- Ja idę już spać chłopcy- dziewczyna wstała z kanapy. Mimo zmęczenia uśmiech nie znikał z jej twarzy. Odłożyła na stół kubek z herbatą cytrynową i pocałowała mnie w policzek swoimi rozgrzanymi ustami. Aż miałem ochotę chwycić ją za rękę, przyciągnąć do siebie i złączyć się z nią w dłuższym pocałunku.
- Dobranoc- szepnęła mi do ucha i skierowała się w stronę naszego przyjaciela, który już rozkładał ręce.
- A ty głodomorku: koniec jedzenia na dzisiaj. Przypominam ci, że byliśmy z tego powodu w szpitalu- przytuliła blondyna, a on wtulił się do niej.
- To będzie trudne, ale dla Ciebie mogę to zrobić- uśmiechnął się uroczo i wypuścił ją z objęć.
- No dobrze, starczy już chyba tego dobrego- zaśmiałem się nerwowo, a oni spojrzeli na mnie z rozbawieniem.
- Jaki nasz Hazza zazdrosny się ostatnio zrobił- Niall posłał oczko niebieskookiej, która tylko odpowiedziała nam uśmiechem i zniknęła gdzieś na schodach.
- Hannah -
Sen był czymś czego potrzebowałam w tej chwili. Korzystając z resztki sił, które mi pozostały ubrałam się w moją piżamę i umyłam zęby. Pochyliłam się nad umywalką i ochlapałam twarz zimną wodą. Następnie wytarłam spływające po moich policzkach krople miękkim ręcznikiem. Siadłam na brzegu wanny i rozczesałam pofalowane włosy. Wychodząc z łazienki słyszałam jeszcze głosy loczka i Nialla. Kąciki moich ust automatycznie się podniosły, a ja powędrowałam do pokoju, w którym czekało już na mnie łóżko i cieplutka pościel, którą dokładnie się okryłam. Do mojej głowy nie zdążyły dotrzeć żadne myśli. Pochłonął mnie głęboki sen...
- Czekaj, czekaj. Teraz się uda- chłopak podrzucił do góry omlet, który spadł na podłogę. Dokładnie tak jak poprzednie. Nie umiejąc dłużej się powstrzymać, wybuchnęłam śmiechem.
- Patrz jak to się robi- wzięłam od niego patelnię i zrobiłam gwałtowny ruch. Omlety z powrotem spadły na swoje miejsce już prawie upieczone.
- Aaa widzisz...Tak to robi mistrzu- pokazałam język Panu Marchewce, a ten przewiesił mnie przez swoje ramie i zaczął biegać po domku jak opętany.
- Louis puść mnie!- krzyczałam do chłopaka, który był dość silny.
- Niall będzie niepocieszony, że spaliliśmy jego śniadanie!- wrzasnęłam, a blondyn przybiegł ze swojej sypialni najszybciej jak tylko potrafił.
- Śniadanie?! Jak, gdzie?!- zaczął pytać nerwowo.
- Pomóż mi to Cię nakarmię- spytałam patrząc na blondyna, który stał odwrotnie. Nie to ja źle widziałam, ponieważ pasiasty dalej trzymał mnie w dość niewygodnej pozycji. Mimo to Niall wyglądał równie wspaniale. Po interwencji blondyna zbiegliśmy na dół ratować to co zostało z posiłku. Na szczęście nie było tak źle. Po przygotowaniu reszty smakołyków poszliśmy z Louisem obudzić resztę gromady zostawiając blondyna samego w kuchni co może nie było najlepszym pomysłem.
Niall + nikogo więcej w pokoju + cała góra jedzenia = kłopoty.
Spokojnie nacisnęłam klamkę prowadzącą do pokoju, w którym smacznie spał sobie Harry. Mój zegarek wskazywał jedenastą. Stwierdziłam, że najwyższa pora już wstawać. W końcu czeka nas jeszcze droga powrotna do domu. Uklęknęłam przed brunetem i pogładziłam go po policzku. Chłopak cichutko zamruczał, a kąciki jego ust delikatnie uniosły się ku górze. Widok ten sprawił, że moje serducho raptownie podskoczyło do góry. Czy ja się w nim zakochałam? Czy to tylko zauroczenie? A ja? Co ja dla niego znaczę? Takie i inne myśli krążyły w mojej głowie na dobre wytrącając mnie z czynności, którą miałam wykonać.
- Harry- odgarnęłam loki z jego czoła i ujrzałam te wspaniałe zielone oczy.
- Pora wstawać. Śniadanie już zrobione, ale musisz się spieszyć bo Niall wszystko zje- zaśmiałam się.
- Mógłbym tak wstawać codziennie- wyznał i przesunął się, a ja ułożyłam się obok niego i przytuliłam do jego nagiego torsu. Jakaś siła kazała mi to właśnie zrobić. Podświadomie wiedziałam, że nie powinnam. Coś mówiło mi, że on skrzywdzi mnie tak jak jego poprzednicy. Chłopak niespodziewanie uniósł mój podbródek i czekał aż coś powiem lub się uśmiechnę. Moja twarz nie wyrażała żadnych konkretnych emocji.
- Co się stało?- zapytał głaszcząc mnie po włosach.
- Harry czy my jesteśmy parą? W moim sercu rozgrywała się istna walka. Umiejętność zaufania komuś w sferze uczuciowej jest dość ciężkim tematem. Szczególnie gdy już kilkakrotnie zostało się wystawionym na ciężką próbę... I nie zawsze kończyło się to tylko mnóstwem wypłakanych chusteczek i zranionym sercem...
- A chcesz tego?- jego oczy błyszczały, a wyraz twarzy nie symbolizował człowieka, który mógłby mnie skrzywdzić. Uśmiechał się promiennie, wręcz z miłością w oczach...
- Chcę- wyszeptałam wystarczająco głośno, żeby mógł mnie usłyszeć.
- Ja nie marzyłem o niczym innym od kiedy Cię poznałem- wyjawił i złożył na moich ustach delikatny pocałunek. Moje usta wygięły się w uśmiech.
- Poczekaj. Ja jeszcze muszę Ci o czymś powiedzieć- spuściłam głowę i usiadłam na przeciwko niego. Chłopak chwycił moje dłonie, żeby dodać mi otuchy i patrzył prosto w moje oczy.
- Bo...- nagle do pokoju wpadł Louis, który krzyczał, że mamy już schodzić bo Niall zjadł połowę przygotowanego śniadania.
- Już idziemy- Hazza machnął na niego ręką i kazał kontynuować.
- To nic ważnego. Później porozmawiamy- rozproszona pociągnęłam go za rękę i skierowaliśmy się na dół do reszty.
- Kate -
- Już idę! Krzyknęłam zbierając resztę swoich rzeczy i pakując je do swojej torby. Szybko wbiegłam jeszcze po schodach na górę do łazienki sprawdzić czy i tam czegoś nie zostawiłam. Weszłam do pomieszczenia i doznałam niemałego szoku. Zayn paradował w samym ręczniku najprawdopodobniej nie mając nic pod spodem. Na sam widok przeszła mnie fala gorąca.
- Przepra... Ja, ja nie....- wydukałam, a na moich policzkach pojawiły się rumieńce. Chłopak patrzył na mnie zdezorientowany.
- Nie wiedziałam, że ty tu...- nie umiałam się wysłowić. Żadne rozsądne wytłumaczenie nie przychodziło mi teraz do głowy.
- Nic się nie stało- mulat uśmiechnął się uroczo. Stałam wpatrzona w niego jak w obrazek. Obrazek...Co ja mówię... Najpiękniejsze i bardzo pociągające arcydzieło w samym ręczniku. Zmierzyłam go całego wzrokiem, dalej nie umiejąc zebrać się na powiedzenie czegoś sensownego.
- Kate- chłopak potrząsnął mną a ja spojrzałam mu w oczy, których intencji nigdy nie umiałam odczytać. Może to mnie tak w nim pociągało? Może właśnie dlatego pewnego dnia poczułam do niego coś więcej niż tylko przyjaźń?! Wybiegłam z pokoju bez żadnego wytłumaczenia zostawiając go tam samego z mnóstwem pytań. Złość. Złość do siebie, złość do całego świata. Lepiej żałować, że się coś zrobiło niż, że nie zrobiło się nic... Pierwszy raz dosłownie mnie zamurowało. Spotkanie z nim w takiej sytuacji nie pomogło mi uporać się z uczuciem, którym go darzę... bez wzajemności... Tak, Perrie. Blondynka, która teraz uśmiecha się promiennie do Liama. Wszyscy radośnie czekają na naszą dwójkę. Tylko ja nie mam humoru.
- Zayn?- zapytała Han siadając obok mnie. To właśnie z nią mogłam porozmawiać o wszystkich problemach. To zawsze ona mi pomagała, przychodziła kiedy tylko zadzwoniłam. Tylko ona wiedziała co czuję do mulata. Nawet on sam chyba tego nie dostrzegał...
- Nie potrafię patrzeć jak ona go całuję. Nie mogę znieść tego widoku- po mojej twarzy spłynęła pojedyncza łza.
- Powiedz mu- spojrzała na mnie swoimi niebieskimi jak ocean oczami, które dodawały otuchy nawet w najtrudniejszych chwilach...
- Chyba sobie żartujesz. Wyśmieje mnie!- zaśmiałam się gorączkowo.
- Nigdy się nie przekonasz jeśli nie spróbujesz- uśmiechnęła się delikatnie.
- A teraz oddychaj tym wspaniałym powietrzem- zamknęła oczy, a ja poszłam w jej ślady. Napełniłam płuca maksymalną ilością powietrza. Może wystarczy do rozmowy z Zaynem...
~*~
Smak pysznej, mlecznej czekolady zachwycił moje podniebienie i poprawił nastrój. Nie tylko on. Pomógł mu też przystojny chłopak z kręconymi włosami i magicznymi, zielonymi oczami, w których rozgrywało się istne szaleństwo.
- Z czego się śmiejesz?- dezorientacja wkroczyła na moją twarz.
- Z Ciebie brudasie- zebrał bitą śmietanę z mojej brody i oblizał palec. Rumieńce wkroczyły na moje policzki, a jego wzrok sprawiał, że ich czerwonawy odcień po prostu nie miał prawa zniknąć. Po zapłaceniu przez chłopaka wyszliśmy z przytulnej kawiarenki i skierowaliśmy się w kierunku parku. Powietrze stawało się coraz zimniejsze, a wiatr z dnia na dzień przybierał na sile. Jesień nadchodziła wielkimi krokami. Dość wcześnie w tym roku... Liście na drzewach przybierały przeróżne barwy. Pomarańcz, żółć, brąz... przepiękna kolorystyka. Powoli trzeba zmieniać ubrania na cieplejsze... ale póki co: lato nadal króluje w naszych sercach. Uśmiechnęłam się do bruneta, który chwycił moją dłoń i splótł nasze palce.
- Powiemy im dzisiaj?- zapytałam z nadzieją. Spojrzałam na niego ukradkiem, a on pocałował mnie w czoło.
- Myślę, że to dobry pomysł. Nie możemy ukrywać tego, że jesteśmy razem- seksowna chrypka dała się we znaki.
- Patrz tam- zwrócił moją twarz w kierunku dwójki małych dzieci trzymających się za ręce.
- Oni nie boją się okazywać sobie uczuć dlaczego my mielibyśmy to robić?- moje oczy błysnęły, a w sercu pojawiła się ochota przytulenia do niego. Poczułam przepiękny zapach jego perfum i poczucie bezpieczeństwa w jego ramionach. Pora poczuć szczęście, pora zapomnieć o czymś co dawno straciło sens. Pora zapomnieć o ludziach, którzy nigdy nie powinni się pojawić w moim życiu... Pora zrobić porządki ze swoim życiem. Mimo wcześniejszych obaw wiem, że muszę spróbować. Wiem, że muszę walczyć o miłość...
- Wracajmy do domu bo robi się coraz zimniej- chłopak rozejrzał się dookoła i pociągnął moją rękę. Wziął mnie na plecy i zaczął biec ścieżką zwracając na nas uwagę przypadkowych przechodniów. Światła uliczne nadawały romantyczny nastrój. Rozpędzone samochody gnały przez ulice. Chłopak wysłuchawszy moich próśb odnośnie opuszczenia mnie na ziemię zatrzymał się na krótką chwilę. Oparł mnie o jakąś latarnie i uśmiechał się cwaniacko.
- Styles, co ty taki zadowolony?- chwyciłam jego twarz w dłonie.
- Bo mam Ciebie- dotknął swoimi wargami moich ust. Ciemna noc nie przeszkodziła mi w dostrzeżeniu radości, jaka królowała na jego twarzy.
- A co jak ucieknę?- zapytałam i wymknęłam się zanim zdążył się obrócić.
- Nie tym razem!- wrzasnął i zaczął mnie gonić. Biegłam chodnikiem mijając dzieci wracające na kolację do domu. Osoby, które powracały z pracy do swoich rodzin, zakochane pary trzymające się za ręce. Po chwili jednak zatrzymałam się w miejscu przepuszczając parę uśmiechniętych staruszków na co oni kiwnęli głowami w podzięce i odwzajemnili mój uśmiech. Przypomniała mi się moja babcia, dziadek, rodzice i reszta rodziny, która została w Polsce. Moje serce ogarnęła nostalgia. Niespodziewanie poczułam ciepły oddech z tyłu mojej szyi i pocałunek. Odwróciłam się i zobaczyłam chłopaka, który sapał z przemęczenia.
- Szybka jesteś- uśmiechnął się i objął mnie ramieniem. Razem skierowaliśmy się do domu chłopaków, gdzie zamierzaliśmy oznajmić im, że jesteśmy razem. Sama nie nie wiem jak zareagują. Mam nadzieję, że będą cieszyć się wspólnie z nami...
Hahhaa bioderka Liaś :** a Harry imprezę rozkręca :p
Po dwutygodniowej przerwie wracam do moich rybeczek :p Przepraszam, że napisanie tego rozdziału tyle mi zajęło, ale dzisiaj pierwszy raz od tygodnia weszłam na komputer... Jak wiecie pisałam próbne egzaminy gimnazjalne i olimpiady poza tym miałam w tym tygodniu 9 sprawdzianów!!! Oni chcą mnie chyba zamęczyć na śmierć. Kilka moich ostatnich dni wyglądało tak: walczę ze swoją silną wolą (czyt. wstaję i idę do szkoły), po dziewięciu godzinach wracam, ubieram piżamę, idę się przespać, wstaję, robię zadania, uczę się, jest godzina pierwsza w nocy: idę się kąpać, potem idę a raczej sunę, ponieważ nie mam siły podnosić nóg SPAĆ :** Dzisiaj sobota, którą wspaniale spędziłam z moją mamusią. Na prawdę żadnych kłótni, zgoda, byłyśmy na mieście, potem coś zjeść i w perfumerii. Pora zacząć szukać jakiś prezentów świątecznych... Ahhh pachnę dzisiaj przecudownie :P
A co do tych egzaminów to hmmm.... Fizyka, matematyka, chemia: TOTALNA PORAŻKA. Historia, wos, polski, biologia, geografia, angielski: BARDZO DOBRZE :** Dziękuję za takie wsparcie duchowe :) To mi na pewno bardzo pomogło ;) Pozostała sprawa Liebster Award. Obiecuję, że w najbliższych dniach odpowiem na te wszystkie pytania, ponieważ jak mniemam zostałam nominowana przez jedenaście osób za co bardzo Wam dziękuję!!! :** No i te wszystkie komentarze pod ostatnim rozdziałem :) Jesteście kochane. Mam nadzieję, że ten rozdział też Wam się spodoba i zostawicie dużo komentarzy żebym miała co czytać :P
Dużo siły na nadchodzący tydzień :))
- Wracajmy do domu bo robi się coraz zimniej- chłopak rozejrzał się dookoła i pociągnął moją rękę. Wziął mnie na plecy i zaczął biec ścieżką zwracając na nas uwagę przypadkowych przechodniów. Światła uliczne nadawały romantyczny nastrój. Rozpędzone samochody gnały przez ulice. Chłopak wysłuchawszy moich próśb odnośnie opuszczenia mnie na ziemię zatrzymał się na krótką chwilę. Oparł mnie o jakąś latarnie i uśmiechał się cwaniacko.
- Styles, co ty taki zadowolony?- chwyciłam jego twarz w dłonie.
- Bo mam Ciebie- dotknął swoimi wargami moich ust. Ciemna noc nie przeszkodziła mi w dostrzeżeniu radości, jaka królowała na jego twarzy.
- A co jak ucieknę?- zapytałam i wymknęłam się zanim zdążył się obrócić.
- Nie tym razem!- wrzasnął i zaczął mnie gonić. Biegłam chodnikiem mijając dzieci wracające na kolację do domu. Osoby, które powracały z pracy do swoich rodzin, zakochane pary trzymające się za ręce. Po chwili jednak zatrzymałam się w miejscu przepuszczając parę uśmiechniętych staruszków na co oni kiwnęli głowami w podzięce i odwzajemnili mój uśmiech. Przypomniała mi się moja babcia, dziadek, rodzice i reszta rodziny, która została w Polsce. Moje serce ogarnęła nostalgia. Niespodziewanie poczułam ciepły oddech z tyłu mojej szyi i pocałunek. Odwróciłam się i zobaczyłam chłopaka, który sapał z przemęczenia.
- Szybka jesteś- uśmiechnął się i objął mnie ramieniem. Razem skierowaliśmy się do domu chłopaków, gdzie zamierzaliśmy oznajmić im, że jesteśmy razem. Sama nie nie wiem jak zareagują. Mam nadzieję, że będą cieszyć się wspólnie z nami...
Hahhaa bioderka Liaś :** a Harry imprezę rozkręca :p
Po dwutygodniowej przerwie wracam do moich rybeczek :p Przepraszam, że napisanie tego rozdziału tyle mi zajęło, ale dzisiaj pierwszy raz od tygodnia weszłam na komputer... Jak wiecie pisałam próbne egzaminy gimnazjalne i olimpiady poza tym miałam w tym tygodniu 9 sprawdzianów!!! Oni chcą mnie chyba zamęczyć na śmierć. Kilka moich ostatnich dni wyglądało tak: walczę ze swoją silną wolą (czyt. wstaję i idę do szkoły), po dziewięciu godzinach wracam, ubieram piżamę, idę się przespać, wstaję, robię zadania, uczę się, jest godzina pierwsza w nocy: idę się kąpać, potem idę a raczej sunę, ponieważ nie mam siły podnosić nóg SPAĆ :** Dzisiaj sobota, którą wspaniale spędziłam z moją mamusią. Na prawdę żadnych kłótni, zgoda, byłyśmy na mieście, potem coś zjeść i w perfumerii. Pora zacząć szukać jakiś prezentów świątecznych... Ahhh pachnę dzisiaj przecudownie :P
A co do tych egzaminów to hmmm.... Fizyka, matematyka, chemia: TOTALNA PORAŻKA. Historia, wos, polski, biologia, geografia, angielski: BARDZO DOBRZE :** Dziękuję za takie wsparcie duchowe :) To mi na pewno bardzo pomogło ;) Pozostała sprawa Liebster Award. Obiecuję, że w najbliższych dniach odpowiem na te wszystkie pytania, ponieważ jak mniemam zostałam nominowana przez jedenaście osób za co bardzo Wam dziękuję!!! :** No i te wszystkie komentarze pod ostatnim rozdziałem :) Jesteście kochane. Mam nadzieję, że ten rozdział też Wam się spodoba i zostawicie dużo komentarzy żebym miała co czytać :P
Dużo siły na nadchodzący tydzień :))