W drżących dłoniach trzymałem telefon. Sam nie wiem dlaczego tak się bałem tej rozmowy. Nagle urządzenie samo zaczęło wibrować, a ja bez zastanowienia odebrałem. W słuchawce usłyszałem delikatny, zachrypnięty głos.
- Liam...- dziewczyna płakała, a moje ciśnienie gwałtownie podskoczyło.
- Boże co się stało?- zapytałem wstając z kanapy, na której dotychczas siedziałem.
- Mógłbyś przyjechać? Proszę...
- Już jadę, powiedz tylko gdzie jesteś- sprawdziłem czy kluczyki od auta znajdują się w kieszeni mojej bluzy i czym prędzej skierowałem się w stronę wyjścia. Dziewczyna podała mi adres i rozłączyła się bez dalszych wyjaśnień.
Droga do parku stała się nagle strasznie długa, miałem wrażenie, że szybciej dojdę tam pieszo. Korki o tej godzinie są normalnym zjawiskiem w Londynie, ale żeby aż takie? Nie mogłem czekać, serce prawie wyskoczyło mi z piersi. Zaparkowałem gdzieś na poboczu i rozejrzałem się dookoła. Byłem już niedaleko tego parku, właśnie tego gdzie się poznaliśmy. Dobiegłem do miejsca, które w rozmowie wskazała mi dziewczyna. Zatrzymałem się, odszukując ją wzrokiem. Siedziała skulona pod drzewem, a łzy kreśliły na jej twarzy podłużne linie.
- Chodź tu- przytuliłem ją z całej siły, a ona nic nie powiedziała. Uniosła się tylko lekko i schowała w moich ramionach.
- Jesteś bezpieczna, słyszysz?- poczułem, że kiwa głową. Pogładziłem kciukiem mokry policzek dziewczyny i ująłem jej twarz w swoje dłonie.
- Musisz dać sobie pomóc. Wiesz, że Cię nie zostawię- wyszeptałem patrząc w jej zaczerwienione, ale ciągle tak samo piękne, zagubione oczy- Musisz w końcu to z siebie wyrzucić.
- Wiem, ale nie tu Liam- oparła głowę o moje ramię.
- Zabiorę Cię do domu. Ale najpierw włóż to- zdjąłem swoją bluzę na rozpinanie i podałem ją blondynce.
Chciała zaprotestować, ale byłem zdeterminowany. Podałem jej rękę, a ona chwyciła ją mocno. Cisza towarzyszyła nam w drodze do samochodu. Trzymałem jej drobną dłoń w swojej by dać jej chociaż najmniejsze poczucie, że jest ze mną bezpieczna.
- Skręć tutaj- spojrzała błagalnie w moją stronę, a ja mimo zastrzeżeń nie mogłem zaprotestować. Rozumiałem, że chciała być teraz w swoim domu, a rozmowa z loczkiem mogłaby ją przerosnąć.
- Nie mogę widzieć się z Harrym w tym stanie- wytłumaczyła spoglądając w lusterko po czym znów oparła swoją głowę o zagłówek i wpatrywała się w jakieś bliżej nieokreślone punkty, pojawiające się za szybą. Była nieobecna, zupełnie jak nie ona. Może szukała odpowiedzi na jakieś pytania, może zagubiła się w swoim świecie, może po prostu nie miała odwagi na mnie spojrzeć. W celu rozładowania nieco napięcia chciałem włączyć radio. Muzyka jest najlepszym lekarstwem na kojenie ran. Najwidoczniej dziewczyna pomyślała o tym samym bo nasze palce złączyły się, wspólnie włączając piosenkę.
- Przepraszam- szepnąłem w jej stronę speszony.
- Nic się nie stało- uśmiechnęła się delikatnie, ale dla mnie był to wystarczający znak by rozpocząć rozmowę, z którą najwidoczniej zbyt długo zwlekałem.
- Właściwie to nie tylko za to przepraszam- zatrzymałem się na podjeździe i wyjąłem kluczyki ze stacyjki. Dojechaliśmy na miejsce.
- Porozmawiamy na górze. Chodź- wysiedliśmy z samochodu. Chmury na niebie nie wróżyły nic dobrego. Chłodny wiatr wzmagał się z każdą chwilą, przeszywając moje ciało. Rozwiewał włosy dziewczyny, które przyjemnie łaskotały mnie w twarz. Gdy już weszliśmy na górę Hannah wskazała miejsce na kanapie. Usiadłem bez słowa i przyglądałem się jej z uwagą. Po chwili wróciła z dwoma kubkami pachnącego kakao i podała mi jeden z nich.
- Dzięki- szepnąłem obejmując ciepły kubek dłońmi. Upiłem łyka i odłożyłem go na stół.
- Ostatnio zachowałem się jak zwykły dupek, ale już nie popełnię tego samego błędu. Przepraszam Cię za to. Naprawdę się cieszę, że jesteś z Harrym.
- Twoje zdanie dla mnie wiele znaczy- usiadła po turecku tuż obok mnie i objęła się ramionami. Owiała mnie przyjemna woń jej perfum. Ten zapach uzależniał, nawet nie zdawałem sobie sprawy jak bardzo.
- Dlatego muszę Ci coś powiedzieć. Starałam się to ukryć, schować gdzieś głęboko w sercu. Nie chciałam, żeby ktokolwiek się o tym dowiedział- zaczęła skubiąc rąbek mojej koszuli, na której skupiła swój wzrok.
Wsłuchiwałem się w każde słowo, które wypowiadała. Przychodziło jej to naprawdę z wielką trudnością.
Łzy stały się teraz czymś naturalnym. To nawet lepiej, że płakała. To dobrze jej zrobi- pomyślałem.
- To wydarzyło się niecałe dwa lata temu. Czułam się naprawdę źle. Siedziałam w domu. Mój tata był na konferencji w USA, mama do późna w pracy. Zadzwonił telefon. Dzwonił James. Pojawił się w mojej szkole niespodziewanie, w środku półrocza. Po śmierci ojca, przeprowadził się z mamą z Birmingham do Polski. Zaprzyjaźniliśmy się. Spędzałam z nim każdą wolną chwilę. Świetnie się rozumieliśmy- łzy swobodnie spływały po jej gorących policzkach, ale nie poddawała się. Schowała twarz w dłonie po czym dalej mówiła.
- Mieli coraz więcej długów... On i jego mama. Razem z rodzicami chcieliśmy im pomóc finansowo, ale oni nie chcieli pomocy. Bali się, że nie będą w stanie oddać nam potem tych cholernych pieniędzy- podniosła głos, a jej głośny szloch spowodował, że w moich oczach też pojawiły się łzy, którym nie pozwoliłem się wydostać. Przytuliłem ją z całej siły.
- Pomoczyłam ci koszulę- pogładziła kołnierzyk koszuli, którą miałem na sobie, gdy już wyswobodziła się z mojego uścisku.
- Nic nie szkodzi. Mów dalej- wysiliłem się na pocieszający uśmiech, a ona kiwnęła głową w geście zgody. Zamknęła oczy i mocno ściskając moją rękę mówiła dalej.
- Wydawało się, że wszystko zaczęło się układać, że wychodzą na prostą. James zaprosił mnie szkolny bal. To było wydarzenie. Cieszyłam się jak głupia. Przyszedł po mnie i razem poszliśmy do szkoły. Tańczyliśmy, śmialiśmy się, rozmawialiśmy... Ktoś przyniósł alkohol... Prosiłam go żeby nie pił, ale to chyba było zbyt trudne do wykonania- zaśmiała się gorzko na wspomnienie o tych wydarzeniach- Pamiętam, że ktoś natarczywie do niego dzwonił, on odrzucał połączenia, ale w końcu odebrał. Nie poszłam za nim. Cały czas ktoś prosił mnie do tańca. W końcu wyszłam na dwór. Nigdzie nie umiałam go znaleźć. Nie poddawałam się. Zobaczyłam go. Rozmawiał z dwójką starszych mężczyzn, nigdy wcześniej ich nie widziałam. Jak na złość mnie zobaczyli. Próbował pokazać mi, że mam uciekać, ale kompletnie nie rozumiałam o co mu chodziło- powoli domyślałem się co chce mi powiedzieć. Na samą myśl przełknąłem ślinę.W gardle pojawiła się ogromna gula, która uniemożliwiała powiedzenie nawet najmniejszego słowa.
- Zaczepili mnie. Byli zbyt silni. Sama nie byłam w stanie sobie poradzić. Był jeszcze on. Stał tam i tylko z bólem w oczach wszystkiemu się przyglądał. Krzyczałam czego chcą i wiesz co mi powiedzieli?! Że James zaciągnął u nich dług, a ja mam pomóc mu go spłacić...
- Czy oni...? No wiesz...- nabrałem odwagi by spojrzeć jej w oczy. Oczy pełne bólu i rozpaczy. Jeszcze nigdy nie widziałem jej w takim stanie. Wewnętrznie się rozpadała...
- Nie. Nie zgwałcili mnie- powiedziała stanowczo, a w jej głosie wyczułem ulgę.
- Ale było blisko. Ich najmniejszy dotyk przeszywał moje ciało ogromnym bólem. A James... prosiłam go żeby mi pomógł. Był pijany, płakał. Cały czas szeptał, że mnie przeprasza. W pewnym momencie chciał mi pomóc, ale jeden z tych mężczyzn uderzył go. Upadł na ziemię, stracił przytomność. To było straszne... Czułam ich palące oddechy na swoim ciele, tak cholernie się bałam. Z całej siły zaczęłam się wyrywać, krzyczeć, już prawie mi się udało, ale spoliczkowali mnie. Powiedzieli, że jeśli się nie postaram to nie pomogę przyjacielowi, rozumiesz Liam? Ten chamski głos, spowodował, że poczułam nagle ogromną odwagę. Oplułam jednego z nich. Potem pamiętam tylko ich wściekłe miny. Posłali sobie porozumiewawcze spojrzenia i zaczęli mnie kopać. Ostatnie co pamiętam to ból, ogromny ból całego ciała, ale najgorsze jest chyba to, że najbardziej bolało mnie serce. Że mimo tego co James zrobił nadal był moim przyjacielem- zakończyła po czym wstała i skierowała się do swojego pokoju. Poszedłem za nią. Otworzyła jedną z szuflad po czym z głośnym westchnieniem wyciągnęła z niej coś w rodzaju notatnika. Może to pamiętnik?
- Sama nie wiem czemu tego nie wyrzuciłam- otworzyła go i pogładziła jedną ze stron. Podała mi ów pamiętnik, a ja odrobinę speszony wyciągnąłem po niego rękę.
- Przeczytaj- kiwnęła głową. Widocznie uznała, że dawno powinna to zrobić. Może sama nie miała na to odwagi?
- 14 kwietnia
To właśnie ten dzień zmienił całe moje nastawienie do życia- przeczytałem na głos pierwsze słowa starannie napisane przez Han- Obudziłam się w szpitalu. Białe kolory ścian w żadnym stopniu mnie nie uspokajały. Byłam podłączona do aparatury medycznej. Delikatnie dotknęłam głowy. Poczułam, że mam na niej bandaż co nie zdziwiło mnie, ponieważ cały czas czułam jej narastający ból. Gdybym nie straciła przytomności, nawet nie chce myśleć co mogłoby się wtedy stać... Kształtowanie siebie samego i odnalezienie się w tym bezdusznym świecie nie jest czymś łatwym. Tym bardziej po czymś takim...
15 kwiecień
Mam jeszcze zostać kilka dni na obserwacji. Mój stan fizyczny podobno się polepsza czego nie mogę powiedzieć o psychice. Byli u mnie rodzice. Nie umiem patrzeć kiedy się smucą. Dlaczego dopiero w obliczu zagrożenia uświadamiasz sobie co jest dla Ciebie najważniejsze? Jest mi wstyd, że do tego doprowadziłam... Podobno James wyjechał. Zostawił mi list. Kawałek papieru, na którym napisał co czuje i jak bardzo mnie przeprasza. Nie miał odwagi spojrzeć mi w oczy. Napisał, że zawsze będzie mnie kochał całym swoim sercem...
Ci mężczyźni trafili już do więzienia. Podobno mogę spać spokojnie, jednak moje powieki ani na chwilę nie mogą się zamknąć...- przeczytałem tak jeszcze kilka stron po czym dłużej nie wytrzymałem panującego napięcia. Spojrzałem na Hannah, która wchłaniała każde wyczytane przeze mnie słowo.
- Mam jeszcze czytać?- zapytałem.
- Myślę, że wystarczy- odetchnęła- Poukładałam sobie cały świat, wszystko wróciło na swoje miejsce, a on znów się pojawia, znów chce wszystko zniszczyć...
Nie wierzyłem, że ona, ta wiecznie uśmiechnięta, zabawna, ciesząca się życiem dziewczyna przeszła przez coś takiego. To dlatego rozstanie z Filipem tak ją bolało, to dlatego teraz jest taka ostrożna, tak ceni sobie zaufanie. Nagle wszystko zacząłem rozumieć, wszystko zaczęło układać mi się w jedną logiczną całość.
- Chyba wiem co muszę zrobić- pobiegła do kuchni po paczkę zapałek.
- Jesteś pewna?- zapytałem przyglądając się jej dokładnie.
- Niemal stuprocentowo- powiedziała i wzięła ode mnie pamiętnik. Pomogłem jej go podpalić, po czym Han włożyła go do kominka. Razem spoglądaliśmy jak ogień pochłania wypisane bólem kartki papieru.
- Powiesz Harry'emu o tym co się stało?- zapytałem po chwili milczenia.
- No właśnie- usłyszeliśmy głos loczka, który stał w drzwiach razem z resztą równie zaskoczonych przyjaciół.
- Harry- szepnęła w jego stronę.
- Może w końcu wyjaśnisz nam wszystkim co ukrywasz?- zapytał siadając naprzeciwko niej. Przytaknęła zdenerwowana. Naprawdę współczułem jej, że jeszcze raz musi zmierzyć się z tymi okropnymi wspomnieniami...
- Hannah -
Liam. Tak, on bardzo mi pomógł. Sama jego obecność sprawiła, że czułam się bezpieczna, tym bardziej kiedy mogłam się do niego przytulić, poczuć bicie jego serca i ogromne ciepło, które mi także się udzieliło. Znów dał mi do zrozumienia, że mogę na niego liczyć, że mimo sprzeczek jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi i zawsze nimi pozostaniemy. To właśnie jemu opowiedziałam o Jamesie... Był dobrym słuchaczem... Tego właśnie było mi trzeba. Po wyjściu ze szpitala obiecałam sobie, że nigdy już nie wrócę do tych wydarzeń, że nikomu o tym nie opowiem. Wiedziała tylko moja najbliższa rodzina i Karolina. Nikt inny. Do dzisiaj. Podobno rozgrzebywanie starych ran nie przynosi żadnych korzyści. Mi dało ulgę i o dziwo pozbyłam się poczucia winy.
- No i tak to wygląda- skończyłam mówić, spoglądając ukradkiem na przyjaciół. Przyswajali wszystkie informacje. Twarz Harry'ego nie wyrażała żadnych konkretnych emocji. Krople deszczu bębniły miarowo po dachu, wystukując melodię doprowadzającą mnie do szału- Właśnie dlatego nie chciałam Wam o tym powiedzieć... Bałam się, że mnie znienawidzicie- moim sercem zawładnął ból.
- Co ty mówisz?!- oburzył się Niall wstając i tuląc mnie. Do rozmowy włączył się mulat.
- Po czymś takim mielibyśmy Cię znienawidzić? Nie wiedziałem, że tyle przeszłaś i teraz wiem, że jesteś bardzo silna. Nie wiem co ja bym zrobił gdybym kiedyś się na kimś tak zawiódł jak ty na Jamesie... Chodź tu skarbie- znalazłam się w ciepłych ramionach Zayn'a.
- Ja muszę to sobie przemyśleć- usłyszałam głos Harry'ego gdy tylko Zayn mnie puścił- Przepraszam Cię- jego chłodne dłonie, które trzymał na moich rozpalonych policzkach dały mi ukojenie. Złożył na moich drżących ustach delikatny pocałunek i wyszedł. Tak po prostu zostawił...
Bez zastanowienia wybiegłam za nim. Gdy go dogoniłam był już na dworze. W powietrzu unosił się silny zapach deszczu, który padał z nieba ze zdwojoną siłą. W mgnieniu oka woda wsiąknęła w moje ubrania.
- Cholera jasna, Harry zaczekaj!- krzyknęłam za nim głośno, po czym uderzyłam go w plecy. Stanęłam przed nim i przyglądałam się ze złością. Niebo rozdzierały pioruny, które uderzając o ziemię wydawały straszne odgłosy.
- Dlaczego to robisz?! Dlaczego za każdym razem udowadniasz mi, że jestem dla Ciebie tak naprawdę nikim. A może tak właśnie jest, co?- mimo bólu spuchniętego nadgarstka uderzałam go w klatkę piersiową pięściami. Gorzkie łzy spływały na ziemię wraz z kroplami londyńskiego deszczu. Nagle poczułam, że ktoś stanowczo obejmuje mnie w pasie i odciąga od chłopaka. Ja dalej się nie poddawałam i wymachiwałam nogami w powietrzu. Krztusiłam się łzami patrząc w jego błyszczące zielone oczy, które po chwili straciłam z pola widzenia. W miarę jak się oddalał traciłam siłę i zaprzestałam wyrywania się. Odwróciłam się i wtuliłam w ciało Liama głośno szlochając. Wiedziałam, że to właśnie był on. Po prostu czułam jego obecność. W tej chwili dziękowałam Bogu za to, że go po mnie wysłał. Tak rozdarta nie czułam się chyba jeszcze nigdy. Moje serce pękało, rozsypując się na małe kawałeczki. Tworzyły one coś w rodzaju puzzli, które wymieszane bardzo trudno ponownie ułożyć. Ale w końcu co cię nie zabije, to cię wzmocni, nieprawdaż?
I jak minęły Wam święta? Mi bardzo dobrze, w miłej, rodzinnej atmosferze. Niemal przez cały czas na mojej twarzy gościł uśmiech, więc jest dobrze :P Prezenty fajne? Chwalić mi się! Dziękuję za wszystkie życzenia i z mojej strony chciałabym życzyć Wam troszkę wcześniej, ale może potem nie będzie okazji:
HUCZNEGO SYLWESTRA I SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU 2013!
Niech Wasze życie będzie takim opowiadaniem jakie sobie tylko wymarzycie! :**
Ogromne buziaki ode mnie. Bardzo, bardzo kocham: Hanka ;)