść jest nas tutaj pewnie dużo więcej :p
Muszę zastosować szantaż: 18 komentarzy = nowy rozdział :)
Wracam do oglądania koncertu chłopaków, ponieważ jest transmisja na internecie! :D
Mam nadzieję, że przetrwam ten okropny tydzień i wam też życzę tego z całego serca! :**
Kocham, Hania



czwartek, 21 lutego 2013

The Versatile Blogger and Liebster Award


Kolejna nagroda, tym razem The Versatile Blogger ;)
Serdecznie dziękuję za nominację: Kamilocie, BlueRose, Belli oraz lovemydream ;)
 
Zasady dla nominowanych:
- Podziękować nominującemu na jego blogu
- Pokazać nagrodę The Versatile Blogger
- Ujawnić 7 faktów dotyczących samego siebie
- Nominować 10 blogów, które jego zdaniem na to zasługują
- Poinformować o tym fakcie autorów nominowanych blogów

Obiecałam dziewczynom, że odpowiem na każdą nominację, więc zaczynamy... 28 faktów o mnie ;)
1. Mam na imię Hania i w tym roku obchodzę szesnaste urodziny. Tak, SWEET SIXTEEN :p Zapraszam Was kochane! :D
2. Dyskusja to moje drugie imię. Nie pozwolę wmawiać sobie czegoś z czym się nie zgadzam!
3. W wieku 3 lat złamałam sobie nogę podczas jazdy na nartach. Najlepsze jest to, że moja mama mi nie uwierzyła i jeździłam potem jeszcze z tą złamaną nogą cały dzień. Jestem mistrzem :P
4. Jestem Directionerką od 10 miesięcy.
5. Uwielbiam dalekie podróże.
6. Nie przepadam za gorzką czekoladą.
7. Kiedy jadę samochodem muszę mieć włączone radio :P
8. Nie wyobrażam sobie świata bez muzyki. To ona pozwala mi zapomnieć o wszystkich problemach i zmartwieniach.
9. Boję się igieł. Kiedy mama wypowiada słowo ''szczepienie'' udaję, że nie słyszę :P
10. Mam pieska, który jest wspaniałym słuchaczem i chyba tylko na niego zawszę mogę liczyć.
11. Staram się być wiecznie zadowoloną i uśmiechniętą osobą :)
12. Mimo, że nie umiem zbytnio śpiewać to kocham to robić i nie zamierzam przestawać!!!
13. Jestem uzależniona od malinowej herbatki :D Razem z Kamilą jesteśmy herbatoholiczkami :**
14. Lubię moje niebieskie oczy :) Odziedziczyłam je po dziadku, który jest najwspanialszym człowiekiem jakiego znam.
15. Bardzo lubię czytać książki. Niestety mam na to mało czasu :/
16. Ostatnio dużo czasu poświęcam na głębokie przemyślenia... Siadam sobie na fotelu w moim pokoju z kubkiem gorącego kakao, włączam dobrą płytę i zastanawiam się nad pewnymi wartościami, które cenię w życiu, a które nie zawsze cenią sobie mnie... Los bywa okrutny :(
17. Dzień bez jabłka jest dla mnie dniem straconym :P
18. Jestem strasznym śpiochem. Chodzę późno spać i może to dlatego. No ale dobre oceny ważniejsze są niż sen... do pewnego czasu :P
19. Nie lubię oglądać horrorów, ponieważ za bardzo się boję :D
20. Słucham The Script, One Direction, RHCP, Eda Sheerana, Conora Maynarda, Stinga, Leony Lewis i wielu więcej...:P
21. Jestem wolontariuszką.
22. Moim ulubionym sportem jest tenis ziemny. Gram od dziewięciu lat i nie żałuję żadnej godziny spędzonej na korcie.
23. Jestem dość wysoka. Mam 1,72 cm :) Ale według mojego lekarza i jego pomiarów już nie rosnę...
24. Lubię się śmiać i zarażam tym innych!
25. Założenie tego bloga było jedną z moich najlepszych decyzji życiowych! Kocham was! :**
26. Lubię jeździć samochodem w nocy. Kocham patrzeć na mijające się samochody i światła w oddali.
27. Jestem romantyczką, a czy wierzę w miłość od pierwszego wejrzenia? Sama nie wiem... Raczej zauroczenie, ale kto wie... Nie mówię nie ;)
28. Coś na koniec? Don't worry. Be happy. Drink pepsi. Be sexy! :D


Nagrody:





Nominowane blogi (kolejność przypadkowa):
1. There's only One Direction ♥♥
2. If we could only turn back time.
3. Who do you think you are?
4. My soul was in the shadow of your heart...
5. Moje story z One Direction 
6. Czy miłość przetrwa wszystko ?
7. Tylko jedno wydarzenie a potrafi zmienić wszystko...
8. Stars shine so in order to each could find its.../You always in my heart.
9. Mimo, że wyglądamy tak jak wy nie jesteśmy tacy sami... 
10. Trust me, I love you!!


Liebster Award

Pora na kolejne nominacje do Liebster Award.
MASSIVE THANK YOU! :*

Nominacja 12/ Kara359

1. Ulubiony chłopak z One Direction?
Harry i Liam ;) Chociaż kocham ich wszystkich równo.
2. Ulubiona piosenka 1D?
Nie każ mi wybierać!
3. Od kiedy jesteś Directionerką?
Od maja 2012 roku :)
4. Ulubiony film?
''Pamiętnik''
5. Jaki jest twój sposób na nudę?
Piszę opowiadania i słucham muzyki :)
6. Którą bardziej wolisz: Danielle, Eleanor, Perrie?
Zdecydowanie Eleonor.
7. Czego się boisz najbardziej?
Zapomnienia.
8. Ulubiony wykonawca? (bez 1D)
Powyżej jest już odpowiedź na to pytanie :P
9. Jak opiszesz siebie w trzech słowach?
Ambitna, uparta, szalona.
10. Ulubione miejsce i kraj na ziemi.
Sama nie wiem... Miejsce? Londyn wiosną, a kraj to Hiszpania.
11. Dlaczego lubisz One Direction?
Dzięki nim uwierzyłam, że warto walczyć o swoje marzenia. Zmieniłam się jako osoba i jestem pewna, że jest to zmiana na lepsze. Jestem bardziej otwarta i zawsze kiedy jest mi smutno to piosenki 1D leczą moje serduszko. Kocham ich za to jacy są i za to co zrobili dla wszystkich Directioners. Dzięki nim poznałam mnóstwo osób, z którymi się zaprzyjaźniłam i to nie tylko z Polski, ale i z Turcji, Francji, Belgii i wielu, wielu innych państw. Zawsze będę im wdzięczna i oni pozostaną w moim sercu już na wieki.


Nominacja 13/ Maggie_love_1D

1. Co robisz kiedy masz zły dzień?
Wchodzę do szafy, siadam sobie wygodnie, wkładam słuchawki do uszu i myślę...
2. Czy wierzysz w przyjaźń damko-męską.
Jak najbardziej! :)
3. Jakie masz plany na przyszłość?
Trudno jest mi na razie o tym myśleć... Mam wiele marzeń i planów, które chciałabym kiedyś zrealizować :D
4. Czy zgadzasz się z tym, że "pieniądze szczęścia nie dają"?
Poniekąd się zgadzam, ale po teledysku chłopców (OWOA) i filmikach z Afryki zrozumiałam, że te biedne dzieci potrzebują pomocy. W ich przypadku są to szczepionki, które kosztują pieniądze. Warto im pomóc i chociaż zobaczyć teledysk bo już w jakimś stopniu im pomagacie! Ilość wyświetleń rośnie, a co za tym idzie jest więcej pieniędzy na uratowanie zdrowia, a nawet i życia tych małych istot! :)
5. Jak długo jesteś Directioner?
Od maja 2012 roku.
6. Co zrobiłabyś kiedy twój idol poprosił by cię o numer telefonu?
Zemdlałabym i wstała. Znów zemdlała i wstała. A kiedy już bym doszła do siebie to oczywiście dałabym mu mój numer i kazała dzwonić o każdej porze dnia i nocy :)
7. Jakie jest twoje największe marzenie i co chciałabyś w życiu osiągnąć?
Chciałabym być w życiu szczęśliwa, mimo wszystkich burz i problemów siąść kiedyś w fotelu i powiedzieć: moje życie ma sens i jestem dumna z tego jak się potoczyło :)
Marzenia?? Tak mam takie jedno, ale nie zdradzę na chwilę obecną...
8. Czy podoba ci się twój blog?
Mój? Raczej tak. Mimo, że czasem nie mam weny to cieszę się, że cały czas dla Was piszę i jestem dumna, że stworzyłam to miejsce. Mamy już prawie 31 tysięcy wyświetleń!
9. Wierzysz w miłość od pierwszego wejrzenia ?
Odpowiedź gdzieś wyżej.
10. Jaki i dlaczego jest twój ulubiony przedmiot szkolny ?
Polski, ponieważ jestem humanistką i lubię pisać różne formy wypowiedzi.
11.  Twoje motto... :)
''Co cię nie zabije, to cię wzmocni''






To już chyba wszystko. Jeszcze raz chciałam podziękować wszystkim za nominacje! Kto oglądał wczorajszą galę Brit?? Chłopcy wygrali kategorię Global Success! Skakałam ze szczęścia ;D A One Way Or Another... Nie umiem uwolnić się od tej melodii! I jeszcze ten teledysk: jest genialny. To wspaniałe, że One Direction wzięli udział w tej akcji. Oglądając możemy uratować tyle dzieci! Warto :) 
Nie zanudzam Was już więcej. Rozdział pojawi się za kilka dni. Biegnę szykować się na koncert! 
Buziaki, Hanka :**




niedziela, 17 lutego 2013

Rozdział trzydziesty piąty




 -Zayn-

Przykrości tego dnia zdawały się nie mieć końca... Perry wyjechała w trasę koncertową, a ja poczułem się dość dziwnie... Samotny? Tak, chyba właśnie tak. Dzieliły nas tysiące mil, a czas nie pozwalał nam na częste rozmowy telefoniczne. Nie miałem z kim porozmawiać. Nie miałem komu powierzyć moich sekretów i wszystkiego co trapi moje serce. Lou i Niall wcześniej położyli się spać, Liam dalej nie wrócił do domu, a Harry zniknął bez śladu. W sumie myślałem, że jest bardziej dojrzały. Jak on mógł zachować się w ten sposób?! W takich chwilach zazwyczaj rozmawiałem z Hannah. W końcu była kobietą. Rozumiała te dziwne kobiece układy, których ja nie potrafiłem pojąć. Dzisiaj rozmowa z nią była niemożliwa. Sama przecież stawała się wrakiem człowieka. Kiedy pomyślałem o tym całym Jamesie to gniew przychodził natychmiastowo.
Z rozmyślań wyrwał mnie głośny krzyk jednego z kierowców, stojących w dość dużym korku tuż za mną. Nerwowo rozejrzałem się dookoła i ujrzałem, że światła dają mi znak bym mógł ruszyć już w upragnionym kierunku. Intuicja prowadziła mnie w stronę domu Kate. Nie widziałem jej od naszej wycieczki nad jezioro. Coś się pomiędzy nami popsuło i miałem zamiar to naprawić. Tęskniłem za jej ciepłą barwą głosu i uroczym uśmiechem. Niektórych cech po prostu się nie zapomina...
Po drodze zatrzymałem się w jednej z małych kwiaciarni. Sprzedawała tam bardzo miła pani, której śmiech zawsze podnosił mnie na duchu. Wszedłem do środka i przywitałem się z kobietą.
- To co Zayn? Kwiaty na przeprosiny?- uśmiechnęła się podejrzliwie.
- Można tak powiedzieć- podrapałem się po głowie. Miałem nadzieję, że jak zawsze pomoże mi coś wybrać. Sam nie byłem w tym najlepszy. Zawsze zapominałem o tym, jakie kwiaty kupuje się na pogrzeb, a jakie na ślub, więc wolałem aby kobieta wybrała za mnie.
- Mocno zgrzeszyłeś?- zapytała, wyciągając poszczególne kwiaty z wazonów.
- Właściwie to nie wiem, co zrobiłem... Ale i tak czuję się winny.
- Mężczyźni...- zaśmiała się charakterystycznie i zaczęła tworzyć swoje dzieło. Kwiaty były jej pasją, nie każdy potrafił tworzyć takie cuda jak ona. Po jakiś dziesięciu minutach miłej rozmowy z florystką, zapłaciłem za bukiet i ruszyłem do zaparkowanego nieopodal samochodu.
Trzykrotnie zapukałem do drzwi i z niecierpliwością czekałem aż mi otworzy. Po chwili drzwi się otwarły, a ja uśmiechnąłem się widząc brunetkę.
- Zayn? Co ty tu robisz?- nerwowo spojrzała w głąb swojego domu.
- Przeszkadzam?- jej zachowanie nieco mnie zdziwiło. Dziewczyna pokręciła głową i uśmiechnęła się niepewnie.
- To dla Ciebie- wręczyłem jej bukiet, a ona podziękowała.
- Nie musiałeś- zbliżyła kwiaty do nosa i zaczerpnęła ich zapachu.
- Nie ma o czym mówić. Chciałem z Tobą porozmawiać. Wpuścisz mnie?- przejechałem dłonią po włosach. Cisza, którą chciała za wszelką cenę podtrzymać była dość niezręczna.
- Proszę- westchnęła i uchyliła drzwi, powolnym krokiem kierując się do salonu. Szedłem tuż za nią, nie chcą tracić jej z oczu.
- O co chodzi?- zapytała wskazując mi miejsce na skórzanej kanapie w kolorze kości słoniowej. Wydawała się być oschła, zupełnie nie widziałem w niej już tej samej dziewczyny. Nalała wody do szklanego wazonu i ostrożnie umieściła tam upominek.
- To chyba ja powinienem zadać ci to pytanie- skinąłem głową na dwie duże walizki, które stały tuż obok szklanych drzwi tarasowych. Dopiero teraz je zauważyłem, co chyba nie zadowoliło dziewczyny. Odczułem, że miała nadzieję, że jednak moje oczy pominą ten ''drobny'' szczegół.
- Wybierasz się gdzieś?- odwróciła wzrok, a ja wstałem z miejsca, które mi przydzieliła.
- Wyjeżdżam- odpowiedziała skubiąc rąbek swojej sukienki.
- Co? Na długo?- mój głos przybrał zupełnie inną tonację.
- Na zawsze- nareszcie spojrzała mi w oczy, dając mi do zrozumienia, że to ja jestem powodem jej wyjazdu.
Poczułem nagły przypływ złości, nie chciałem się unosić, ale emocje wzięły górę.
- Jak to na zawsze?!- krzyknąłem, a okna zamknęła oczy, chcąc uchronić się przed moim głosem.
- Normalnie Zayn- zaczęła płakać, a ja zrozumiałem, że moje zachowanie nie jest do końca poprawne.
- Przepraszam- wyszeptałem cicho.
- Zamierzałaś nam chociaż o tym powiedzieć?- krążyłem po pokoju, co chwile na nią spoglądając. Głucha cisza wydała mi się odpowiedzią na wcześniej zadane pytanie.
- To przeze mnie, prawda?
- I tak nie zrozumiesz... Taka jest prawda, nigdy niczego nie rozumiałeś i to się nie zmieni- wstała i zaczęła dopakowywać ostatnie rzeczy do jednej z walizek.
- Nigdy nie zrozumiesz co czuję. Jesteś tylko jednym z wielu chłopaków, którym sława dała wszystko!- obydwoje staliśmy, nie potrafiąc spojrzeć sobie w oczy pełne gniewu i rozpaczy. Nie sądziłem, że przyjazd tutaj przyniesie tyle emocji i nerwów.
- Naprawdę masz o mnie tylko takie zdanie? A czego Tobie brakuje? Ja przynajmniej zapracowałem na to wszystko sam!- poniosło mnie i dopiero po chwili to pojąłem.
- Rozejrzyj się! Jestem sama. Sama w tym ogromnym domu. Sama w życiu... To ma być szczęście? Wyjeżdżam właśnie po to, żeby sama na siebie pracować- zaczęła zamykać walizkę ale nie mogłem jej na to pozwolić. Odciągnąłem ją od bagażu i przyparłem do szklanego okna, z którego rozpościerał się widok na piękny ogród i podświetlany basen. Nigdy nie pytałem jej co czuje, nie zauważyłem znaków, jakie mi dawała. Zawsze sądziłem, że bogata matka zapewniła jej wszystko. Dopiero w tej chwili pojąłem jak wiele nas łączy... Jaką samotność musiała czuć przez te wszystkie miesiące...
Kciukiem otarłem łzy, które powoli spływały po jej policzkach. Uniosła wzrok i spojrzała w moje oczy. Ująłem jej twarz w dłonie i coraz bardziej zbliżałem swoje usta do jej twarzy. Ten pocałunek nie wydawał mi się niczym poważnym lecz potrzebowałem go by móc dalej funkcjonować w normalny sposób. Przecież przyjaciele czasem też się całują, prawda? Odpowiedź była jednoznaczna, jednak ją pominąłem. W mojej głowie krążyło mnóstwo myśli. Niektóre mówiły: ''całuj, całuj'', inne zaś mniej przyjemne rzeczy. Nie myśląc o konsekwencjach swojego czynu posłuchałem głosu serca i złożyłem pocałunek na malinowych ustach Kate. Dziewczyna westchnęła z rozkoszy, pogłębiając nasz pocałunek. Pragnąłem jej coraz bardziej, ale po chwili brunetka mnie odepchnęła.
- Idź już- szepnęła, odwracając się do mnie plecami. Stałem jak zamurowany i nie wiedziałem co zrobić.
- Tak po prostu mam wyjść?- poczułem się wykorzystany.
- Tak samo jak tutaj wszedłeś- odpowiedziała, a ja zaśmiałem się pod nosem i próbowałem opanować emocje.
-Nie wyjeżdżaj. Nie rób tego dla mnie, ale dla Han. Ona teraz będzie potrzebować naszej pomocy- chwyciłem się ostatniej deski ratunku. Odwróciłem się i szybko opuściłem dom dziewczyny.



-Hannah-

Stanęłam przed znanymi mi doskonale, drewnianymi drzwiami i najwyraźniej zmęczona przebywaniem ze samą sobą przeklęłam pod nosem. Klucze zaginęły gdzieś na dnie mojej torebki i za żadną cenę nie pozwoliły mi się odnaleźć. Czasami miałam wrażenie, że wszystko sprzymierza się przeciwko mnie. Jakaś fala niepowodzeń, która spotyka moją osobę w najmniej oczekiwanym momencie. Ktoś tam u góry miał niezłe przedstawienie. Po krótkiej chwili bezczynności znów spróbowałam ich poszukać. Tym razem udało się bez najmniejszych komplikacji. Przekręciłam jeden ze złotych kluczy i weszłam do pustego mieszkania. Czasem do mojej głowy przychodziła fala refleksji i dzisiaj znów nastała taka chwila. Opadłam na miękką kanapę i wpatrywałam się w ciemność, panującą we wnętrzu. Zastanawiałam się dlaczego wpuściłam Harry'ego do mojego życia, wpuściłam go do mojego mieszkania, a co najważniejsze- do mojego serca. Co takiego ten chłopak miał w sobie, że nim zawładnął? Nie pojmowałam układów jakie panowały w całym tym świecie show-biznesu. Wiele spraw nie byłam w stanie zrozumieć, ale jego zachowanie było dla mnie chyba najtrudniejszą układanką. Bałam się, że pomylę puzzle. Może jakieś kawałki już dawno gdzieś zaginęły i nasz związek był skazany na porażkę? Czułam mocne ukłucie w sercu, kiedy pomyślałam, że nigdy nie będę dla niego ważna. Nigdy nie będę czuła się przy nim bezpieczna, a co najważniejsze- kochana...
Brak połączeń od zielonookiego spowodował, że do moich oczu napłynęły łzy. Sama nie mogłam zadzwonić, kilkakrotnie wpatrywałam się w ekran telefonu, na którym widniał jego numer. Wystarczyło wybrać zieloną słuchawkę, jednak to wcale nie było takie proste. Wyłączyłam telefon i ruszyłam w kierunku łazienki. Przebrałam się w spodnie od piżamy i bluzę Liam'a. Pachniała nim, pachniała jego słodyczą i bezpieczeństwem, które gwarantowała mi przyjaźń z tym chłopakiem. Wsunęłam się pod cieplutką kołderkę lecz mimo usilnych starań sen za żadną cenę nie chciał przyjść. Zamiast niego pojawiły się gorzkie łzy. Sama nie wiem czy płacz jakoś mi pomagał, ale był jedyną rozrywką, na jaką mogłam sobie w tej chwili pozwolić... Noc wydawała się nie mieć końca. Po kilku godzinach nareszcie zasnęłam, modląc się o lepsze jutro...


-Harry-

Bardzo, ale to bardzo powoli otwierałem oczy. Zobaczyłem rozmazaną kobiecą sylwetkę, pochylającą się nade mną. Po krótkiej chwili usłyszałem ostry głos i mocne szarpnięcie. Brunetka zabrała mi koc, który mnie otulał i bez jakichkolwiek wyrzutów sumienia zaczęła krzyczeć wprost do mojego ucha.
- Nasz królewicz się obudził!- wykonywała energiczne ruchy tuż nad moją głową.
- Gemma?- zapytałem, podnosząc się do pozycji siedzącej. Ból głowy sprawiał, że nie potrafiłem logicznie rozumować. Nieudolnie się przeciągnąłem. Wszystkie kości bolały mnie równie mocno.
- Co ja tu robię?- mieszkanie, w którym się znalazłem nie przypominało tego, w którym zwykle się budziłem.
- Rozrabiasz mój drogi, rozrabiasz...- siostra przyglądała mi się z zawiedzioną miną. Usiadła na fotelu obok i najwyraźniej czekała na jakieś wyjaśnienia z mojej strony.
- Ymm...- wydukałem. Przeszukiwałem wszystkie wczorajsze wydarzenia, które udało mi się zakodować, ale nie znalazłem nic. Jedna wielka pustka...
- Przywiózł Cię tu jakiś chłopak. Mówił, że jest barmanem i nieźle wczoraj zabalowałeś- skrzywiła się, a ja podrapałem po głowie. Tak, coś takiego chyba naprawdę miało miejsce...
- Masz szczęście, że mama akurat wyjechała... Gdyby zobaczyła Cię w takim stanie...
- Nie kończ- poprosiłem cicho. Schowałem twarz w dłonie i starałem się ułożyć sobie wszystko w głowie.
- Powiesz mi tylko dlaczego?- usiadła obok i pogładziła mnie po plecach. Czułem jej troskę, ale nie mogłem powiedzieć jej całej prawdy. Nikomu nie mogłem powiedzieć. Czułem się z tym źle, ale tak po prostu musiało być. Nie mogłem pozwolić, żeby przyjaciele mnie znienawidzili. Nie mogłem doprowadzić do rozpadu naszego zespołu... Nawet jeśli ceną za to miałaby być utrata kogoś kto sprawiał, że mógłbym każdego dnia budzić się z uśmiechem na ustach. Kogoś kogo kochałem całym sercem, ale nie potrafiłem tego okazać. Kogoś kto czynił świat lepszym i był nieświadomy, że w każdej chwili jego własny świat może legnąć w gruzach przez takiego dupka jak ja...




Taki rozdział z okazji 30000 wejść na mojego bloga! Dziękuję bardzo mocno! Gdybym mogła to wyściskałabym Was wszystkie! ;D Jak tam mija weekend? Ja mam ferie i dopiero co z nart wróciłam. Nie połamałam się, było tylko kilka zderzeń ze snowboardzistami! Mrauu... Wcale nie celowych!!!
Wypiłam przed chwilą już trzecią kawę i dokończyłam ten rozdział, który mi się nie podoba. Wiem, że były lepsze, no ale brak weny pozwolił mi tylko na takie coś ://
Napisałam go dla mojej kochanej Kamilci, która wspiera mnie cały czas duchowo! Dziękuję stokrotko za wszystkie nasze rozmowy :P Liczę na to, że kiedyś zobaczę Cię na żywo i ucałuję! :**
To chyba wszystko co chciałam Wam powiedzieć. Bawcie się, lepcie bałwany, jeździjcie na sankach, szalejcie na zakupach, uśmiechajcie się często i komentujcie!
Bardzo duże buziaki ode mnie! Kocham Was mocno! ;**





sobota, 2 lutego 2013

Rozdział trzydziesty czwarty




 - Han -

- Naprawdę Liam?- zapytałam chłopaka, który uroczo się do mnie uśmiechał. Znajdowaliśmy się w kameralnej sali kinowej, która zdecydowanie różniła się wielkością od obowiązujących norm. Mały ekran, zaledwie kilka rzędów foteli przygotowanych z myślą o wygodzie siedzącego i na samej górze kanapa z różnokolorowymi poduszkami.
- Mówiłaś, że chcesz coś pooglądać. A chyba sama przyznasz, że to miejsce się do tego nadaje- jego oczy błyszczały. Mogłam to dostrzec pomimo małego oświetlenia.
- Chyba nigdy nie przestaniesz mnie zaskakiwać- uśmiechnęłam się.

 
 - Harreh -

 Wpatrywałem się w płynne ruchy barmana, który przygotowywał dla mnie drinka. Robił to z taką lekkością. Podrzucał, obracał, nalewał... Gdyby można było opanować tak swoje życie... Chociaż wtedy ono straciło by swój sens, jakąś wyjątkową cząstkę, która sprawia, że jest wyjątkowe. Że mimo iż czasem mamy wszystkiego dość wierzymy w to, że wszystko się ułoży. Życie jest jak książka. To od nas zależy czy chcemy zajrzeć do środka i wziąć czynny udział w życiu bohaterów... Gdybyśmy znali zakończenie nic nie byłoby już takie samo. Żaden uśmiech, najdrobniejszy gest. To tak naprawdę my trzymamy stery naszego życia. Od nas zależy, czy zakończenie będzie szczęśliwe, czy też nie...
- Ciężki dzień?- mężczyzna w białej, dopasowanej koszuli podsunął mi pod nos szklankę z alkoholem.
- Mało powiedziane- wysiliłem się na ledwo dostrzegalny uśmiech i zamoczyłem usta w trunku.
- Jak ma na imię?- zapytał pospiesznie wycierając lśniący blat. Niemal mogłem się w nim przejrzeć. Gdyby Zayn był tu ze mną cieszyłby się jak dziecko. Poprawiłem się na krześle i spojrzałem na jego twarz. Nie wyrażała obojętności. Wręcz przeciwnie, poczułem potrzebę rozmowy z kimś takim jak on. Kimś kto nie oceni mnie natychmiast, kimś kto mnie nie zna...
- Hannah- wydusiłem, a on spoglądając w moją stronę zajął się sporządzaniem kolejnej dawki napoju specjalnie dla mnie.
- To musi być naprawdę wyjątkowa, skoro z jej powodu Harry Styles topi swoje smutki w alkoholu...
- Wyjątkowa- powtórzyłem jego słowa, co ani trochę nie poprawiło mojego samopoczucia. Czułem się jak największy dupek, że zostawiłem ją w takim momencie, właśnie wtedy kiedy mnie potrzebowała.
- Jeśli to ma znaleźć się w jutrzejszej prasie to powinieneś iść już zanieść im tę jakże cenną informację- rzuciłem po czym spojrzałem na zegarek. Mimo dużego skupienia nie byłem w stanie odczytać godziny.
- 20:50- szepnął- Nie martw się. To zostanie między nami. Rozumiem Cię doskonale. Sam niedawno przechodziłem przez coś takiego...
- Skąd wiesz przez co przechodzę?
- Sprawa jest prosta.  Jest wieczór, a ty siedzisz tutaj ze mną i pijesz czwartego drinka... Równie dobrze mógłbyś być teraz z nią. Jeżeli cokolwiek do niej czujesz to jestem pewien, że nie umiesz przestać myśleć o jej zapachu i pocałunkach- szatyn mówił całkiem do rzeczy. Albo tak znał się na ludziach i pomylił zawody, albo po prostu zgadywał. Obstawiał bym raczej to drugie, bo czy człowiek, z którym znam się od jakiegoś kwadransa może tyle o mnie wiedzieć? Szczerze w to wątpię...
- Byłeś kiedyś w sytuacji bez wyjścia?- obracałem w palcach szklankę, której zawartość malała w zawrotnym tempie.
- Zawsze są jakieś wyjścia. Choć to nie znaczy, że jakiekolwiek jest dobre- powiedział.
- Dokładnie...- stwierdziłem.


- Hannah -

- To co wybierasz?- wskazał na płyty. Przeglądałam je już od dłuższego czasu, więc odpowiedź nasuwała się natychmiastowo.
- To- w palcach obracałam pewną kasetę.
- Nie, tylko nie to- uśmiechnął się błagalnie i sięgnął by mi ją odebrać.
- Proszę- zrobiłam minę szczeniaczka, ale nigdy nie wychodziło mi to tak dobrze jak jemu.
- Bardzo ładnie proszę- szepnęłam mu do ucha i pocałowałam w policzek. Mimowolnie znalazł się na przegranej pozycji.
- Dobra. Ale to nagranie nigdy nie ujrzy światła dziennego- przytaknęłam i uradowana usadowiłam się na kanapie. Chłopak zaśmiał się cicho i po chwili dołączył do mnie.
Na ekranie pojawiły się pierwsze zdjęcia. Byli na nich, jak mniemam rodzice bruneta i jego siostry, mały Liaś z kolegami i rodziną. Dostrzegłam także małego chłopaczka, który bardzo przypominał mi Josha. Liam potwierdził, że przyjaźnią się od dziecka. Chodzili razem do szkoły w Wolverhampton i ich przyjaźń przetrwała do dnia dzisiejszego. Kolejne zdjęcia i filmy coraz bardziej utwierdzały mnie w przekonaniu, że malutki, jak i duży Liam są tak samo kochani. Jego rodzina sprawiała wrażenie ciepłej i kochającej. Gdy pokaz slajdów i filmów się zakończył uniosłam głowę z kolan chłopaka, na których była umieszczona i spojrzałam w jego oczy, które zeszkliły się pod naporem silnych emocji. Doskonale go rozumiałam. Od mojej rodziny, znajomych i kraju dzieliły mnie tysiące kilometrów. Ogromny dystans, który teraz dawał o sobie znaki. Może ponowny widok James'a spowodował nagłą falę dawnych wspomnień. Niemal czułam teraz zapach szarlotki babci, która krzątała się niespokojnie w kuchni obserwując wynik swoich starań. Za niedługo znowu ją zobaczę. Przytulę do niej, poczuje zapach kwiatowych perfum... Ona zawsze była, jest i będzie bliska memu sercu. To wprawdzie ona wychowała mnie na taką osobę. To z nią spędzałam bardzo dużo czasu, gdy rodzice nie mogli mi go poświęcić.
- Wiem co czujesz- pocałowałam jego policzek i zabierając wszystkie swoje rzeczy ruszyliśmy w kierunku powrotnym. Na dworze panowała magiczna atmosfera. Uliczki pokryte były cieniutką warstwą białego puchu. Ten widok wręcz zmuszał do uśmiechu. Pozwoliłam żeby mój zamyślony towarzysz wyprzedził mnie o kilka kroków. Zebrałam śnieg dłońmi i z satysfakcją ulepiłam śnieżkę. Chłopak się odwrócił, a ja wykorzystując moment celnie rzuciłam w jego stronę.
- Osz ty!- krzyknął zdziwiony i wziął mnie na ręce.
- Liam puść!- krzyknęłam śmiejąc się w niebogłosy.
- Kara musi być- zaśmiał się.
- To chyba dla Ciebie... Jutro nie będziesz umiał się ruszać- wystawiłam język.
- W takim razie, liczę na jakiś masaż- postawił mnie na ziemi i kiedy straciłam czujność zrewanżował się wkładając śnieżkę za moją koszulkę. Przez ciało przeszedł dreszcz a buzia otwarła się jak na zawołanie.
- Teraz to ty się doigrałeś- zaczęliśmy naszą bitwę. Jedynym jej świadkiem był przepiękny księżyc, układający się już do snu...


- To był naprawdę długi dzień- dochodziliśmy już prawie do celu.
- Masz rację- odparłam wypuszczając powietrze. Widok fotoreporterów pod wejściem do domu wzbudził we mnie złość. Spojrzałam w tamtą stronę. Byliśmy dostatecznie daleko, żeby wymyślić plan działania.
- Tylko nie oni...- westchnął brunet, przyglądając się grupce mężczyzn. Widać było znużenie malujące się na twarzy chłopaka.
- Czy oni nie rozumieją, że mamy prawo do prywatności?!- kontynuował.
- Uspokój się Liam. To nic nie da- uśmiechnęłam się delikatnie skubiąc rąbek jego koszuli.
- Idź tędy. Nie zauważą Cię- wskazałam mu boczną uliczkę. Odjedziesz swoim samochodem- przetarłam zmęczone oczy.
- A ty?- zawahał się.
- Ja sobie poradzę. Zrobiłeś już dla mnie dzisiaj wystarczająco dużo, dziękuję.
- Spędzenie tego czasu z Tobą było przyjemnością, ale... Nie rób nic głupiego Han- uśmiechnął się przyjacielsko. Kiwnęłam potwierdzająco głową, przytuliłam i odeszłam od niego. Po chwili odwróciłam się. Stał w tym samym miejscu, w tej samej pozycji, z tym samym uśmiechem...
- Gdyby Harry się odezwał...- zaczęłam niepewnie.
- Dam znać- zapewnił.

Wzięłam głęboki oddech i szybko starałam się ominąć ludzi z aparatami. Niestety na marne. Ich krzyki odbijały się w mojej głowie, której ból tak samo jak oni- nie dawał za wygraną. Flesze i lampy błyskały, sprawiając, że mrużyłam oczy. Nie byłam przyzwyczajona do tego rodzaju sytuacji.
- Przepraszam- syknęłam nerwowo odszukując drzwi do budynku. Zatrzymał mnie jednak tęgi mężczyzna, którego celem było zrobienie tych cholernych zdjęć.
- Mógłby się pan przesunąć?- starałam się załatwić wszystko grzecznie.
- Lala chce przejść ludzie- zaśmiał się głośno- To tylko kilka fotek mała. Potem dajemy ci spokój- odpowiedział, a jego zadziorny uśmieszek niezmiernie mnie zdenerwował.
- Nie będzie żadnych zdjęć, jasne?!- krzyknęłam pchając go do tyłu. Podbiegłam do drzwi i weszłam do środka. Tutaj byłam już bezpieczna. Cisza wypełniała cały korytarz. Właśnie tego było mi trzeba...
Świętego spokoju i czasu na poukładanie sobie pewnych spraw...






Hello girls! ; ) Jak ja się za Wami stęskniłam! I jak tam minęła sobota? Ja właśnie wróciłam z teatru. Byłam na koncercie, który troszkę umilił mi czas. Czy tylko dla mnie ten tydzień był tak okropny? Jednym słowem: kłopoty, duże kłopoty..
To dlatego rozdział pojawił się dopiero dzisiaj ;/ Ale mam też dobre wiadomości...
Pierwsza: wygrałam pewien konkurs z geografii, co naprawdę mnie cieszy! Druga: 11 lutego zaczynam ferie! Będę miała czas na napisanie rozdziału i skomentowanie waszych opowiadań, ponieważ ostatnio nie miałam czasu :( Wybaczcie! Co prawda wyjeżdżam na narty, ale damy radę! No i trzecia! Zdjęcia zrobione przez moją przyjaciółkę, na których jestem idą na pewną marcową wystawę! Jestem z siebie dumna. To dla mnie wielkie wyróżnienie wisieć tam :P Hahha...
Wczoraj były urodziny Hazzy! Naturalnie świętowałam należycie ; ) Niejednokrotnie wznosiłyśmy toasty za naszego loczka. Życzę mu, żeby pozostał sobą. Tym wrażliwym chłopakiem, który pracował kiedyś w piekarni. Tym, za którym szaleją miliony dziewczyn na całym świecie. By znalazł kiedyś kogoś, z kim będzie naprawdę szczęśliwy i będzie mógł każdego dnia czarować tą szczęściarę swoim nieziemskim uśmiechem. By nadal sprawiał swoim seksownym, ochrypniętym głosem, że przechodzą mnie przyjemne dreszcze... Mam nadzieję, że jego iskierki w tych zielonych oczach nigdy nie przestaną mnie urzekać. A teraz co do rozdziału... Jak myślicie co Harry zrobi? A Liam i Han? Co sądzicie o ich przyjaźni? Piszcie kotki! Idę wziąć długą, gorącą kąpiel! xoxo :**
  




niedziela, 13 stycznia 2013

Rozdział trzydziesty trzeci


Nowy bohater: James Gray



Przytuliłem mocno blondynkę, która głośno szlochała. Serce bolało mnie widząc jej cierpienie. Nie umiałem zrozumieć dlaczego Harry tak się zachowuje... Pieprzony Styles. Czy on nie rozumie, że jeśli będzie tak postępować to ją straci? Straci kogoś tak wspaniałego jak ona... Przez głowę przeszło mi nawet, że zrobił to specjalnie, ale szybko odrzuciłem taką możliwość. Wziąłem dziewczynę na ręce. Nie miałem z tym najmniejszego problemu, ponieważ była bardzo szczupła. Ostatnio dużo schudła i uważam, że powinna zacząć znacznie więcej jeść. Ta mizerna dziewczyna dba o nas jak mało kto. Teraz nadszedł odpowiedni czas byśmy to my zadbali o nią. Powinniśmy postarać się by znów wrócił jej dawny uśmiech, jej chęć do zmieniania świata na lepsze...
Nie protestowała, widocznie nawet nie miała siły. Jej powieki stawały się coraz cięższe, ale próbowała zachować świadomość i uśmiechnęła się do mnie delikatnie. Kosmyki złocistych włosów opadały niesfornie na jej bladą twarz, odzyskując powoli swoją delikatnie pokręconą strukturę. Deszcz nie dawał za wygraną. W momentach kiedy błyskawice przecinały niebo, kurczowo ściskała moją rękę, przytulając się mocniej, tak że mogłem poczuć bicie jej serca. Mokra, granatowa sukienka pod kolor oczu dziewczyny przyległa do jej ciała, delikatnie ukazując jej idealną sylwetkę. Skarciłem się w myślach myśląc o niej w ten sposób i ostrożnie postawiłem na ziemi, otwierając jednocześnie drzwi. Weszliśmy do ciepłego pomieszczenia, w którym siedzieli nasi przyjaciele. Niebieskooka posyłając wszystkim tylko przepraszające spojrzenie nalała sobie wody mineralnej do szklanki i sącząc ją zamknęła się w swoim pokoju.
- Czy ktoś może mi wytłumaczyć co Harry wyprawia?- odezwała się Car, a Zayn objął ją ramieniem.
- Obawiam się, że żadne z nas nie jest w stanie odpowiedzieć na to pytanie...- mulat uśmiechnął się do mnie co dało mi chwilową ulgę.
- Chodź Li, dam ci ręcznik- dziewczyna wstała i ciągnąc mnie za rękę skierowała się w stronę łazienki.
- Dziękuję, że chociaż Wy jesteście przy niej- podała mi ręcznik w kolorze czerwonego wina i przytuliła.
- Nie ma sprawy- odwzajemniłem uścisk.
- Słuchaj Liam... Ona teraz nas potrzebuje, nie możemy zawieść jej zaufania. Już i tak była silna, podniosła się po upadku. Nie wiem czy da radę to powtórzyć- jej głos się załamał.
- Co masz na myśli?- uniosłem wzrok i spojrzałem dziewczynie w oczy.
- Jeśli James się pojawił, to napewno będzie chciał się z nią spotkać...
- Myślisz, że Hannah się zgodzi?- zapytałem z przejęciem po czym usiadłem na krześle wycierając mokre włosy ręcznikiem.
- Sama nie wiem, ale znasz ją. Myślę, że będzie chciała zamknąć tą sprawę i wyjaśnić sobie z nim wszystko...- zagryzła wargę oczekując jak zareaguję.
- Może z nią pogadam?- zgodziła się, więc zapukałem do drzwi pokoju Han. Usłyszałem tylko ciche proszę i uchyliłem drzwi. Blondynka wyjrzała ze swojej łazienki. Ciało miała owinięte ręcznikiem. Widocznie brała kąpiel. Poczułem, że na moich policzkach pojawiają się rumieńce. Błagałem w myślach żeby ich nie dostrzegła.
- Może zajrzę później?- zaproponowałem odrobinę zmieszany.
- Daj mi tylko pięć minut- powiedziała wskazując żebym usiadł po czym znów zniknęła w małym pomieszczeniu. W tym czasie poszedłem do kuchni w celu wzięcia czegoś do jedzenia dla niej.
- Dasz to Han?- Niall uśmiechnął się, podając mi talerz z kanapkami.
- Też właśnie o tym pomyślałem... Nie wygląda najlepiej- blado się uśmiechnąłem po czym wyciągnąłem rękę, przejmując talerz od blondyna.
- Przypilnuj żeby zjadła- pokiwał palcem ze śmiechem na twarzy, ale w jakimś stopniu w jego oczach dostrzegłem żal. Może się myliłem, ale jestem pewien, że nie był do końca sobą. Dzisiejszy dzień nie był łatwy dla żadnego z nas, a te wszystkie informacje, które nam wyznała spadły jak grom z jasnego nieba...
- Słuchaj Liam my już pojedziemy...- odezwał się Louis, który chyba pierwszy raz od dłuższego czasu nie miał ochoty na jakiekolwiek żarty. Był równie przygnębiony jak my wszyscy- Chyba musimy dać jej trochę czasu- dokończył po czym przytulił mnie klepiąc po plecach.
- Zaopiekuj się nią. Ona Cię teraz potrzebuje- szepnął mi do ucha Niall na co przytaknąłem. Car pożegnała się z każdym zaczynając od blondyna, a ja nie zważając na to powędrowałem z powrotem do pokoju przyjaciółki. Siedziała na łóżku z podkulonymi nogami.
Uśmiechnąłem się widząc, że ma na sobie moją bluzę, która na niej wyglądała na dość szeroką.
- Niall przesyła Ci kanapki- położyłem talerz  z jedzeniem na stolik. Dostrzegłem delikatny uśmiech na jej zmartwionej twarzy. Wstała i stanęła przede mną, spoglądając w moje oczy.
- Liam, co ja robię nie tak?- rękawem otarła łzę, która powoli wędrowała po jej gładkim policzku. Nie miała nad nią żadnej władzy, kontroli i chyba to najbardziej powodowało rozdrażnienie malujące się na twarzy dziewczyny. Stałem jak zamurowany po raz kolejny tonąc w głębi jej oczu.
- Nie mogę przy sobie zatrzymać osób, na których najbardziej mi zależy- wyszeptała spuszczając wzrok.
- Nie mów nic tylko mnie przytul- przyłożyła palec do moich ust jakby wiedząc, że nie mam odpowiedzi. Westchnęła głośno, a ja kolejny raz zbliżyłem się do niej i wziąłem w swoje ramiona. Pogładziłem jej wilgotne włosy i wsłuchiwałem się w dźwięk jej oddechu, który był niczym melodia dla mojego serca...



Potrzebowałam poczucia bezpieczeństwa i bliskości, którą w tej chwili mógł zapewnić mi Liam. Co ja bym zrobiła gdyby i on zniknął, gdybym i jego straciła...
Stanęłam przy oknie i wpatrywałam się w widok tętniącego nocnym życiem miasta, który miał w sobie coś magicznego, pociągającego...
- Co powiesz na spacer?- uśmiechnęłam się, czując, że brunet stoi tuż za mną.
- Zawsze i wszędzie- szepnął po czym podał mi rękę- Ale najpierw jesz te kanapki- wskazał palcem na talerz z kanapkami przygotowanymi przez kochanego Nialla.
- Dobra, niech ci będzie- ugryzłam kawałek chleba z szynką, sałatą i pomidorem- Zadowolony?
- Nie mówi się z pełną buzią księżniczko- powiedział z uśmiechem, na co ja przewróciłam oczami i  narzuciłam na siebie lekką kurtkę.
- Idziesz gdzieś?- zapytałam Caroline na co jej oczy błysnęły.
- Rozumiem. Lucas- posłałam jej oczko i przytuliłam.
- Ale widzę, że masz towarzystwo, więc chyba nie muszę się martwić, prawda?- dała buziaka w policzek Liamowi po czym zaczęła się szykować.
- Baw się dobrze- zawołał do niej chłopak przepuszczając mnie w drzwiach.

Pozwoliłam odpocząć zmęczonym od dzisiejszej dużej ilości wylanych łez oczom i na chwilę je zamknęłam. Zaciągnęłam się świeżym powietrzem. Takie spacery wiele mi dawały, to był mój czas na przemyślenie sobie wszystkiego, istna ucieczka od rzeczywistości. Być może faktycznie groziło mi jakieś niebezpieczeństwo, ale nie to teraz zaprzątało moją głowę. James wrócił. Nie wiem jak mnie znalazł, skąd się wziął i czego ode mnie chce. Tyle razy błagałam by się pojawił, by dane nam było jeszcze raz porozmawiać, wyjaśnić sobie wszystko. Wyobrażałam sobie jak daje mu siarczysty policzek i mimo, że on w żadnym stopniu nie czuje się winny odczuwa jakiś stopień bólu... Dokładnie tak jak ja... Los nie był dla niego pobłażliwy i w żadnym stopniu nie ułatwiał mu nigdy funkcjonowania. Mimo to chłopak nigdy się nie poddawał, zawsze miał na twarzy uśmiech, którym zarażał wszystkich dookoła. To mnie w nim urzekło... Niestety to wszystko w końcu go przerosło. Dotychczas nie myślałam, że jeszcze kiedyś się spotkamy, że jeszcze raz będę mogła spojrzeć mu w oczy i wyczytać z nich wszystko co chciałam wiedzieć...
- Naprawdę myślałaś, że Cię zostawimy po tym jak nam o wszystkim powiedziałaś?- Liam przerwał panującą dotychczas ciszę, która nie była ani trochę krępująca.
- Miałam już do tego nie wracać, zamknąć ten rozdział i rozpocząć coś nowego... Ale uznałam, że postępuję nie w porządku, w końcu jesteśmy przyjaciółmi- uśmiechnęłam się szczerze. Moja odpowiedź chyba go usatysfakcjonowała, ponieważ twarz chłopaka przyozdobił uśmiech.
Coraz mniej samochodów pojawiało się na ulicach. Ludzie omijali nas pospiesznie. Czasem trącali i szeptali cicho słowa przeprosin. Czy tak wygląda całe nasze życie? Nieustanny pośpiech, stawianie jednego kroku naprzód, a potem cofanie się o trzy... Po co wybiegać w przyszłość? Należy cieszyć się chwilą, radować tym co nas spotkało, celebrować każdą z chwil. Dokładnie w tej chwili staram się uśmiechać i wychodzi mi to całkiem nieźle... Jeśli chodzi o Harry'ego to staram się o nim nie myśleć. Za bardzo zabolało mnie jego zachowanie. Brakuje mi jego głosu w słuchawce telefonu, który kołysze mnie do snu i tych słodkich dołeczków, które pojawiają się zawsze gdy się uśmiecha.
Spacerujemy razem z Li ciesząc się swoim towarzystwem. Śmiejemy się, żartujemy i cieszymy z obecnej chwili, którą obdarował nas sam łaskawy Bóg.
- Popatrz, spadająca gwiazda!- wskazałam palcem na świecący ślad, jaki pozostawił po sobie przemierzający niebo meteor.
- Gdzie?- chłopak się zdziwił, a ja przesunęłam jego brodę w odpowiednim kierunku. Chyba dostrzegł to zjawisko bo jego usta wygięły się w uśmiechu. Schowałam swoje dłonie w jego i razem spoglądaliśmy w niebo.
- Pomyśl życzenie-powiedział, a ja przymknęłam powieki.
- Już?- zapytał śmiejąc się.
- Już- uśmiechnęłam się i także otwarłam oczy, które doznały szoku. Musiałam mocniej chwycić rękę chłopaka.
- Poprosiłeś o śnieg?- zapytałam wystawiając język, na który spadały pojedyncze płatki białego puchu.
- Życzeń się nie zdradza- uśmiechnął się.
- To niemożliwe- zaśmiałam się głośno, a Liam obrócił mnie dookoła, jak w tańcu. Cieszyłam się jak dziecko, w końcu śnieg w październiku był swoistego rodzaju niespodzianką.
- Wszystko jest możliwe- odgarnął z mojej twarzy kosmyk włosów, na którym znajdowały się białe płatki, lepiącego śniegu. Spojrzałam w jego hipnotyzujące, brązowe tęczówki i uśmiechnęłam się delikatnie.
- A czy możliwe jest dzisiaj obejrzenie wspólnie z Liamem Paynem jakiegoś filmu?- uniosłam brwi.
- Nie znam żadnego Liam'a- zrobił śmieszną minę.
- Wysoki brunet, muszę przyznać, że wspaniale śpiewa. Dalej nic?- zaśmiał się pod nosem.
- Czy ja wiem... Jest chociaż przystojny?- przygryzł zębami dolną wargę co wzbudziło we mnie dość skrajne emocje, które starałam się zamaskować. Jak diabli- pomyślałam. Przez krótką chwilę stałam jak słup soli i wpatrywałam się w sposób, w jaki jego czerwone, spierzchnięte usta układają się do uśmiechu.
- Owszem. Miły, troskliwy, wrażliwy... Wspaniały przyjaciel. Żałuj, że go nie znasz- uniosłam się na palcach i szepnęłam mu do ucha. Nie należałam do niskich osób, ale mimo to chłopak był ode mnie odrobinę wyższy.
- Chodź- jego uśmiech sprawiał mi radość. Szliśmy żwirową alejką rozmawiając na różne tematy i śmiejąc się. Chłopak wykonał tylko jeden tajemniczy telefon, w którym poprosił swojego rozmówcę, aby ten poczekał na nas w jakimś miejscu. Ten najwidoczniej się zgodził, ponieważ Daddy z ulgą schował urządzenie do kieszeni i już w pełni się rozluźnił. Zaczęliśmy śpiewać razem piosenki, czas szybko przeleciał i tak znaleźliśmy się pod małym, żółtym budynkiem. Weszliśmy do środka i od razu przywitał nas jak mniemam jeden z przyjaciół Liasia.
- Cześć stary- powiedział nieznajomy i przybił sobie z brunetem coś w rodzaju piątki.
- A kogo my tu mamy?- spojrzał przyjaźnie w moją stronę i obdarował mnie uśmiechem. Pochwycił moją dłoń i delikatnie musnął ją ustami.
- Jestem Josh, a ty pewnie Han?- zapytał blondyn. Miał zielone oczy. Prawie tak ładne jak Harry... Prawie robi wielką różnicę... Tęskniłam za nimi, a jednocześnie nie miałam ochoty na razie w nie spoglądać...
O ironio!!!
- Tak. Widzę, że już nie muszę się przedstawiać- uśmiechnęłam się do niego. Wydawał się być bardzo sympatyczny. No i jakby nie patrzeć był też przystojny...
 - Nie ma takiej potrzeby. Chłopaki chwalą się Tobą przy każdej możliwej okazji. Teraz się nie dziwię- zmierzył mnie wzrokiem, za co dostał z łokcia w brzuch od mojego przyjaciela.
- Ty się nie rozkręcaj Josh- wydukał Liam na co wszyscy się zaśmialiśmy.
- Wiem, dziewczyna Harry'ego- podniósł ręce na swoją obronę- Powiedziałem coś nie tak?- chyba dostrzegł, że zarówno moja twarz jak i Liam'a przybrała poważny wyraz.
- Wszystko w porządku- zapewniłam i kątem oka dostrzegłam, że Liam'a ta sprawa z loczkiem też gryzie... Przejechał dłonią po swoich włosach. Wyjątkowo lubiłam gdy to robił.
- No nic. Na mnie pora. Liam poradzicie sobie?- rzucił pęk kluczy w stronę Payne'a.
- Pewnie- Li schował wszystkie te klucze do kieszeni i pożegnał się z Joshem.
- Miło było Cię poznać- Josh przytulił mnie mocno i potarł rękami moje plecy. Moje ciało momentalnie się rozgrzało.
- Ciebie również. Do zobaczenia!- pomachałam do wychodzącego pośpiesznie blondyna, a on wykonał ten sam gest.
- Co my tutaj robimy?- próbowałam odszukać wzrokiem mojego towarzysza. Lampy wiszące na suficie nie ułatwiały mi tego zadania, gdyż dostarczały zdecydowanie za małą ilość światła.
- Tutaj jestem- usłyszałam głos bruneta tuż obok i zapobiegawczo chwyciłam jego dłoń. On utwierdził uścisk co spowodowało chwilowy uśmieszek na mojej zmęczonej twarzy.
- Zaraz zobaczysz, ale zamknij oczy- jego głos rozchodził się echem wśród ciemności.
- I bez tego nic nie widzę- zaśmiałam się i ostrożnie stawiałam kroki, pokonując wszystkie przeszkody.
- Uwaga, schodki- ostrzegł mnie chłopak. Jedyną wskazówką, która prowadziła mnie do celu były delikatne perfumy Liam'a, które całkowicie wypełniały moje nozdrza.
- Możesz już otworzyć...







Czyżby Niallerek był zazdrosny? Spotykamy się w 2013! Po mojej małej nieobecności... Oby ten rok był lepszy i dla Was i dla mnie! Wiele ostatnio się u mnie wydarzyło, ale streszczam się bo padam z nóg. Ten rozdział napisałam przed chwilą, więc nie miejcie mi za złe jeśli znajdą się jakieś błędy... Nie mam siły sprawdzać... Calutki dzisiejszy dzień zbierałam pieniądze jako wolontariuszka WOŚP-u ; ) Jestem z siebie dumna, ponieważ nazbierałam dość pokaźną sumkę, która przecież idzie na szczytne cele :P Tak trzymać... W szkole sprawy troszkę poukładane... Rozpoczynamy nowe półrocze z czystym kontem. Moja średnia na półrocze wynosi 4,8, więc nie jest źle ; ) Nie wiem kiedy kolejny rozdział, ponieważ doba liczy tylko 24 godziny i uwierzcie, że żadnej z nich nie marnuję ; ) A na swoje ferie muszę niestety jeszcze trochę poczekać... No i spóźnione życzenia dla naszego kochanego Zayn'a! Wczoraj oczywiście świętowałam należycie jego dwudzieste urodziny! Jak szaleć to szaleć :D Niech po prostu zawsze pozostanie sobą. Tym, który krzyczy Vas happenin?!, tym który odprawia jakieś dzikie tańce... Po prostu naszym ukochanym, seksownym Zayn'em...
Kocham Was myszki, już tylko niecałe sześć miesięcy męczarni :**